[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noora skrzyżowała ręce za głową i ziewając, powiedziała:- Nie wiem.Jeśli nie chcesz mi zdradzić waszej męskiej opowieści, to może niepowinnam wykonywać męskich zajęć.Rzuciła mu triumfujące spojrzenie, ale on tylko pokręcił głową i odwrócił siędo drzewa.Ciach, ciach, ciach! Noora usiadła na ziemi i opierając się na łokciach,uśmiechała się na myśl o tym, co umknęło uwadze Sagera.Całe to rąbanie pójdziena marne.Każda ułamana gałąz będzie do wyrzucenia.Niech się zmęczy, tenwspaniały i mądry mężczyzna.Rąbie mokre drewno, drewno, którego nie będziemógł sprzedać.Noora znów ziewnęła i zapatrzyła się na góry, poszarpane, stare, połyskliweskały.Nic nie umknęło jej oczom: krzaki obsypane maleńkimi czerwonymikwiatkami, mechate białe kropki na gęstych krzewach, fioletowe skupiska kwiatów wieńczące skarłowaciałe kaktusy.Bez względu na to, czy deszcz padałdługo czy krótko, przyroda rozkwitała błyskawicznie i gorączkowo.Równieszybko umierała.Ciach, ciach, ciach! Sager podszedł do kolejnego drzewa.Twarz Noory owiałwiatr i zamknęła oczy, zatracając się w dzwiękach, które przychodziły po deszczu.Z oddali od czasu do czasu dobiegało szemranie spienionego potoku.Czy towiatr? Nieopodal rechotały żaby, grały świerszcze, czasem po kamieniachprzemykało jakieś małe zwierzę.- No i? Masz zamiar tam zasnąć? Wstań i mi pomóż.Noora otworzyła oczy.Zmorzył ją sen.Na ziemi leżał pokazny stos gałęzi, aSager właśnie zaczął odzierać z kolców jedną z nich.Dziewczyna wstała izdecydowanym krokiem podeszła do niego.- To nie ma sensu - powiedziała, wyrywając mu gałąz z ręki.- To drewno jestnic niewarte, popatrz.- Przesunęła palcem po bladej wewnętrznej warstwie.Byławilgotna.- Widzisz? Drewno zawilgotniało w środku.Niepotrzebnie się męczyłeś.- To nie ma znaczenia - syknął przez zaciśnięte zęby.- Nie będzie się dobrze paliło - tłumaczyła Noora.- Będzie dymiło i wtedywrócą do ciebie, mówiąc, że ich oszukałeś i sprzedałeś im złe drewno.Dobrze otym wiesz!- Klepnęła się dłonią w czoło.- Dlaczego nie pomyślałeś, zanim zacząłeś?Uśmiechała się, patrząc na wyraz jego twarzy zdradzający zdenerwowanie,maleńkie krople potu nad górną wargą, lepkie i spływające wolno jak gęsty sokjednego z tych górskich krzaków o mięsistych liściach.A potem nie wytrzymała iuśmiechnęła się od ucha do ucha.Sager kopnął gałęzie, strasząc ropuchę, która skoczyła daleko przed siebie iwylądowała z pluskiem w kałuży nieopodal.- Pozwoliłaś mi rąbać bez końca i nic nie powiedziałaś? Dlaczego?- Dlatego że nic mi nie mówisz.I dlatego, że zawsze jesteś w złym humorze.Słyszałam, jak twoi przyjaciele się śmieją, ale ty nie.Nie, ty miałeś twarz smutasa.Dlaczego jesteś wiecznie skrzywiony?Sager rzucił jej gniewne spojrzenie.- Naprawdę chcesz wiedzieć?Białka jego oczu zaczynały zabarwiać się na różowo.Noora nie była pewna,czy chce wiedzieć, ale i tak skinęła buńczucznie głową.- Po prostu zastanawiałem się nad twoim problemem, siostro.Jesteś corazstarsza, a wciąż nie masz męża tylko dlatego, że samolubny ojciec chce cię miećprzy sobie.I to mnie martwi.Dlatego byłem smutny.- Skrzyżował ręce na piersiach.- Byłem taki smutny, siostro, bo chcę wszystkiego, co najlepsze, a niejestem w stanie ci tego zapewnić.Pomyślałem, że przyjemnie byłoby, gdybyśmiała kogoś, kto by się o ciebie troszczył, na przykład tego bogatego człowieka, októrym rozmawialiśmy.Wyobraz sobie! Mieszkać w prawdziwym domu, zwieloma pokojami, dobrze jadać - daktyle z Basry, mango z Indii, granaty z Persji- nosić ozdoby z najszlachetniejszego złota.- Westchnął i mlasnął.- Ale teraz widzę, że to wszystko na marne.Muszą zacząć od nowa.Noora poszła za bratem głębiej w dolinę, żeby znalezć suche drewno.Szliwąwozem o stromych ścianach, który kojarzył jej się z przepaścią oddzielającą jąod Sagera.I to ona jest wszystkiemu winna.Dlaczego pozwoliła mu rąbać mokredrewno, tak się męczyć? Przemówił z głębi serca - tego była pewna - a onawyśmiała jego szczerość.Powietrze wibrowało jak przepuszczane przez tunel, jakby szeptało do niej,namawiając do przeprosin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •