X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była na obcasach, które wykończyłybykażdego, kto chodziłby w nich przez cały dzień.Zmiała się do aparatu, mieszająccoś w wielkim czarnym garnku, z ogromną drewnianą łyżką w dłoni.Trzymała jądelikatnie, pewnie żeby nie złamać paznokcia.Pod napisem  DO POCIG�W" i długą strzałką prowadzącą pasażerów wzdłużperonu,młoda Flossie i Mary stały w szytych na miarę zimowych płaszczach, każda zbukiecikiem w klapie.Ze słodkimi uśmiechami trzymały się za ręce.Po razpierwszy ujrzałam Mary jako inną osobę niż ta, która siedziała naprzeciwko mnie.Miała mniej więcej takie same rysy jak obecnie, tyle że bez nagromadzonejwarstwy lat, i jasne włosy, wywinięte u dołu i z grzywką, jak teraz.Przypominała Rosemary Clooney z filmu Białe Boże Narodzenie, który Alice lubipuszczać non stop podczas gwiazdkowych imprez.Ludzie musieli mówić MaryZiembieo tym podobieństwie, byłam ciekawa, czy jej to pochlebiało.Wyglądała mi nakogoś, kto chce być znany dzięki swoim osiągnięciom, a nie przede wszystkim dzięki podobieństwu do innej osoby.Może tylko mi się wydawało.W końcu był tokomplement. Wyjeżdżały panie gdzieś? Flossie wyjeżdżała. Przecież obie macie bukieciki. Widzi pani, to cała Flossie. Mary wyciągnęła palec w moim kierunku.Kupiłam jej bukiecik, bo wyjeżdżała.Ona kupiła mi bukiecik, bo nie mogłamjechać.Uważniej przyjrzałam się zdjęciu.Była w nim nutka smutku, której wcześniej niedostrzegłam na ich twarzach, a może po prostu Mary mi to zasugerowała.Tak czyowak, widziałam teraz, że nie wyjeżdżały razem.I mógł to być początek czegoś owiele poważniejszego niż tydzień z dala od domu.Mary podsunęła mi inne zdjęcie.Flossie w ciemnym, pewnie granatowym kostiumiekąpielowym ze spódniczką, z wyhaftowaną wielką kotwicąna piersi.Siedzi wysokona krzesełku ratownika, uśmiechając się szeroko i wskazując dłoniąna słowa SANTA MONICA" na kamizelce ratunkowej zwisającej z boku. Tego dnia tam przybyła  powiedziała Mary. Na wakacje?  zapytałam. Nie.Pojechała do pracy.Nie musiałam pytać, jakiego rodzaju.Na zdjęciu wielkości dwadzieścia nadwadzieścia pięć centymetrów przedstawiającym mniej więcej setkę statystek wkrótkich białych smokingach i ozdobionych cekinami cylindrach Wuja Sama, jednadrobna sylwetka w trzecim rzędzie od końca, siódma od lewej, była obrysowanaczarnym tuszem. Ja!" napisano obok kółka, na wszelki wypadek.Takie samo kółko, taki sam komunikat na niniejszym zdjęciu, przedstawiającymtylko tuzin tancerek ubranych jak na safari  kurtki khaki i szorty, buty zwytłaczanej skóry z metalowymi żabkami, dzięki którym obuwie zapewne nadawałosię do stepowania.Flossie była w pierwszym rzędzie, trzecia od lewej, razem zinnymi trzymała strzelbę wysoko nad swoim hełmem tropikalnym.Potem małe zdjęcie syrenki.Kostium ze lśniących łusek.Długie, sztuczne włosyopadające za talię, olbrzymi ogon wdzięcznie8283zwinięty tam, gdzie byłoby widać nogi.Naszyjnik z muszelek, trójząb, korona zrozgwiazdy.Przesłuchanie do Morskiej księżniczki, napisała z tyłu Flossie. Dostała tęrolę. Mary dotknęła zdjęcia palcem i pokiwała głową.Flossie była pięknością w rodzinie.Każdy by się tego domyślił.%7ładnychpopołudni na czworakach w ogrodzie, żadnych poranków spędzonych na pchaniuwózkaz warzywami po wzgórzach albo krzywym chodniku, kółek utykających w torachtramwajowych, niedobrych dzieciaków kradnących towar, jeśli się nie uważało.Flossie zapewne nie miała nic wspólnego z życiem, dzięki któremu zasłynęła jejsiostra.Najwyrazniej było to jednak bez znaczenia.Ich bliskość nie budziławątpliwości. Lubiłyśmy to samo  oznajmiła Mary i napomknęła, że Flossie szalała zamakaronem jajecznym.Za herbatą.Za twarzowymi odcieniami czerwieni. Za śniegiem, który jest jak małe kryształki, kiedy rozgarnie się go rękawiczką.Za bingo, w którym wygrywa się prawdziwe pieniądze, jeśli jakiś lokal zechce jeoferować.Za fantazjowaniem o Karaibach.Nawet za czymś tak zwyczajnym jak skrzypnięcie, które wydaje z siebie wiklina,kiedy się na niej poprawiasz.Za syntetykami, których nie trzeba prasować.Za dziećmi poniżej czwartego roku życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.