[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był tak zabawny, że Lamiel powiedziała mu drugi raz od czasu, jak sięznali:- Niech mnie pan pocałuje, i z ogniem, ale tak, aby nie zrzucić mojegoczepka.(Trzeba wiedzieć, że nie ma nic wstrętniejszego iśmieszniejszego niż bawełniany czepek w kształcie frygijskiej czapki,jaki noszą młode wieśniaczki w Caen i Bayeux.)- Ma pani słuszność - rzekł książę śmiejąc się.Zdjął czepek, włożył jejswoją myśliwską czapeczkę i pocałował dziewczynę z ogniem, którymiał dla Lamiel urok niespodzianki.! Sarkazm znikł z jej pięknychoczu.- Gdybyś był zawsze taki, kochałabym cię.Jeżeli układ, który ciproponuję, odpowiada panu, postarasz się o paszport dla mnie, bo ja sięboję żandarmów.(To uczucie jest niejako wrodzone w okolicy, którawydała szuanów w roku 1795.) Wezmiesz pieniądze, poprosisz opozwolenie księżnej, wynajmiesz ładne mieszkanko w Rouen ibędziemy żyli razem, kto wie? co najmniej dwa tygodnie, aż mi się pannie znudzi.Młody książę był upojony, chciał ją uściskać znowu.- Nie - odparła - będzie mnie pan całował tylko wtedy, kiedy ja każę.Rodzina moja nudzi mnie swymi kazaniami bez końca; oddaję się panupo to, aby sobie z nich zadrwić.Nie kocham pana, nie robi panwrażenia szczerości i naturalności, zawsze wygląda, że pan grakomedię.Czy pan zna księdza Clement, biednego księżyka, który matylko jedną sutannę, i to wyświechtaną? - Co ma tu do roboty ten biedny Clement? - spytał książę śmiejąc sięwyniośle.- On robi wrażenie, że myśli to, co mówi, w chwili gdy mówi.Gdybybył bogaty i gdyby miał Sokoła, do niego bym się zwróciła.- Ależ to, co mi pani wyznaje, to nienawiść, nie miłość.- No więc nie jedzmy do Rouen; niech pan nie robi tego, co panu każę.Ja nie kłamię nigdy, nigdy nie przesadzam.- Moja miłość jest tak gorąca, że w końcu rozgrzeje ten piękny posąg -rzekł Fedor z uśmiechem.- Największa trudność to paszport.Ach,czemuż nie mam Duvala!- Chciałam się przekonać, czym byłby pan bez Duvala.- Jak to! byłabyż pani do tego stopnia makiaweliczna? (Tu nastąpiłoobszerne tłumaczenie słowa ,,makiaweliczny", którego Lamiel nierozumiała.Funkcje objaśniacza słów należały do tych, do którychLamiel najbardziej lubiła używać młodego księcia; był jasny, logiczny,wywiązywał się z tego cudownie i Lamiel okazywała mu cały swójpodziw równie jasno jak wszystkie swoje inne uczucia.)Pomału Fedor ogarniał swoje szczęście; nalegał nawet bardzo, abyLamiel wyobraziła sobie, że już przybyła do Rouen; ale osiągnął tylkoto, że go odprawiła na pół godziny przed zachodem słońca.Niebawemprzywołała go z powrotem; las był tak mokry, że kazała mu się wziąćna koń aż do gościńca.Czuć ją tak blisko siebie to było za wiele dlarozsądku Fedora; był pijany miłością i drżał tak, że ledwie mógłutrzymać cugle.- No więc odwróć się - rzekła Lamiel - i całuj mnie, ile chcesz.Upojonyszczęściem Fedor miał przebłysk charakteru: zamiast wrócić do zamku,poszedł prosto do swego gajowego, dawnego żołnierza, który mieszkało przeszło dwie mile stamtąd; dał mu parę napoleonów i poprosił go opaszport na imię kobiety.Lairel zastanawiał się długo; człowiek ten miał bardzo dużo charakteru,siły woli, a mało inteligencji; nie umiał kłamać.Książę musiał pierwszyraz w życiu myśleć i wymyślać coś.Niebawem znalazł sposób.- Macie siostrzenicę, poproście dla niej o paszport; odziedziczyła coś wForges, jeszcze za Rouen, ale musi widzieć się z adwokatem w Rouen,a potem z krewnym współspadkobiercą mieszkającym w Dieppe.Możebędzie musiała jechać do Paryża.Zatem, mój drogi Lairel, paszport doRouen, Dieppe i Paryża.Oddasz mi paszport; w trzy dni potemoznajmisz merowi, że zgubiła paszport.Choćby jej wydali nowypaszport, powiesz, że się zraziła do tej podróży, bo zgubiony paszport to zła wróżba, i że zostaje.Każę do ciebie napisać z Rouen list, gdziebędzie mowa o spadku i gdzie będzie powiedziane, że już nie potrzebajechać.- Zrobię wszystko akuratnie - rzekł Lairel - ale honor!Nazwisko mojej siostrzenicy będzie nosiła jakaś pannica, którą książęsprowadzi z Paryża.- Może masz rację, toteż zmień trochę ortografię.Jak się nazywa?- Joanna Werta Laviele, dziewiętnaście lat.Książę wydarł kartę z regestru gajowego i napisał: Joanna GertaLeviail.- Postaraj się uzyskać paszport na to nazwisko.- Jest dopiero dziewiąta, mer jest w karczmie; spróbuję zaraz tozałatwić.Jeśli nie pójdzie poradzić się proboszcza, mamy go.Tego samego wieczora, o trzy kwadranse na dwunastą gajowyprzyszedł mimo okropnej pogody do zamku i oddał młodemu księciupaszport opiewający na nazwisko Ioanna Garte Leviail.- To ja pisałem - rzekł - mogłem napisać wszystko, co bym chciał.Książę dał mu tyle napoleonów, ile on spodziewał się franków.O ósmejprzejechał pod domkiem Hautemarów i wychylił się.z paszportem wręku; Lamiel widziała go doskonale. Nie jest przecież taki ciemięga - rzekła sobie - ale może Duvalwrócił!" Potem wbrew spodziewaniu uczuła litość nad dwojgiemstarców, których miała opuścić.Zostawiła do nich bardzo długi list,dość porządnie napisany.Zaczęła od tego, że darowała ciotce wszystkieswoje piękne suknie; następnie przyrzekła, że wróci za dwa miesiącenie uchybiwszy swoim obowiązkom.Wreszcie radziła przezacnymkrewniakom, aby powiadali, że za ich zgodą pojechała pielęgnowaćstarą chorą ciotkę blisko Orleanu, w rodzinnych stronach.Przypomniałazaproszenie tej ciotki, Wiktorii Poitevin, posiadaczki sześćdziesięciuludwików.ROZDZIAA DZIESITYNazajutrz łąki kąpały się w wodzie, ale czas był wspaniały.O trzeciejLamiel znalazła się przy moście o trzysta kroków od gościńca.Fedornie miał pojęcia, że tego dnia czeka go wielki czyn - wykradzenie!- Byłam tak smutna i tak wzruszona opuszczając dom i tych biednychstarych nudziarzy, że nie chcę już wracać.Młody książę nie był już ten sam co wczoraj; był zdziwiony izakłopotany tym oświadczeniem.Ale kiedy Lamiel zlitowała się nadnim i wytłumaczyła mu ponownie, że posiadając paszport wynajmie konia i uda się do B., gdzie poczeka nań dzień lub dwa, książę ocknąłsię, Lamiel ujrzała w oczach jego radość.Spytała, czy otrzymał swojekamizelki z Paryża.W wilię długo jej opowiadał o rozkosznymkomplecie kamizelek myśliwskich, które mu krawiec ma wysłać; byłamiędzy nimi jedna w szare prążki na szarym tle, wręcz cudowna, i dotego kurtka myśliwska ostatniej mody.Kiedy młody książę obszernie opowiedział o kamizelce w szare prążkina szarym, Lamiel powiedziała sobie:  Cóż, on lubi, kiedy muopowiadam wszystkie moje szczegóły domowe, więc i on mówi o tym,co go interesuje."Ta roztropna myśl powstrzymała jej pogardę.- Więc dobrze, pojadę do B.sama, przyjedz jutro do B., o ile sprawamodnej kamizelki nie zatrzyma cię w zamku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •