[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jessica.- zaczął, jakby chciał prosić ją o coś, czego nie mogła zrozumieć.Dotknęła ustami jego warg.Przyjął to z widocznym wahaniem, ale ona niepozwoliła się zniechęcić.Pocałowała go mocniej.Wtedy objął ją, przyciągnął bliżej iposadził sobie na kolanach.Zanurzył twarz w jej włosach i siedział tak, nie ruszając sięz miejsca.Wydawało się, że trwało to wieczność.W pewnej chwili objął dłońmi jejpoliczki i namiętnie pocałował w usta.Jessica czuła narastające pożądanie.Rozsądekprzestał się liczyć.Całowała go mocno i zmysłowo.W następnej chwili Kardahl wziąłją na ręce i zaniósł do sypialni.Klęknął na materacu i delikatnie położył ją na środkułóżka.Mówił do niej cicho, ciepłym, uwodzicielskim tonem.Położył się obok i rozpiąłguziki jej bluzki, delikatnie całował szyję, po czym rozchylił bluzkę i bez pośpiechuzaczął pieścić ustami jej piersi.Poczuła silny wstrząs, który falą przeszedł ją od stóp dogłowy.Dotarł nawet do opuszków palców.Zdała sobie sprawę, że właśnie na taką chwilę od dawna czekała.Chciała, by falapożądania oderwała ją od rzeczywistości.Teraz nic na świecie nie miało znaczeniapoza jedynym, wyjątkowym mężczyzną.Spojrzała mu w oczy i zarzuciła ręce na szyję.Racjonalne myślenie przestało istnieć.Liczyły się tylko zmysły.Kardahl doszedł do wniosku, że jeśli istnieje piekło, to on zasłużył sobie na nieco najmniej podwójnie.Po pierwsze złamał przyrzeczenie, że nie tknie Jess.Po drugiepozbawił ją dziewictwa.Jak to możliwe, że nie była jeszcze z żadnym mężczyzną? -zadawał sobie pytanie.Była piękna, zgrabna, atrakcyjna, a jednocześnie niewinna.On70SR bez skrupułów pozbawił ją niewinności i miał do siebie o to pretensję.Czuł, żezasłużył na wszystkie paskudne opinie, które prasa wypisywała na jego temat.Otworzyły się drzwi łazienki.Szybko odwrócił się w tamtą stronę.Jess wyszłaspod natrysku i wróciła do sypialni.Miała na sobie biały, kąpielowy szlafrok.Wilgotnekosmyki włosów otaczały jej twarz.Zauważyła jego spojrzenie i uśmiechnęła się.Byłto uśmiech pełen uczucia i Kardahl poczuł się winny jeszcze bardziej.Wspaniała,śliczna dziewczyna, pomyślał.Gdyby wcześniej wiedział o jej niewinności.- Dlaczego nie powiedziałaś, że byłaś dziewicą? - spytał, podkreślając czasprzeszły.Właśnie starała się osuszyć włosy.Jej ręce zastygły w bezruchu.Spojrzała naniego bez uśmiechu.- Niejeden mężczyzna uznałby to za zaletę.Ty traktujesz to jak chorobę.Niemusisz się obawiać.Taka infekcja nie jest zarazliwa.- Przekręcasz moje słowa - zaczął i przeczesał włosy palcami.Zastanawiał się, copowiedzieć.Nigdy jeszcze nie był w takiej sytuacji.- Dlaczego nie uprzedziłaś mnie,zanim było za pózno?Pamiętał, jak bardzo jej pożądał.Jej zmysłowość dodatkowo zwiększała jegozaangażowanie.- Za pózno? - powtórzyła za nim.- To znaczy, że żałujesz? Powinnam być owiele bardziej doświadczona, żeby dorównać wysokim standardom, do jakich jesteśprzyzwyczajony?- Nie to miałem na myśli.- Ogólnie, jeśli chodzi o standardy, muszę przyznać, że jestem trochęrozczarowana.Na temat seksu ludzie ciągle robią strasznie dużo szumu, jakby byłczymś niezwykłym.Jak miał jej wytłumaczyć, że to, co mu dała, było właśnie czymś niezwykłym?Oczywiście miała rację.Poza kompletnymi głupcami, każdy mężczyzna byłby dumny iszczęśliwy, mogąc zostać jej pierwszym kochankiem.Jednak dla Kardahla sprawa byłabardziej skomplikowana.Zdał sobie sprawę, że poprowadził rozmowę zupełnie bezsensu.Podobnie potraktował Jess ostatniej nocy.Co prawda nie była to wyłącznie jegowina.- Gdybym wiedział o tym wcześniej, postarałbym się, żeby było ci łatwiej iprzyjemniej.- Chcesz powiedzieć, że nie potrafię porozumieć się z tobą? - spytała.Przerzuciłaręcznik przez ramię i opuściła ręce.- O tobie można powiedzieć to samo.71SR - Słucham?- Też powinieneś mi coś wyjaśnić - stwierdziła.- Nie rozumiem.- Wczoraj.Dlaczego bez słowa wyszedłeś ze szpitala?- Nie chcę o tym rozmawiać - oświadczył stanowczo.Oparła dłoń o brodę ipatrzyła na niego, nerwowo uderzając palcem w usta.- Sam widzisz, problem z porozumieniem polega na tym, że powinno działać wobie strony - zauważyła.- To znaczy?- Nie chciałam dyskutować na temat, dlaczego dotychczas nie sypiałam zmężczyzną.Jednak jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy taką rozmowę.- Jeszcze nie zgłębiliśmy tematu.Nie powiedziałaś mi, dlaczego właśnie mniespotkał ten zaszczyt.- Zaszczyt? - powtórzyła za nim.Odwróciła się i przewiesiła ręcznik przezklamkę drzwi łazienki.- Dotychczas nie zauważyłam, żebyś czuł się zaszczycony.Wkażdym razie udało ci się zmienić temat.Dlaczego wyszedłeś ze szpitala, gdyzobaczyłeś noworodki?Przymknął oczy, zwlekając z odpowiedzią.Jessica objęła jego dłoń.- Więc, o co chodziło z dziećmi? - nie ustępowała.- Nie chcę.- Kardahl, powinieneś o tym rozmawiać - stwierdziła.- Dlaczego? Jaki ma sens wracanie do sytuacji, której nie można zmienić? -spytał.- Nie można - przyznała.- Jednak nieustanne cierpienie psychiczne jest jakotwarta rana.Nie można jej tak zostawić, prawda? Mów o tym, co cię boli i w końcuuda ci się wyleczyć.- Takie rany nigdy się nie goją - powiedział cicho.- Nie możesz tego wiedzieć, jeśli nawet nie spróbujesz.Odwrócił się i podszedł do okna.Promienie słońca błyszczały na skalistychwierzchołkach gór.- Antonia była w ciąży.Nastąpiła długa chwila ciszy.- I chciała urodzić to dziecko? - cicho spytała Jessica.- Tak - stwierdził krótko.- Twoja rodzina wiedziała o tym?72SR Kardahl pokręcił przecząco głową.- Zamierzałem im powiedzieć.Potem.Potem już nie było takiej potrzeby.- Mój Boże, straciłeś nie tylko ukochaną kobietę, ale i dziecko.- Była w piątym miesiącu - powiedział.Pamiętał, jak kładł dłoń na brzuchuAntonii, żeby czuć ruchy płodu.- Dziecko było dla mnie żywym, małym człowiekiem.Wieczorem przed wypadkiem rozmawiałem z Antonią o małżeństwie.- Chciałeś sprzeciwić się tradycji? - spytała Jessica.- Nie przywiązywałem do tego wagi - przyznał, spoglądając na nią.- Gdy ichstraciłem, takie sprawy tym bardziej nie miały znaczenia.Widywano go z różnymi kobietami, ale żadnej nie pokochał.Do czasu poznaniaJess, przestrzegał tej zasady.Przy niej znów czuł się zdolny do uczuć.Jednak starał sięnie angażować.Uczucie prowadziło do cierpienia.- Kardahl, nie potrafię znalezć właściwych słów.Bardzo ci współczuję.- To już przeszłość - stwierdził.- Jeśli tak mówisz, to oszukujesz sam siebie.Widziałam twoją minę, gdyzobaczyłeś noworodki.Myślałam, że serce mi pęknie.Potem nagle wyszedłeś i całyczas martwiłam się o ciebie.- Nie zamierzałem sprawiać ci żadnego kłopotu.- Nie o to chodzi.Martwiłam się, współczułam i chciałam być razem z tobą.Dotknęła jego pleców, ale szybko się odsunął.Bardzo chciał wziąć ją w ramiona.Ostatnia noc przyniosła mu pocieszenie, bo byli razem.Jednak nie chciał uzależnić sięod jej obecności, a jednocześnie miał wielką ochotę zapomnieć o wszystkichprzyrzeczeniach, otoczyć ją troską i obdarzyć uczuciem.Ale im szybciej Jessicazakończy rodzinne spotkania, tym wcześniej wyjedzie do Stanów.Takie rozwiązaniebędzie najlepsze dla nich obojga, powtarzał sobie w myślach.Niestety, małżeństwo stało się faktem i zakończenie go będzie o wieletrudniejszym zadaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •