[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kolejne gerbery.Mógłby napisać to na bileciku.Nie, nie mógłby.W porządku, będzie musiał oswoić się z tą myślą, zanim zacznieponaousladansc rzeczywiście mówić.Psiakrew, nigdy nie będzie o tym mówił.Może ona itak będzie wiedziała.Może, jeśli zostanie u niej na noc, sama się domyśli.Ale wtedy musiałby rzeczywiście zostać na noc.Na tę myśl lekko się wzdrygnął, zaraz jednak wyobraził sobie, żeobejmuje ją mocno i bezpiecznie: trzymać Quinn w objęciach mocno ibezpiecznie, kochać ją, czuć jej ciepło przez całą noc, budzić się obokniej, nie czekać na kolejną okazję wzięcia jej w ramiona.Przestał sięwzdragać i powiedział sobie, że to będzie całkiem dobrze.Może przecieżwstać naprawdę wcześnie.Nie będzie zle.Uruchomił silnik i pomyślał:  No dobrze, ale co jej powiem, jakwsiądzie?" - I znowu wyłączył silnik, żeby się zastanowić.Jest blada, pomyślał Bill.Ma bladą twarz i czerwone rumieńce,zachorowała, potrzebuje jego opieki.- Chodz do domu - powiedział, a ona pokręciła przecząco głową iroześmiała się, ale ten śmiech wypadł jakoś dziwnie.- Przestraszyłeś mnie.- Znowu próbowała się roześmiać.To nie tak,nie tak! W głowie zaczęło mu pulsować.Odsunęła się.- Bill, nie masz pojęcia, jaka jestem zmęczona.Nawet nie mogęrozmawiać.- Chodz do domu - powtórzył i próbował wziąć ją za rękę, aleodskoczyła, jakby z nim było coś nie tak, ale z nim wszystko było wporządku.- Jestem zmęczona, Bill.Usiłowała obejść go, ale zablokował drogę, po prostu zrobił krok,nie dotykając jej nawet, chciał jedynie ją zatrzymać.- Chodz do domu -nalegał.- Możemy porozmawiać.ponaousladansc - Bill, ja nie chcę rozmawiać.- Głos miała bezbarwny, niczego jużnie udawała.Od razu się zorientował, że ten jej śmiech był fałszywy, ateraz mówiła po prostu, że nie chce, jakby nie była mu nic winna, jakby tonie stało się przez nią.- Chcę porozmawiać - powiedział, przysuwając się bliżej; spodobałmu się sposób, w jaki się cofnęła - teraz przynajmniej zwracała na niegouwagę - więc przysuwał się coraz bliżej, aż znalazła się pod ścianąbudynku i już nie miała gdzie się cofać.Teraz nareszcie z nim porozmawia.- Przestań! - Wyciągnęła ręce, żeby go odsunąć.- Daj spokój.Toidiotyczne.Pchnęła go lekko, co go rozwścieczyło, a równocześnie obudziło wnim pożądanie: jej ręce dotykały go, ale przecież nie chodziło o seks.Onaznowu powiedziała  Bill" i próbowała się wymknąć, więc złapał ją zanadgarstki, żeby nie mogła się ruszyć.Wtedy się zamknęła, zrozumiała, że on mówi poważnie, teraz napewno go wysłucha.- Powiedz mi tylko, co zrobiłem zle, żebym to naprawił i żebyśmogła wrócić.- Słyszała jego głos; brzmiał tak, jakby mówił z gulą wgardle.- Ludzie mówią tak zazwyczaj, kiedy mają się rozpłakać; to niebył jego normalny głos.- Niczego nie zrobiłeś zle.- Próbowała wyswobodzić ręce, ale wtedywzmacniał ucisk.Czuł, jak zwierają się delikatne kości jej nadgarstków,widział, jak bierze głęboki oddech, krzywi się z bólu, i myślał:  Terazposłuchasz"; marzył o tym, żeby przyprzeć ją do tego muru i przywrzećdo niej, żeby znowu poczuć jej bliskość, żeby.ponaousladansc - Puść mnie, Bill! - Jej twarz nie była taka, jak być powinna,krzywiła się, tak nie powinno być.- Po prostu nie pasowaliśmy do siebie.Nie ma w tym niczyjej winy.- Jej głos lekko drżał, co skłoniło go dozaciśnięcia uścisku.Wydawała się wystraszona, więc teraz naprawdęzwracała na niego uwagę, teraz mógł do niej mówić.- Puść mnie! -powtórzyła, a on obserwował, jak stara się zachować spokój: to była jegoQuinn, wszystkiemu mogła dać radę, wszystko załatwić.Tylko nie to.Teraz on panował nad sytuacją.Próbowała się wyrwać z uchwytu, co go rozpaliło: miał ochotęrzucić się na nią, stłamsić te jej miękkości, które rzekomo należały doniego, były jego.- Bill, to śmieszne! - powiedziała ostro.- Sprawiasz mi ból. Tojedyny sposób, żebyś słuchała" - chciał odpowiedzieć,ale nie mógł marnować czasu, musiał sprawić, żeby zrozumiała.- Co było zle? - pytał.- Jesteś mi winna wyjaśnienie, co było aż takzle, że odeszłaś.Musisz mi to powiedzieć.- Bill, to mi się nie podoba.- Starała się mówić stanowczo.Widział,że się starała, ale nie bardzo jej się to udawało, więc pomyślał:  Dobrze,bardzo dobrze" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •