[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwyższą pozycję w rasowym łańcuchu pokarmowym Królestwa zajmowali  czyściSaudyjczycy, którzy pochodzili z Nadżdu, centralnego regionu, prowincji, której pierwszymmiastem (i co za tym idzie - stolicą państwa) był Rijad.Nadżd był także historycznym,geograficznym i politycznym węzłem obecnego zaplecza politycznego: zaciekleortodoksyjnego wahhabickiego duchowieństwa.Używam słowa  czyści , tak jak czynią to czyści Saudyjczycy.Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś określał się mianem czystego Anglika,czystego Francuza, czystego Nigeryjczyka albo czystego Hindusa. Czysty Amerykanin torzecz jasna oksymoron, coś niemożliwego, co tak bardzo ujmowało mnie w Ameryce.Sformułowanie  czysty Saudyjczyk słyszałam jednak wielokrotnie; po raz pierwszy, kiedynatknęłam się na zachwycającą Saudyjkę podczas rekonesansu w salonie pięknościi  potajemnej luksusowej siłowni pod nazwą Al-Multaka w Rijadzie.Stałam w kolejce i obserwowałam wyjątkowo piękną kobietę obsługiwaną przykontuarze.Jej kremowa skóra, wielkie oczy, królewska postura i szczupła umięśnionasylwetka tworzyły zapierającą dech w piersiach kombinację; niesamowity widok nawet dlainnej kobiety.Przypuszczałam, że jest palestyńskiego pochodzenia.Mieszkając w Rijadzie,zdążyłam już zauważyć, że Palestyńczycy mają piękną fizjonomię.Nie mogłam się doczekać,żeby jej to powiedzieć i z tryumfem potwierdzić jej pochodzenie, co świadczyłoby o tym, że robię postępy i coraz lepiej poznaję ten niezwykły świat.Kobieta podpisała rachunek, elegancko przechylając szczupły nadgarstek uginającysię pod ciężarem zegarka Chopard  Happy Diamonds , obowiązkowego u wytwornejsaudyjskiej damy.Włożyła błyszczący czerwony telefon komórkowy, lśniący jak lakier na jejpaznokciach, do ogromnej torebki Fendi i zaczęła zapinać elegancką, szytą na miarę abaję.Nanos włożyła okulary Dolce & Gabbana.Idealnie wymanikiurowanymi palcami szybko zapięławysadzany kamieniami pasek na kosztownej abai.Dopełnieniem zestawu były eleganckiebuty na wysokich obcasach, prawdopodobnie Balenciagi.Byłam oczarowana tą piękną istotą.Nigdy nie widziałam nikogo bardziej szykownego.Pamiętam, że mi się wyrwało tak poprostu:- Czy jest pani Palestynką? Jest pani taka piękna.Uśmiechnęła się powściągliwie, powoli uchylając usta, które ukazały nieskazitelnezęby doprowadzone do doskonałości dzięki kosztownej ortodoncji z zachodniego Londynu.Miała olśniewający uśmiech.Najwyrazniej komplementy na temat jej urody były na porządkudziennym, nawet tutaj, w Królestwie pełnym zasłon.Odpowiedziała chłodno:- Nie, jestem czystą Saudyjką.Nie jestem Palestynką.Minęła mnie szybko i wyszła, a ja stałam zdumiona.Patrzyłam przez chwilę za bogatą kobietą otoczoną obłokiem perfum, ale niezastanawiałam się wówczas nad tym zbyt długo.Tak niewiele się to różniło od tego, comożna było zaobserwować w wielu zachodnich społeczeństwach, pomyślałam,przypominając sobie lodowate anorektyczne zwłoki biegające wte i wewte z pieskami poMadison Avenue.A więc w Arabii Saudyjskiej istniała podobna kultura lodowategozamknięcia, przekonania o swej wyższości opartego na sytuacji ekonomicznej i plemiennympochodzeniu.Czystość, o której wspomniała ta tajemnicza kobieta, była w rzeczywistościprzejawem przynależności do saudyjskiej arystokracji.Dopiero pózniej zdałam sobie sprawę, że wtedy po raz pierwszy zetknęłam sięz saudyjskim postrzeganiem czystości.Czystość (i jednocześnie oziębłość, która zazwyczaj jej towarzyszyła) w ciągu kilku miesięcy stała się często powracającym motywem w czasiemojego pobytu w Królestwie: albo ktoś był czysty, albo nie był.Dowiedziałam się nawet, żejest to problem saudyjskich mężczyzn, którzy wiecznie byli postrzegani jako przedstawicielerasy mieszanej, wiecznie skazani na bycie imigrantami z powodu swoich babek z innychzakątków świata arabskiego.Trzy pokolenia urodzone w tym kraju nadal oznaczały  bycie zaburtą.To ograniczało możliwości pięcia się w górę.Ci mężczyzni, choć byli z urodzeniaobywatelami saudyjskimi, mieli  nieczystą krew, byli mieszanego pochodzenia, cozamykało im dostęp do najwyższych, wpływowych pozycji. Och, tak, ale on jest irackimSaudyjczykiem - słychać było częste narzekania.Odkryłam, że moje spostrzeżenia nie są odosobnione.Ziauddin Sardar dokonałpodobnych obserwacji w kwestii hierarchii rasowej w saudyjskiej kulturze filantropijnej.Przedstawił je, pisząc o  saudyjskiej kanapce w 2006 roku[59] [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •