[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doktor Wieczorek pochyliła się iwyjęła stamtąd trzy kartki papieru zadrukowane odbitką jakiegoś odręcznego pisma.- Przy okazji pisania pracy habilitacyjnej, o której nie omieszkała panu wspomniećmoja kole\anka, digitalizuję wszystkie wykorzystane przez siebie rękopisy.Dzięki temumogłam od razu wydrukować panu to niezwykle ciekawe sprawozdanie z zebrania RadyParafialnej w Zwidnicy, które odbyło się 26 czerwca 1655 roku, a dotyczyło kolektyprzeprowadzanej od 5 maja 1654 do 16 maja 1655 roku przez Christiana Czepkę i MatthausaScholtza.Ogólnie rzecz biorąc Rada wyraziła kwestorom wdzięczność za ich poświęcenie i niemiała większych zastrze\eń co do wydatkowania przeznaczonych na podró\ pieniędzy orazprzebiegu kolekty.Pojawiła się jednak pewna drobna kwestia sporna.Otó\ jeden z radnychzauwa\ył, \e w księdze kolekty, w której kwestorzy wpisywali wszystkie pozyskane sumybrakuje jednej karty.Przejrzano komisyjnie księgę i ów zastanawiający fakt zostałpotwierdzony.Zapytano panów Scholtza i Czepkę, co stało się z zaginioną kartą, ci zaśwykazali się niesłychanym zuchwalstwem.Proszę posłuchać fragmentu protokołu:  Zapytanispojrzeli po sobie znacząco, ale nic nie odrzekli.Milczeli uparcie nawet wtedy, gdy sam primarius, wielce wzburzony, wezwał ich do opamiętania i sprawy co rychlejszegowyjaśnienia.- Dziwne zachowanie jak na ludzi, którzy musieli cieszyć się sporym zaufaniem swejspołeczności, skoro wysłano ich wcześniej z misją zebrania pieniędzy na budowę kościoła -powiedziała doktor Stawska.- Od razu pomyślałam o tym samym.- przyznała doktor Wieczorek.- Ale posłuchajcie, co się działo dalej, bo to jeszcze ciekawsze: -  Wobec takiegoobrotu sprawy i kwestorów hardości pan Balthasarius Scheck, który brak strony w księdzekolektorskiej odkrył, zło\ył wniosek, by Rada Parafialna panów Czepko i Matthausa ukarała.Wówczas jednak głos zabrał Daniel Czepko, brat Christiana, który w Radzie zasiadał ipoprosił członków Rady o rozmowę na osobności.Powrócili panowie Radni po kwadransie irozpoczęło się głosowanie.Najpierw za wnioskiem Balthasariusa Schecka: głosów przeciwsiedem, w tym sam Scheck, za - \adnego, potem za kolekty absolutorium z wynikiemodwrotnym.Na tym posiedzenie zakończono.- Niezłe plecy miał nasz pan Czepko - rzekła doktor Stawska głosem, w którymrozbawienie łączyło się z podziwem.- Wystarczyło, \eby braciszek szepnął słówko.- Ciekawe, co to było za słówko? - myślałem na głos.- Pewnie nie ma o tym nigdziewzmianki? - zwróciłem się do doktor Wieczorek.Kobieta uniosła w górę ramiona i rozło\yła ręce, jakby chciała powiedzieć:  Sam panwie, jak to jest , a potem dodała:- Mo\e znajdzie pan coś w listach.Powinny być w teczce, którą panu dałam.Bez słowa poło\yłem teczkę na kolanach i otworzyłem zielone okładki.Ale zamiastkilkudziesięciu luznych kartek ró\nych formatów moim oczom ukazała się równo uło\onaryza papieru, gęsto zapisana wąskim pismem.Szybko przerzuciłem kilka kartek.Tekstprzerywany był rysunkami przedstawiającymi przekroje wałów obronnych, schematyfortyfikacji i szkice armat.Z rosnącym zdziwieniem spojrzałem znów na pierwszą stronę iodczytałem wypisany większymi literami tytuł:  Traktat o tym, jak się twierdz dobywa i bronioraz o fortyfikacjach: jak je budować, w porządku utrzymywać i najzdatniejszym przeciwwroga szturmom uczynić według słów księcia generalissimusa Albrechta von Wallensteinadokładnie spisany podczas jego na Zląsku bytności przez pana Gerharda Libnitza.Przekartkowałem dzieło do końca.Oprócz niego nie było w teczce \adnych innychdokumentów.Spojrzałem na kobiety, które ju\ zauwa\yły moje zmieszanie.Hanna Wieczorekpodniosła się z krzesła i przechylając się przez biurko, zaglądała do le\ącej na moich kolanach teczki.- Chyba coś się nie zgadza.- rzekłem niepewnie i ostro\nie podałem kobiecie teczkę.Doktor Wieczorek poło\yła papiery przed sobą, tak by mogła spojrzeć na nie tak\e jejtowarzyszka.- Znów ci cholerni magazynierzy - fuknęła doktor Stawska.- Musieli tu wło\yć tentraktat przez pomyłkę w czasie jakiejś inwentaryzacji.- A mo\e to nie pomyłka? - rzekłem tknięty nagłym przeczuciem.Kobiety spojrzały na mnie z zainteresowaniem.- Sugeruje pan, \e ktoś specjalnie zamienił dokumenty w tej teczce? - zapytała doktorWieczorek.- Nie widzę nawet cienia powodu, który mógłby skłonić kogokolwiek do takiegodziałania.Opowiedziałem im o kradzie\y Biblii Lutra z Kościoła Pokoju w Zwidnicy, jejcudownym odnalezieniu i wnioskach, jakie wysnułem.Badaczki słuchały mnie uwa\nie, apotem zdecydowały, \e nale\y sprawdzić, kto wypo\yczał paczkę z prywatnym archiwumCzepki po wojnie.Zostawiły mnie w gabinecie, a same udały się do czytelni, by przejrzećksięgi, do których wpisują się czytelnicy.Wróciły po trzech kwadransach z informacjami.- Archiwum Daniela Czepki na pewno nie nale\y do hitów czytelniczych - rzekła zprzekąsem Barbara Stawska.- W ciągu pół wieku zostało wypo\yczone zaledwie trzy razy: w1954, 1962 i 1974 roku.Za ka\dym razem wypo\yczali je naukowcy zajmujący się śląskimbarokiem.To znane nazwiska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •