[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O ile nie oczekuje pani Romea, to pora na wizyty towarzyskie nie jest odpowiednia. Spałam. Lisa wci ż dygotała. Usłyszałam jakiś hałas.ajpierw myślałam, że to wiewiórka, ale potem dotarło domnie, że ktoś si włamuje.Chciałam uciec tylnymi drzwiami, gdy Cyrus mnie chwycił.Myślałam, że już po mnie. Dobrze, że ma pani lekki sen.Jeszcze chwila, a nie zd żylibyśmy na czas. Jak pan myśli, kto to był? Jeden ze zbirów Lopeza  ponuro odparł Eb. iestety potwierdzaj si nasze najgorsze przeczucia.Lopez wzi ł panina cel. Przecież nic mu nie zrobiłam!  zawołała. Dlaczego nastaje na mnie? To jego stała metoda.Zawsze si mści, gdy ktoś próbuje zaszkodzić jego organizacji.ie ma znaczenia, czy pani cośzrobiła, czy nie, ważne, że pani m ż działał przeciwko niemu.Walt nie żyje, ale pani również ma zapłacić za jego win.Powtarzam, to jego stała metoda.Lopezowi zależy na tym, żeby wszystkie agencje rz dowe wiedziały, jak wysoka jest cenaza atak na jego narkobiznes.Morduje nie tylko tajnych informatorów i agentów, ale również ich rodziny.Lisie zakr ciło si w głowie.Opadła na kuchenne krzesło, ochronnym gestem przyłożyła r k do brzucha. Micah zabiera gościa do szeryfa  oznajmił Cyrus, wchodz c do kuchni. Jutro wyjdzie za kaucj , a po godzinie nie b dzie go już w kraju  dodał Eb, powstrzymuj c si od przekleństwa. Pewnie tak&  Cyrus miał w oczach mord.Zimny, okrutny, fachowy mord. Liso, nie możesz tutaj zostać ani chwilidłużej. Zabrzmiało to jak rozkaz. Lopez drugi raz nie popełni tego samego bł du.Wzi ł ci na cel.ast pnym razem musi uda. To moje ranczo!  Zerwała si z krzesła, oczy jej błyszczały. Jeszcze ci go nie sprzedałam! Zostaj tu!  rzuciłapodniesionym głosem. Jakiś szemrany handlarz narkotyków nie zmusi mnie do tego, bym si kryła po k tach jak przerażonedziecko! Odwaga godna uznania  skomentował ze stoickim spokojem, po czym wyj ł coś zza pasa. Prosz. Rzucił jejpistolet.Lisa chwyciła, po czym ze strachu upuściła. Lepiej go podnieś i naucz si strzelać  dodał lodowatym tonem.aucz si zabijać, Liso, bo inaczej nie przeżyjesz na tym ranczu.Przecież uparłaś si , że tu zostajesz. Uśmiechn ł sidrwi co. Twój wybór, jesteś wolna, konstytucja ci to gwarantuje. Spojrzał na ni cieplej. Zrozum, Liso, właśnie o włosunikn łaś śmierci.ast pnym razem możemy nie mieć tyle szcz ścia. ienawidz broni  powiedziała po długiej chwili milczenia.  a Boga, ja też  wyznał. Ale kiedy idziesz na wojn , nie rzucasz we wroga ziemniakami. Wi c co mam robić?  spytała bezradnie. Spakować torb.Opuszczasz ten dom. Opuszczam? iby gdzie mam si udać? Już ci mówiłam, że nie mam rodziny, bliskich przyjaciół ani żadnego miejsca,gdzie mogłabym si schronić. Owszem, masz  odparł. Mój samochód stoi przed domem.Jutro przyśl tu Harleya po twojego volkswagena.Ciemne oczy Lisy zrobiły si okr głe jak talerze.iewiele to pomogło.Okulary zostały przy łóżku i wszystko, co zdołałazobaczyć, to rozmazana plama w miejscu twarzy Cyrusa. ie mog pojechać do ciebie!  zaprotestowała gwałtownie. iedawno owdowiałam, jestem w żałobie& A ja owdowiałem przed trzema laty.I co z tego wynika? Mog mieszkać u Callie Kirby! Ledwie sama si mieści w tym swoim apartamencie dla krasnoludków, a jak jeszcze ty tam si sprowadzisz& Liso,u mnie jest kilka wolnych sypialni, b dziesz miała osobn łazienk.Chyba że zaraz zaczniemy nauk strzelania  zakończyłtwardym tonem.awet gdyby była mistrzyni świata w strzelectwie, i tak nigdy by nie wycelowała w człowieka, nawet w takiego bandziorajak Lopez.Jaki wi c miała wybór? Czekam w samochodzie na twoj decyzj  powiedział Cyrus, kieruj c si wraz z Ebem do drzwi.Wci ż si wahała, wreszcie jednak poszła na gór , przebrała si i spakowała niewielk torb.Gdy po dziesi ciu minutachusiadła na miejscu pasażera w fordzie Cyrusa, spytała: Zastrzeliłbyś tego& włamywacza? Morderc , Liso, morderc.I tak, zastrzeliłbym, gdybym inaczej nie mógł go powstrzymać. ie potrafiłabym nikogo zabić. Wzdrygn ła si. ieważne, kto to by był. Wiem.I dlatego musisz zostać u mnie, dopóki nie dopadniemy Lopeza. Zerkn ł na ni. ie b dzie ci ze mn tak zle.Umiem gotować. Też nie jestem ostatnia w kuchni.A zmywam po prostu rewelacyjnie!  agle zachciało jej si żartować i śmiać.Pewniebyła to reakcja po szoku. To dobrze.Uczciwy podział obowi zków.Gdy dziecko si urodzi, b dziemy na zmian wstawać, żeby je nakarmići przewin ć.Ogarn ło j miłe ciepło. Och, nie mogłabym spać, gdyby było głodne  powiedziała z rozmarzeniem. Też wstan.Cyrus doskonale pami tał, jak jego żona narzekała, że nie może si wyspać, bo musi przyrz dzać mieszanki i podawaćbutelki.ienawidziła wszelkich czynności zwi zanych z dzieckiem i nie pojmowała jego uczucia do malutkiego chłopca, którynawet nie był&Przerwał te ponure rozmyślania i skoncentrował si na prowadzeniu samochodu.Ludzie Cyrusa najpewniej już spali w baraku, bo gdy przyjechali na ranczo, wokół panowała cisza.Pomógł Lisie wysi śći zaniósł jej torb do domu. Myśl , że ten pokój ci si spodoba.Widać z niego ogród różany  dodał z uśmiechem.Rozejrzała si po staroświeckim w stylu pokoju, z podwójnym łożem pod baldachimem, białymi meblami i białymizasłonami. Jest bardzo ładny  powiedziała szczerze. To wszystko należało do starszej pani.iestety musiała przenieść si do domu opieki.Opowiedziała mi histori domu.ależał do jej ojca, który był bardzo zasłużonym strażnikiem Teksasu.Wychowała tu dwoje dzieci i troje wnuków.Jedenz jej wnuków jest kongresmanem, drugi pracuje w tajnych służbach.Jest z nich bardzo dumna.Lisa przypatrywała si Cyrusowi.W tym czarnym stroju wygl dał całkiem inaczej niż zwykle, mogłaby go nawet nie poznaćna ulicy.Gdy zorientował si , że jest obiektem wnikliwej lustracji, uniósł brwi.  Wybacz  uśmiechn ła si przepraszaj co  ale ten strój całkiem ci odmienił. Można to nazwać maskuj cym ubiorem operacyjnym.Służy temu, by zlać si z otoczeniem. Zwietnie ci si to udało. Praktyka czyni mistrza.Prześpij si , nikt ci tu nie b dzie niepokoił.Możesz spać tak długo, jak chcesz. A co z moim szczeniakiem, z Tobym?  zaniepokoiła si. Jest zamkni ty na tylnym ganku. Przyprowadz go rano.Zpij dobrze.Okna s zabezpieczone elektronicznie  dodał. Dzi kuj , że mnie uratowałeś  powiedziała z uśmiechem.Patrzyła za nim, nawet gdy drzwi si zamkn ły.Jej życie właśnie podniosło si o dwa stopnie na skali komplikacji.Zmusiłasi , żeby nie myśleć o tym, jakie obudziły si w niej pragnienia w czasie wyjazdu do Houston i jak bardzo chciała być bliskoCyrusa.Jednak od tamtego dnia stał si nieprzyst pny, wi c oczywiste było, że najwyrazniej mu nie odpowiadała.iepowinna myśleć o jego pocałunkach&Harley wszedł kuchennymi drzwiami, nios c wiklinowy kosz pełen jajek.Zatrzymał si , gdy zobaczył Lis.Miała na sobiedżinsy i sportow bluz , włosy zwin ła w niesforny w zeł.Właśnie parzyła kaw. Gdzie Cyrus?  spytała. Pojechał do miasta umyć samochód. Cz sto to robi? Tylko gdy psy narzygaj na tapicerk. O Boże& Wychodzi na to, że pani zwierzak nie lubi przejażdżek samochodem  wesoło skomentował Harley, stawiaj c na stolekosz z jajkami na stole. Jest teraz w stodole z collie szefa. ie wiedziałam, że Cyrus ma psa. Też tego nie wiedział, dopóki ten owczarek nie przybł kał si tutaj dwa tygodnie temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •