[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ciągu roku wybudował sobie wygodne rodzinne siedlisko na wsi, podobno żeby odpocząćod wymagającego wielkiego wysiłku urzędu gubernatorskiego.Lucy Lou podkreśliła, że chodzi okosztowną i dobrze zabezpieczoną siedzibę.Gubernator z pewnością myślał perspektywicznie,zabezpieczając się na czas, kiedy okres jego kadencji się skończy.Lucy wspominała również oekstrawaganckiej bransolecie z dużym kryształem, którą Valer zaczął nosić na lewej ręce.Spowodował tym nawet nową modę.Kiedy wszyscy umierają, a jeden prosperuje, jasne jest, kto jestpodejrzany.Ponieważ kończyły mi się pieniądze, wynająłem się na trzy tygodnie do ochrony statkówprzewożących towary.Pracodawca na koniec chciał zatrzymać sobie połowę mojego żołdu zajedzenie i mieszkanie.Jako że podczas przyjmowania do pracy nie padło na ten temat ani jednosłowo, wziąłem sobie, co do mnie należało, a także pewne wyrównanie za niewygody.Za żołdkupiłem odzież podróżną i wyposażenie potrzebne do wędrówki po dzikich ostępach, za wyrównanie- dobrego konia z uprzężą.Ponieważ nie miałem żadnego punktu zaczepienia, zdecydowałemwyruszyć po trasie karawany, spróbować szczęścia w pobliskich wioskach i miasteczkach i popytaćludzi.Duno musiał zostawić po sobie ślady, ktoś z jego ludzi się upił, wygadał, zwierzyłdziewczynie, z którą bardzo miło spędził noc.Dla pewności najpierw zatoczyłem duże koło wokół Fenidong i odwiedziłem wszystkie wsie.Dotrasy karawany dołączyłem z zachodu, w odległości trzech dni jazdy od miasta.Nie znałem okolicy,ponieważ do karawany dołączyłem pózniej.Wioskę Bryboh pamiętałem jednak ze wzmianekKowalskiego.Słynęła z końskich targów i cwanych koniarzy.W niedalekim majątku kupił wtedykonie i woły pociągowe dla własnych wozów.Swojego gniadosza zaprowadziłem do najemnej stajni, wytarłem do sucha wiechciem słomy i zewspólnego worka nasypałem mu szczodrą porcję owsa.Takiego luksusu nie miał już bardzo długo, azasłużył sobie na to.Przy szynkwasie zapłaciłem oberżyście za pokój dla siebie, stajnię dla konia izamówiłem coś do jedzenia.Usiadłem przy stole w rogu.Przez okno z lewej strony widziałem, co siędzieje na zewnątrz, a jednocześnie miałem na Oku wszystkich obecnych.Była to gospoda z małymioknami, dymiącymi lampami i zapachem zjełczałego oleju w powietrzu, wiejska gospoda zeszczodrymi porcjami i silnymi, bojowymi dziewczynami, które pozwalają się czasem poklepać popupie, ale nic więcej.Jeśli przebierzecie miarkę, dostaniecie po mordzie, a potem wam przyłożąmiejscowi stali goście.Nie miałem najmniejszej ochoty poklepywać żadnej kobiety po tyłku.Gdybyto zależało ode mnie, w ciągu jednej nocy wszystkie mogłyby spokojnie zniknąć ze świata.Najedzenie też jakoś specjalnie się nie cieszyłem.Po tygodniach włóczenia się po najgorszychspelunach, jakie można znalezć w krajach Ligi Handlowej, miałem powyżej uszu popłuczynpodawanych jako piwo, a od zapachu drożdży wydobywającego się z pucharu z winem robiło mi sięniedobrze.Tutaj piwo było tańsze niż gdzie indziej i niewiele lepsze.Nie oznaczało to nic ponad to,że dało się je wypić bez skurczu mięśni twarzy.Jedzenie przyniósł mi oberżysta osobiście.Chyba bałsię posłać do mnie którąś ze swoich pomocnic.Wyszukałem sobie miejscowego obiboka, którynajwyrazniej był biedny jak mysz kościelna, i zamówiłem mu piwo.Wypił je, ale się nie przysiadł.Drugi dzban kazałem przynieść do swojego stołu.Dopiero to go przekonało, że opłaca siędotrzymywać mi towarzystwa. - Jak tam życie? - zacząłem takim zdaniem, na które większość ludzi reaguje.Chwyciło i przez pół godziny opowiadał mi o rzeczach, które mnie wcale nie interesowały.W tymczasie zamówił dwie następne kolejki.- Wygląda pan jak jeden z tych, którzy tu byli wcześniej.Nie lubili, jak się ich za bardzowypytywało, za to dużo słuchali - powiedział z krzywym uśmiechem po kilku następnych piwach.Ta uwaga mnie zainteresowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •