[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałam też nadzieję, że niebędę musiała jej grozić.Zliczna robiła się nieprzy jemna, gdy zle się czuła.Przez resztę czasu poprostu gry masiła, chociaż nigdy w obecności Mike a. Jeszcze trochę, a jutro odprawimy ciceremonię. I będą słody cze? Będą słody cze.A zatem dreptała poprzez ulice pokry te gruzem wraz ze mną i sześcioma inny midziewczętami, idąc śladem rozkoły sanej latarni.Noc by ła chłodna jak na lipiec.Mężczy zni idącynajbliżej wciąż mam opory, by nazy wać piętnastolatków mężczy znami, nawet jeśli Mike takrobi szli zgięci pod ciężarem naszy ch bagaży.Ci idący najbardziej po zewnętrznej nieślinaszy kowaną broń.Niebezpieczeństwo groziło nam głównie ze strony inny ch stad próbujący chpowiększy ć tery torium zbierackie, chociaż ostatnio zdarzało się mniej walk tery torialny ch niż zamojej młodości.Mimo wszy stko nasze stado miało bardzo cenne atuty siedem młody chkobiet, przy najmniej dwie z nich płodne, troje dzieci i ja.Poza ty m w okolicy włóczy ły się psy.Miasta zawsze by ły pełne dzikich psów.Sły szałam w oddali ich wy cie.Zbliżaliśmy się do miasta coraz bardziej.Mike wciąż kazał nambrnąć naprzód przy świetle księży ca i jednej latarni.Zostawiłam dziewczy nki pod opieką Bonniei wy szłam naprzód, by go odnalezć. Co tu robisz? spy tał ostro, patrząc przed siebie w mrok i celując z broni. Wracaj dodziewczy nek! Martwię się właśnie o dziewczy nki.Daleko jeszcze? Naty chmiast wracaj, pielęgniarko! Py tam, bo Zliczna skarży się na ból.Nadchodzi jej Początek.To zwróciło jego uwagę skuteczniej niż wszelkie zagrożenia w mroku. Tak? Jesteś pewna? Tak odparłam, chociaż nie by łam.Na ustach Mike a pojawił się uśmiech.Nie by ł zły m przy wódcą.Wielki, silny i niepiśmienny wszy scy by li tacy naprawdę troszczy ł się o swoich ludzi i nie by wał bardziej brutalny, niżwy magała tego dy scy plina.Dużo lepszy niż Lew, nasz poprzedni dowódca.Czasem nawet stać goby ło na gest dobrej woli, tak jak teraz. Wszy stko z nią dobrze? Tak odparłam.Nie stało się nic takiego, czego nie dałoby się wy leczy ć okładamii odrobiną słody czy.A potem, co dziwniejsze, dodał: Z tobą wszy stko dobrze, pielęgniarko? Tak. Ile masz roków? Sześćdziesiąt odparłam, ujmując sobie cztery lata.Nie miałam złudzeń wiedziałam,co zrobi Mike, gdy już nie będę mogła dotrzy mać stadu kroku.Bonnie nauczy ła się już połowętego, co mogłam jej przekazać.Nikt nie zary zy kowałby spowolnienia ruchu wędrującego stada,nawet dla pielęgniarki.Ruszy liśmy naprzód. Zrobię to pierwszy.Ze Zliczną. Ona o ty m wie.Mruknął coś pod nosem, nawet nie my śląc, by spy tać ją o zdanie.Jeśli Zliczna by ła płodna, tomusiała się zbliży ć z płodny m mężczy zną, a nikt nie miał pojęcia, który z naszy ch mężczy zn jestpłodny.Nie wiedzieliśmy też, jak to sprawdzić.A zatem Zliczna, tak jak wcześniej Junie i Lula,musiała zbliży ć się do nich wszy stkich po kolei.By ła urodzoną flirciarą jeśli akurat nie by łazajęta gry maszeniem, to odrzucała przez ramię swoje długie, jasne włosy i pokazy wała kształtnenogi.Psy podeszły bliżej, a Mike skupił na nich całą uwagę.Przy stanęłam, czekając, aż zrównająsię ze mną moje podopieczne.Zanim dotarliśmy do nowego budy nku, księży c zniknął za chmurami i zaczął padać deszcz.Niewidziałam już nic.Mężczy zni przeprowadzili nas pomiędzy wielkimi konstrukcjami miastaby ły pełne duży ch konstrukcji, zwy kle zrujnowany ch w środku poprzez metalowe drzwi.Schody w dół.Zimno, wilgotno.Prosty kory tarz.Ale miejsce by ło łatwe do obrony znajdowało się pod ziemią i niemal nie miało okien.Zawiadowcy przy gotowali pomieszczenie dlakobiet.Znajdowało się tam małe okienko, przy który m ustawili naszą kuchenkę propanową.Pokójby ł ciepły i wy łożony kocami.Junie i Lula położy ły na posłaniach dzieci, które już i tak na wpółspały.Same również padły jak muchy.Odpaliłam kuchenkę i przy gotowałam Zlicznej wy war ty lko zioła, żadny ch proszków by złagodzić skurcze, po czy m sama się położy łam.Rano obudziłam się pierwsza i wy szłam, by się wy sikać.Strażnik, szesnastolatek imieniemGuy, skinął do mnie głową. Dzień dobry, pielęgniarko. Dzień dobry, szlachetny panie. Guy wy szczerzy ł zęby.Jako jeden z nieliczny chinteresował się historią i książkami.Nawet umiał trochę czy tać sama go uczy łam. Gdziejest sikalnia?Pokazał mi.Wy szłam na zewnątrz, mrugając w ostry m słońcu.Obeszłam budy nek i za rogiemstanęłam jak wry ta.Znałam to miejsce.Nigdy tu nie by łam, ale wy glądało znajomo.Trzy ogromne budy nki stojące wokół wielkiego placu, teraz zrujnowanego, dziurawegoi porośniętego chwastami.Stopnie po drugiej stronie prowadziły na opustoszałą ulicę.Nanajwy ższej z budowli pięć wy sokich łuków wznosiło się ponad morzem potłuczonego szkła.Pozostałe budy nki, także ze szklany mi fasadami, teraz rozbity mi, jeży ły się balkonamii marmurami, i kamienny mi budowlami, zby t duży mi, by je rozbić albo unieść ze sobą.W środkuwidać by ło resztki staroży tnego, zniszczonego dy wanu. To jest Lincoln Center powiedziałam głośno.Ale strażnik pilnujący kordonu, ze strzelbąopartą na kolanie, by ł za daleko, by mnie usły szeć.Zresztą nie mówiłam do niego.Mówiłam domojej babci.* * * Najlepsza praca w moim ży ciu, Susan stwierdziła. Sprzątanie w Lincoln Center. Opowiedz mi o ty m poprosiłam, chociaż sły szałam tę historię już ty le razy, że mogłamją wy recy tować.Nigdy nie miałam jej dosy ć. By łam wtedy bardzo młoda, jeszcze zanim poszłam do szkoły pielęgniarskiej.Przez ostatniedwa ty godnie sierpnia i dwa pierwsze ty godnie września przeprowadzono gruntowne sprzątaniebudy nku Metropolitan Opera, gdy nie by ło tam spektakli zaczy nała zawsze ty mi samy misłowami. To by ło jeszcze przed plagą bezpłodności.Wiedziałam.Moja babcia by ła wtedy bardzo stara, starsza niż ja teraz, i umierała.Ja miałamdwanaście lat, a babcia gorączkowo próbowała nauczy ć mnie pielęgniarstwa, na wy padekgdy by m okazała się bezpłodna (rok pózniej rzeczy wiście tak się stało).Stada, który m nie zależyna towarzy szkach do łóżka, nie mają żadnego zastosowania dla bezpłodny ch kobiet, chy ba żedziewczy na wy każe się w walce.Ale ja nie umiałam walczy ć. Opuszczaliśmy po kolei dwadzieścia jeden elektry czny ch ży randoli pomy śl ty lko, Susan,dwadzieścia jeden! i my liśmy każdą kry ształową łezkę osobno.Co roku wy mieniano teżczerwony dy wan kosztowało to ponad siedemset ty sięcy dolarów.W latachdziewięćdziesiąty ch! Co pięć lat wy mieniano fotele w New York State Theater tak go wtedynazy wano, chociaż pózniej zmienili mu nazwę, nie pamiętam na jaką.Pięć osób codziennie,każdego dnia w roku, my ło te okna, żeby zawsze lśniły.A w nocy, gdy wszy stkie budy nkizapłonęły światłami, wszy stko wokół lśniło jak pły nne złoto
[ Pobierz całość w formacie PDF ]