[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podkreślam te nieprawdopodobieństwa, nie żeby sięwybrzydzać na Agatę Christie (nudzi mnie czymś innym babskim, niezmożonym gadulstwemi psychologią z trzeciej ręki), ale by ukazać, w jakiej mierze jest odbiór kryminału zjawiskiemumownym, tak że nieprawdopodobieństwa pewnego typu bynajmniej nie są przyjmowane jakomankamenty wykonania.Trupy, liny, plamy krwi są znakami umownymi, których sprawdzać nienależy, a kto by to robił, ośmieszyłby się w takiej mierze jak dzikus, który z niezadowoleniemopukuje palcem forteczne mury teatralnej dekoracji.Karkołomność metodyki zabijania, togimnastyczne raz dwa trzy cztery zbrodniarza, który, jak dobrze naoliwiona maszyna, wkradasię, uderza, wyciera, przebiera, wychodzi i już znowu prowadzi ożywioną rozmowę towarzyską,jest, chociaż to może wydać się dziwne, bardziej dla mnie cudowne od małych zielonychczłowieczków z latającego talerza, ponieważ człowieczków takich można spotkać choćby wewłasnej halucynacji, natomiast człowiek, który morduje, pozostaje dalej człowiekiem, więc kiedydla ocalenia kryminalnej szarady gwałci się elementarne prawa psychologii czy fizjologii,znajdujemy się na terenie fikcji tyleż jałowej, co nieszkodliwej.Kto nie wierzy, może spróbować.Gatunek europejski, bo o nim wciąż mowa, urzekający swym zegarkowomatematycznym ładem, ma w sobie coś z budowania maleńkich żaglowców we wnętrzu flaszek.%7ładen z tych okręcików nie mógłby pływać, ale nie o to przecież chodzi; rzecz w tym, że faktznalezienia się żaglowca wewnątrz flaszki zdumiewa nas i zachwyca; jeśli nie nas to naszedzieci; kryminał przyznajmy się do tego to zabawka dla dorosłych.3Wszystko to prawda; jedyną niewyrazną i nie wyjaśnioną dotąd sprawą są te postacipowieści kryminalnej, których obecność jest najniezbędniejsza, choć same bynajmniej niedziałają; mam oczywiście na myśli trupy.Prawda, że okropieństwa, jakie europejski (podkreślamto!) autor prezentuje czytelnikowi, mają w dużej mierze charakter umowny; jeśli ze zwłokamidzieją się nawet niesłychane rzeczy, jeśli ciało nieszczęsnej ofiary zostaje pośmiertniewykradzione, ucharakteryzowane, przebrane, bądz pochowane i ekshumowane, jeżeli znikają lubzostają zamienione głowy trupów, to nie przerażamy się nadmiernie, bo wiemy, że niezamierzony, makabryczny humor tej kadawerystycznej prestidigitatoryki służy przecież tylkoniewinnemu zamąceniu umysłu odbiorcy, który jest wszakże wytrawnym smakoszem i pojmuje,że nie chodzi o trupi czad, a tylko o zwyczajny manewr, odwracający uwagę.Powieść kryminalna bez trupa& czy to możliwe? Nie.Dlaczego? Jest ona pod wielomawzględami podobna do powieści produkcyjnej i w końcu tylko krew jest owym szczególnymnamaszczeniem, które sprawia, że w odróżnieniu od grzeczniejszej swej odmiany nie cierpi naśmiertelną nudę (chociaż czasem i krew nie pomaga& ).Wbrew pozorom ludzie nie interesują jejinaczej, aniżeli jako elementy pewnej maszyny; jest to maszyna zbrodni , z tym, że najpierwprzedstawia się nam jej schemat fałszywy.W pewnym sensie kryminał zwłaszcza europejski stanowi jakąś namiastkę myślenianaukowego, logicznego, szeregowania łańcuchów przyczynowo skutkowych (charakterystycznejest na przykład, że konwencja wyklucza wprowadzenie na scenę czynników nadnaturalnych zbrodniarz musi działać środkami jak najbardziej materialnymi ).Nie ma się jednak co łudzić:umowność umownością; formalne podobieństwo do produkcyjniaka , choć niezaprzeczone,nie wyjaśnia (wprost przeciwnie raczej!) poczytności gatunku; eksperymenty wykazały, żemotorem, ożywiającym te mechanizmy, jest i musi być ludzka, przelana krew.Potrzebujemy jej zgoda, że na niby, że konwencjonalnie ale jednak.Skąd ta potrzeba szczelnegoprzemieszania intelektualnej z pozoru, więc oschłej zagadki z mordem? Bo powieść kryminalna,w której śledzi się włamywaczy, niechby i o światowej sławie, niechby i najcięższego kalibru kasiarzy zawsze pozostanie bladym cieniem tej prawdziwej, pasjonującej legionyczytelników, której otwarciem właściwym jest Pierwszy Trup
[ Pobierz całość w formacie PDF ]