[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W Kielcach rzucił ojciec Tosi i uśmiechnął się do mnie. Czy w Kielcach.I ja, korzystając z okazji, chcę, żebyś mi teraz tę wódkę zwrócił, botakiego poświęcenia, do jakiego byliśmy zdolni wtedy, nigdy już nie byłem zdolny i nie113będę.Uśmiechnęłam się i ja do Eksia, bo pamiętam, że tych pieluch zrobiło się stodwadzieścia, i nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić.Z części uszyłam kapitalną spódnicę,farbowaną na czarno, resztą obdzielaliśmy młodych rodziców, a pozostałe zajmowałymiejsce na pawlaczu. Jakie kartki? zainteresowała się Tosia. Wtedy była wódka i benzyna za darmo? Nakartki? A wy narzekaliście na socjalizm? Pozwól sobie powiedzieć, bejbi ciocia wyprostowała plecy i wzniosła do góry swójkieliszek, który wydawał mi się pełniejszy niż przedtem że w Anglii jeszcze siedem latpo wojnie były kartki i Anglia jakoś szybciej stanęła na nogi niż Polska.Przydział najedną parę butów rocznie trzeba było wykupić i więcej nie było, a mimo to Anglia jestpotęgą światową. Kartki to były maleńkie dokumenciki z którymi szłaś do sklepu i kupowałaś to, co ciprzydzielono, a przydzielano niewiele. A pamiętasz wtrąciła Moja Matka i spojrzała na Mojego Ojca jak staliśmy w sklepiepo mięso trzy godziny? Ja cię tylko zmieniałem mruknął Mój Ojciec. Ale jak dochodziłam do lady, to znowu byłeś ciągnęła Moja Matka pogodnie iekspedientka dała nam jakiś okropny kawałek wołowiny. I ty powiedziałaś, czy mogłaby pani mi dać mniej zielony? A ona powiedziała: jakby pani wisiała tak na haku od rana, to by też pani była zielona!Mój Ojciec i Moja Matka uśmiechnęli się do siebie, a ciocia Hanka trąciła mnie podstołem. Dżudi szepnęła z tej mąki będzie jeszcze chleb. I łyknęła zawartość kieliszka. Przecież mogłaś nie kupować, ciociu powiedziała Nieletnia. A ekspedientka byłabyzwolniona, gdybyś zachowała się bardziej asertywnie. I mogłaś iść do konkurencji dodał Nieletni.*Po jedenastej Grzesiek odwiózł do domu swoje Nieletnie.Wracając, ma wstąpić nastację benzynową po piwo.Moja Mama i Mój Ojciec wrócili do domu ostatnią kolejką,Ojciec ofiarował się odprowadzić Mamę, bo sama boi się chodzić po nocy.Tosia wzięławieżę na górę.Eksio jej to próbuje podłączyć.Siedzę z Agnieszką w kuchni, szybkopozmywałyśmy, otworzyłam butelkę wina, ciocia przemknęła się z łazienki do pokoju, aAgnieszka spojrzała na mnie i powiedziała: A pamiętasz?Uśmiechnęłam się, słowo pamiętasz wyciąga z zakamarków mózgu miliony rzeczy,które na co dzień są całkiem nieprzydatne, a jeśli zaczynasz o nich mówić, nabierająbarw, ożywają, mienią się i pachną.Nagle kuchnia zaludniła się osobami, którepamiętałyśmy, i zdarzeniami sprzed lat.Naszymi wspólnymi wyjazdami, kiedy jeszczeTen od Joli, był Tym ode Mnie, naszymi małymi dziećmi, malutką Tosią, potem Nieletnią,potem Piotrusiem.Agnieszka jest świadkiem mojego życia, nie tylko terazniejszego, ale114również przeszłego. Pamiętasz, jak wysiadł nam samochód tej cholernej zimy? powiedziała Agnieszka iuśmiechała się do mnie ciepło.I wróciłam na Krakowskie Przedmieście, styczeń, piętnaście lat temu.Cała Warszawaskuta mrozem, śnieg, biało i czyściutko, ich stary jugo wysiadł na amen, wydzwonili nasw nocy z jakiejś budki telefonicznej, wsiedliśmy w samochód, zostawiając Tosię podopieką moich rodziców.Ulice puste, druga w nocy, śnieg jak z Disneya, wycieraczki nienadążały zbierać z zamarzniętych szyb.Chłopcy mocowali się z hakiem dość długo, byłotak zimno, że siedziałyśmy z Agnieszką w samochodzie i śmieszyło nas to do łez.Jak sięuporali z doczepieniem linki holowniczej, oba samochody wyglądały jak japońskie rzezbyze śniegu.Ja z Tym od Joli weszliśmy do samochodu i wolno ruszyliśmy, samochód Grześkówpotoczył się za nami z nieprzyjemnym stukaniem. Jakim stukaniem? Ten od Joli stał już od dłuższego czasu w drzwiach, nawet niezauważyłam.Obejmował ramieniem Tosię. To nie było stukanie, to był łomot. Który po paru chwilach zresztą umilkł dodałam. No jasne! Grzesiek postawił na stole piwa i otrzepał buty ze śniegu oczywiście naśrodku kuchni. Najpierw każe nam oczyścić szyby, a potem po prostu rusza! Waliłem ciłapą w dach, żebyś się zatrzymał!Wybuchamy wszyscy śmiechem, Tosia patrzy na nas zupełnie nieświadoma tego, co nastak rozbawiło. Nie wsiedliście do samochodu! Ten od Joli śmieje się głośno, ciocia na pewno niezaśnie. Ciągnąłem, cholera, pusty samochód! Jak zahamowałeś na światłach, to cię wyprzedzili, pamiętasz? Dobrze, że nikogo nie było, obróciło nas w poprzek, pamiętasz? A ty wyszedłeś wściekły, pobiegłeś do nich, otwierasz samochód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]