[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czę stowięc całe ta bu ny lu dzi wę dro wa ły w kosz mar nych wa run kach ty go dnia mi i mie sią ca mi, by do -łą czyć do wy ma rzo ne go od dzia łu.He le na w mia rę szyb ko zna la zła się w uz bec kim mia stecz ku Gu zar.Nie mia ła pie nię dzy nabi le ty, więc po dró żo wa ła na bu fo rach trzech po cią gów, z któ rych je den, jak się oka za ło, po je -chał w zu peł nie prze ciw nym kie run ku i wie le za cho du kosz to wał ją po wrót do sta cji wyj ścio -wej.Ostatni etap wę drów ki po ko na ła na pie cho tę czte ry ki lo me try pod spo rych roz mia rówgórę i z triumfal nym bły skiem w oczach sta nę ła w Kar kin-Ba tasz, miej sco wo ści są sia du ją cejz Gu za rem.Był to je den z więk szych Ośrod ków Or ga ni za cyj nych Ar mii An der sa, w któ rym za -ło żo no Ośro dek Za pa so wy Po moc ni czej Służ by Ko biet, szpi tal po ło wy, głów ny obóz kwa ran -tan ny ty fu so wej i sie ro ci niec.Znaj do wał się tam rów nież cmen tarz pol ski, na któ rym spo czę łooko ło sied miu set sy bi ra ków, któ rym nie dane było do stą pić za dość uczy nie nia za ze słań czą tu -łacz kę.Bo wła śnie jako wy na gro dze nie krzywd trak to wa no moż li wość słu że nia u An der sa.He le nę przy ję to do plu to nu no szą ce go na zwę Zoś ka , od imie nia plu to no wej.Trzy dzie ścidziew cząt w wie ku od pięt na stu do dwu dzie stu lat wio dło w nim eg zy sten cję po dob ną podwie lo ma wzglę da mi do mło dzie żo wych obo zów czy har cer skich zgru po wań.Po po ran nej po -bud ce i oszczęd nym my ciu (dzien ny przy dział wody na gło wę wy no sił za le d wie pół li tra i mu -siał wy star czyć za rów no na za bie gi hi gie nicz ne, jak i do pi cia) był czas na musz trę, śnia da nie,a po nim wy kła dy na po zio mie dru giej lub trze ciej kla sy gim na zjal nej.Zga dy wa nie, co bę dziena obiad, nie mia ło sen su, bo co dzien nie ze staw był ten sam: ryż z ame ry kań ską kon ser wą.Poobie dzie na stę po wał frag ment dnia wy cze ki wa ny przez dziew czy ny naj bar dziej czas wol ny.Po tem zwy kle wy sy ła no je do koł cho zów, by uczestni czy ły w ak cji zbie ra nia ston ki.Dzieńkoń czył się, rów nie rzad ko uroz ma ica ną, ko la cją.Ki bitki z gli ny, przy kry te na mio to wym płót-nem, w któ rych miesz ka ły dziew czę ta, roz sta wio ne były na pia chu rozgrze wa ją cym się doosiem dzie się ciu stop ni, czę sto więc wy ko rzy sty wa no go do go to wa nia jaj na twar do.Nie byłyto luk su sy, ale dla dzie ci, któ re prze ży ły ze sła nie, taki sta bil ny byt, na wet bez ży wie nio wychra ry ta sów, ja wił się jako nie oce nio ny dar.Prze ży wa li wła śnie czas uro kli wej wio sny, za po -wia da ją cej na dej ście lata i jego owo ców, spo śród któ rych naj sma ko witszym miał być wy cze -ki wa ny po wrót do oj czy zny.Wszy scy zda wa li so bie spra wę z przej ścio wo ści tego okre su.Miał on po zwo lić im dojść do sie bie za rów no pod wzglę dem psy chicznym, jak i fi zycz nym.Na po rząd ku dzien nym były roz licz ne cho ro by, z de zyn te rią i ty fu sem na cze le, ale mło de or ga -ni zmy, choć osła bio ne, prze waż nie da wa ły so bie z nimi radę.Co nie zna czy, że nie zda rza łysię oczy wi ście odej ścia na za wsze.Jed na z ko le ża nek He le ny, śpią ca na są sied niej pry czy,pew ne go ran ka po pro stu nie obu dzi ła się.Stwier dzo no póz niej, że w nocy zmar ła na cho le rę.Ogrom nym wy da rze niem dla ca łe go Ośrod ka w Gu za rze, a dla plu to nu Zoś ka w szcze gól -no ści, były od wie dzi ny słyn ne go wśród ze słań ców bi sku pa Jó ze fa Gaw li ny, pierw sze go hie -rar chy ka to lic kie go, któ ry ofi cjal nie wje chał na te re ny Związ ku So wiec kie go.Jako for mal nieak cep to wa ny pa sterz po ło wy Woj ska Pol skie go czuł się w obo wiąz ku być wszę dzie tam, gdzieprze by wa li pol scy żoł nie rze.Gdy więc for mo wa nie Ar mii An der sa sta ło się fak tem, po sta no -wił i do niej do trzeć.Nie było to ła twe.Na po ty kał na oczy wi sty opór lo kal nych władz, ale iśro do wisk emi gra cyj nych, któ re oba wia ły się za draż nie nia sto sun ków ze stro ną ra dziec ką.Wwy ni ku dłu gich, trud nych i ner wo wych per trak ta cji ze zwo lo no na wi zy tę Gaw li ny, ale za po -wie dzia no, że ma się on kon tak to wać wy łącz nie z czyn ny mi żoł nie rza mi.Oczy wi ście bi skupnie zwa żał na to, czy ktoś nosi mun dur czy nie, i był do dys po zy cji wszystkich po trze bu ją cychdu cho wo-re li gij ne go wspar cia.W naj bliż szym oto cze niu każde go od dzia łu prze by wa ły rze szecy wi li, któ rzy rów nież sko rzy sta li z gło śnej wi zy ty za cne go du chow ne go.Po zo stał u nich sie -dem mie się cy i wy je chał ra zem z ostat nim trans por tem do Ira nu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]