[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdetonowana we właściwymmiejscu - centrum Manhattanu, dajmy na to - mogła spowo-dować straty rzędu setek miliardów dolarów oraz zabić ty-siące kafirów.Ponadto, w odróżnieniu od bomby jądrowej,brudną bombę łatwo było skonstruować.Największy pro-blem stanowiło dotarcie do materiału radioaktywnego, aleFaruk już go rozwiązał.Już wcześniej wysłał do Stanów ma-teriał radioaktywny w ilości, która powinna starczyć naskonstruowanie co najmniej jednej bombyTeraz miał nadzieję, że znajdzie tego więcej.Przed trzematygodniami człowiek, który nazywał siebie Omarem Kha-drim, zlecił Farukowi nową misję.Iraccy wieśniacy odkrylina pustyni na południe od Faludży sekretny podziemny bu-dynek w opuszczonej bazie wojskowej.Byli przekonani, żewe wnętrzu znajdują się radioaktywne izotopy.Chcieli prze-kazać to znalezisko szejkowi bin Ladenowi.Tak więc Faruk odbył najbardziej niebezpieczną podróż wżyciu, pokonując ponad trzy tysiące kilometrów w kierunkuzachodnim, z Pakistanu przez Afganistan oraz Iran, ku gór-skiej granicy z Irakiem.Przez całą drogę unikał zarówno od-działów niewiernych w Afganistanie, jak i funkcjonariuszyirańskiej tajnej policji, którzy niezbyt chętnym okiem181 spoglądali na ludzi al-Kaidy.Wprawdzie Faruk mógł pole-cieć do Jordanii i stamtąd pojechać bezpośrednio do Bagda-du, jednak jego misja była na tyle sekretna, że wolał nie zo-stawiać żadnych śladów swojej tożsamości, na przykład naliście pasażerów linii lotniczych.Poza tym miałby kłopoty zwyjaśnieniem celnikom, do czego potrzebna mu była prze-wożona aparatura.Faruk ostrzegał sam siebie przed zbytnią i przedwczesnąekscytacją.Ludzie, z którymi spotykał się dzisiaj, byli bojow-nikami, nie fizykami.Do tej pory widział jedynie nieostrezdjęcie prętów oraz stalowych bębnów, które wyglądało coprawda obiecująco, ale niczego nie dowodziło.A mimo topałał żarliwą nadzieją.Jeśli rzeczywiście uda mu się znalezćnowe partie materiału radioaktywnego.i to na dodatek podnosem Amerykanów!Amerykanie to głupcy, pomyślał Faruk.Przed kilkudzie-sięciu laty %7łydzi wysadzili reaktory nuklearne Saddama iobrócili w perzynę irackie wysiłki zmierzające do budowybomby atomowej.Materiał, który miał dzisiaj zobaczyć, jeślitaka będzie wola Allacha, stanowił pozostałości po tamtymprogramie, wygrzebane z grobu na pustyni.W najlepszymrazie będą to nuklearne odpady, jod oraz cez, które nigdy niemogły posłużyć do zbudowania prawdziwej bomby jądrowej.%7ładen rząd nie kłopotał się tego rodzaju odpadami.Ale dlacelów al-Kaidy był to idealny materiał.Poza tym al-Kaidanigdy nie miałaby szans dotrzeć do tego miejsca, gdyby Sta-ny Zjednoczone nie najechały na Irak.Dlatego, że Saddamnigdy nie dzielił się sekretami z szejkiem bin Ladenem.Byłbezbożnym szatanem, najbardziej nieużytecznym spośródniewiernych arabskich przywódców.Ale Saddamem zajęlisię Amerykanie.Drzwi do Iraku otworzyły się przed święty-mi wojownikami al-KaidyTak, Amerykanie to głupcy Najechali na Irak, ponieważtwierdzili, że pełno w nim było  terrorystów , pomyślał Fa-ruk.182 I teraz rzeczywiście tak jest.Niezbadane są wyroki Alla-cha.Słońce już zaszło, kiedy  Wściekłe psy dojechały podzburzoną betonową ścianę blokującą wjazd do posterunkupolicji w Khudra, umieszczonym w podziurawionym kulamipiętrowym budynku, na którym powiewała obszarpana irac-ka flaga.Samochody-pułapki trzykrotnie wybuchały w pobli-żu komisariatu.Teraz większość policjantów nie opuszczałabudynku, by wyjść na patrol, nie wspominając nawet oaresztowaniu kogokolwiek.Ale kilku oficerów wciąż współ-pracowało z Drugim Batalionem Siódmej Brygady KawaleriiPancernej.Jackson nie był pewien, czy kierowali się brawu-rą, czy też byli szaleni.W każdym bądz razie znali ulice Gha-zali lepiej niż ktokolwiek inny %7ływił więc nadzieję, że kilku znich zabierze tej nocy na przejażdżkę.Jackson podszedł do frontowej bramy, w której stał pod-pułkownik Ghaith Fahd z papierosem w dłoni.Mężczyzniuderzyli się dłońmi w piersi, potem uścisnęli sobie ręce.Fa-hd był jedynym oficerem w Khudrze, któremu Jackson cał-kowicie ufał.- Salom alajkum - odezwał się Jackson.- Alajkum salam.- Słyszał pan, jak nadjeżdżamy?- Nam.Jackson nie był tym zaskoczony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •