[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powie-dziano by też, że wszczyna niepokoje i na noworoznieca wojny religijne, a także uniwersyteckie spory rozumu z objawieniem,mogące zakłócić wygodny układ i upokorzyć humanistykę.Możnatu dostrzec ślady oświeceniowego projektu politycznego, w myśl którego Biblia,jak również inne stare księgi, winny zostać unie-szkodliwione.Projektoświeceniowy to jeden z czynników, które przyprawiły humanistykę o niemoc.Wydaje się, że najlepsze, co można zrobić, to uczyć Biblii jako literatury, a nieobjawienia, o co ona sama się dopomina.Dzięki temu można się uwolnić odznie-kształcającej aparatury krytycznej i czytać Biblię tak samo, jak czytamy naprzykład Dumę i uprzedzenie.Ci nieliczni profesoro-wie, którzy czują, że zinnymi metodami coś jest nie w porządku, zwracają się zatem ku swemusumieniu.Profesorowie humanistyki od dawna rozpaczliwie pragnęli, by ich przedmiotuwierzytelniał, a nie dyskredytował nowożytność.Infantylnym tego przykłademsą przypisy (autorstwa Paula Sho-reya) do edycji Państwa Platona z 1911 roku,na której termino-wałem: Shorey za wszelką cenę usiłuje wykazać, że Platonprze-powiedział to czy inne odkrycie poczynione w 1911 roku przez jakiegośamerykańskiego profesora psychologii, skwapliwie prze-milcza natomiast tekłopotliwe fragmenty, w których Platon nie zgadza się z panującymi podówczaspoglądami.Dzisiejsza huma-nistyka to w znacznej mierze mniej lub bardziejwyrafinowana wersja tej procedury.Nie przeczę, że przynajmniej niektórzyprofesorowie kochają książki, które studiują i wykładają.Nie-mniej inni nieustają w wysiłkach, by dzieła te uaktualnić, traktując je jako materiał dla jednejze współczesnych teorii: kulturowy, historyczny, ekonomiczny czypsychologiczny.Próba lektury zgo-dnej z intencjami autorów książek zostałauznana za zbrodnię, odkąd wynaleziono pojęcie błędu intencjonalności".Liczne szkoły krytyczne, takie jak freudowska, marksistowska, New Criticism,strukturalizm, dekonstrukcjonizm i wiele innych, prowadzą ze sobą niekończące się spory, lecz łączy je jedno założenie: to, co Platon czy Dante mielido powiedzenia na temat rzeczywistości, jest nieistotne.W myśl tych teoriidawni pisarze są jak rośliny w ogrodzie splantowanym przez nowożytnegouczonego, a ich własne powołanie projektanta ogrodu jest im odmówione.Tym-czasem to pisarze powinni splantować, a nawet zakopać, uczonego.Nietzsche powiedział, że poddana nowożytnej egzegezie Uczta448449jest od nas tak daleka, że już nie pociąga; jej bezpośredni urok rozwiał się.Kiedy coś takiego nastąpi, humanistą nie kieruje już żadna wewnętrznakonieczność, a już z pewnością nie ta, którą dyktują same księgi.Uczonypostanawiający studiować Sofoklesa mógłby równie dobrze zdecydować się naEurypidesa.Dlaczego poeta, a nie filozof czy historyk? A w gruncie rzeczy,dlaczego Grek, a nie Turek?Na uniwersytetach istnieje kilka wydziałów humanistycznych, które zdołałyuzyskać renomę zbliżoną do tej, którą cieszą się nauki ścisłe: na przykładarcheologia i lingwistyka.Treść książek prawie w ogóle ich nie obchodzi.Muzyka i sztuki piękne są, oczywiście, w dużej mierze niezależne od znaczeniaksiążek, chociaż uwzględniają, przynajmniej do pewnego stopnia,obowią-zujące koncepcje na temat natury sztuki.Wiele jest w humanistycepracy czysto badawczej, neutralnej światopoglądowo, której wy-nikiprzeznaczone są do wykorzystania przez osoby mające coś do powiedzenia na przykład leksykografia czy tekstologia.W katalogu dyscyplin humanistycznych najpocześniejsze miej-sce zajmująfilologie, łączące w sobie język i literaturę: zazwyczaj każdy język zachodni maswój własny instytut, a pozostałe łączone są w grupy.Z wyjątkiem anglistykifilologie są odpowiedzialne za nauczanie języków obcych.Profesorzy musielisię nauczyć biegle władać trudnym językiem, a teraz uczą studentów, nieżywiących zapału do nauki języków obcych.Oprócz samego języka są teżnapisane w nim książki, a nauka danego języka pociąga za sobą ich lekturę.Znajomość języka uprawnia filologa do nauczania treści tych książek, zwłaszczaże nie upomina się o nie dzisiaj żadna inna dyscyplina.Jednakże samoopanowanie języka nie gwarantuje autentycznej, intymnej znajomości tychdzieł.Książki uchodzą za istotne, ale jak w porzekadle o nosie i tabakierze literatura jest tylko dodatkiem do języka.Dyscypliny te są naczel-nymi stróżamiliteratury klasycznej i drapieżnie bronią swych praw do tego terytorium.Uniwersytet wyżej stawia konwencję niż naturę: wydaje zezwolenia, apolowanie bez zezwolenia jest zaka-zane.Konwencje te sprawiają również, żefilologowie uważniej słuchają siebie nawzajem aniżeli obcych, a także są przezniefilo-logów uważniej słuchani niż inni niefilologowie, tak samo jak dla laikawiększym autorytetem w sprawach zdrowia jest lekarz, a nie inny laik.W tychwarunkach nietrudno o specjalistyczne zadufanie w sobie (dopóki specjaliści niezostaną zeń brutalnie wytrąceni, tak jak to miało miejsce w latachsześćdziesiątych)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]