[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynie częstoprawił mi komplementy.Nie rozumiejąc takiego postępowania,wyśmiewałam w duchu jego słabość i to, jak łatwo mu przyszło powściągnąćżądzę.Teraz wiem, że na swój sposób był silniejszy ode mnie, wszakżegdyby okazał swą siłę inaczej, nasze małżeństwo mogłoby być bardziejRS 46udane.%7łale poniewczasie, myślę sobie.Cóż komu przyjdzie z mojej starczejmądrości i chęci zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę? Mojepoświęcenie zda się teraz psu na budę.Trudno uwierzyć, ale to, że przetrwałam pierwszy rok małżeństwa,zawdzięczam swojej świekrze.Od samego początku kazała mówić do siebiepo imieniu.Ellie owdowiała młodo, sama wychowywała siedmioro dzieci idopiero kiedy starsze pokończyły szkoły, pozwoliła, by pomogły jej przydrobiazgu.Była to zaradna i doprawdy wyjątkowa kobieta.Po śmierci mężanie przyjęła oferowanej przez sąsiadów pomocy, lecz rozesłała dzieci dobliższych i dalszych krewnych i lato w lato wyjeżdżała do Anglii pracować uboku mężczyzn emigrantów.Każda inna kobieta straciłaby w ten sposóbrespekt, a może i cześć, lecz nie Ellie, co dobitnie świadczy o jej silnym iprawym charakterze.Na pewno nie była dewotką, zapatrzoną w kler ispijającą nieżyciowe mądrości z ust księdza, tylko pracowitym i ofiarnymczłowiekiem.Ważniejsze dla niej były czyny niż słowa, nie przejmowała się,co kto sobie o niej pomyśli, skoro nie robiła nic złego.I trzeba to przyznaćnaszym parafianom, że potrafili jej oddać słuszność.Mnie ona nigdywcześniej nie zaprzątała głowy, toteż zamieszkałam tuż obok niej bezżadnych uprzedzeń, a tak się złożyło, że polubiłyśmy się wbrewokolicznościom, które nas do siebie zbliżyły.Rychło życie narzuciło nam częstsze kontakty.Ellie, już posunięta wlatach i z trudem poruszająca się o lasce, zgodziła się na moją pomoc itowarzystwo.Kiedy James rozpoczynał lekcje, ja przygotowywałam obfite iurozmaicone śniadanie, układałam je na tacy i zanosiłam do pobliskiegodomku, w którym wychował się mój mąż.Większą radość sprawiało migotowanie dla matki niż dla syna; w jego pochwałach wyczuwałam fałsz ipotrzebę przypodobania się, podczas gdy Ellie nie miała powodu, by minadskakiwać, tym bardziej więc ceniłam sobie jej opinię.Wychwalając podniebiosa moje placki Zwiętej Brygidy przyznała, że sama jest kiepskąkucharką, i z zainteresowaniem wypytała o przepis.Zaraz jednak obśmiałasię i stwierdziła, że i tak by jej nie wyszły, więc szkoda zachodu.Ellienależała do tych nielicznych osób, które potrafią żartować same z siebie, imiędzy innymi za to ją pokochałam.W domku panował nieład, ale ilekroćłapałam za szczotkę i szmatę, żeby go trochę ogarnąć, przywoływała mnie iprosiła, żebym jej poczytała.Czułam się trochę dekadencko siedzącbezczynnie o jedenastej rano i czytając dla przyjemności, ale Ellie miałajasno sprecyzowane zdanie: trzeba dbać nie tylko o ciało, ale i o ducha.RS 47Jej ulubionym utworem był poemat sir Waltera Scotta zatytułowany  PaniJeziora".Mimo że ledwo chodziła, ducha miała bojowego i z zapartymtchem wysłuchiwała krwawych fragmentów opiewających walki toczące sięniegdyś na pogórzu Szkocji.Czasem włączała się do recytacji i wtedydeklamowałyśmy w duecie.Urywki, w których kobiece głosy użalały się nad utratą kochanków,odczytywałam z drżeniem w głosie, a przy romantycznych wyznaniachmiłości zupełnie się rozklejałam.Ellie niewątpliwie wiedziała o Michaelu, atakże o tym, że to o nim, a nie o jej synu wtedy myślę.Nie mogła przecieżnie słyszeć, że młoda Moranówna uganiała się ze wzajemnością zaamerykańskim chłopcem i że niemal przywdziała żałobę, kiedyniespodzianie opuścił kraj.Obawiam się jednak, że moja świekra wiedziałaznacznie więcej  między innymi to, że nie kocham jej syna, choć wpołudnie zrywałam się jak oparzona i biegłam przygotowywać dla niegolunch.Ellie, jak każda matka, świata poza synem nie widziała, a jednak polubiłamnie szczerze.Do dziś żałuję, że znałyśmy się tak krótko, lecz zarazemwdzięczna jestem, że dane mi ją było w ogóle poznać.Wywarła wielkiwpływ na moje życie i małżeństwo.Przy niej byłam bardziej sobą aniżeli wdomu, gdzie musiałam grać rolę usłużnej acz oziębłej żony, a jejbezwarunkowa akceptacja sprawiała, że byłam dla Jamesa mniej oziębła, niżto sobie zaplanowałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •