X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do dziś żadnej innej duszy nie rozpoznajęz taką szybkością i mocą.Bez względu na jej wiek i okoliczności,silnie oddziałuje zarówno na swoje ciało, jak i na mnie.Poczułem zmieszanie, potem szok, a następnie radość, i ostateczniegapiłem się na nią zbyt długo.Mój brat oczekiwał, że powitamgo odpowiednimi ukłonami i szuraniem nogami, lecz mo- gje oczy z niemal bolesnym zachwytem skupiły się na jego żonie.KGłupota, którą wykazałem tamtego pierwszego wieczoru, mogłastać się przyczyną wielu pózniej szych problemów.Tym, co w końcu przeniknęło do mojej świadomości, nie byłojednak niezadowolenie brata, lecz skrępowanie dziewczyny.Była'zmieszana i zakłopotana moim zainteresowaniem.Spuściła głowę,a jej spojrzenie - które początkowo emanowało tak wielkąpewnością - stało się niespokojne.Próbowałem znów zachowyvxrać się normalnie.Uścisnąłembrata.Odsunąłem się, by zrobić miejsce pozostałym członkomrodziny.Patrzyłem, jak rodzice witają swoją nową córkę Sophię.Tamtego wieczoru kr y em po jej orbicie ąż ł w stanie dziwnegooszołomienia.Próbowałem się powstrzymać, ale gdziekolwiekstałem i cokolwiek robiłem, wszystko wiązało się z nią.Usiłowałem nie gapić się na nią zbyt długo.Zresztą i bez tego wydawała się wystarczająco przytłoczona.Zamiast jeść rozglądała się, popatrując na nas, na swoją nowąrodzinę, i zachowując kilka spojrzeń dla męża.Reszta biesiadnikówucztowała i piła, a ona w milczeniu siedziała przy stole.Zanim mój brat W końcu to zauważył, zdążył opróżnić kilka kubkówwina.- Nie smakuje ci nasze jedzenie? Jedz! - ryknął na nią i W końcuzaczęła się posilać.Tamtej nocy nie spałem i leżałem, rozmyślając.Z początku poruszyłymnie sam jej widoki świadomość, że nadal żyje i znalazłasię blisko mnie.Dopiero pózniej dotarła do mnie niesprawiedliwośćzwiązana z tym, W jakich okolicznościach wróciła.Nie znałemjeszcze wszystkich odcieni swojej miłości do niej.QGdy us załem głos brata za ścianą, musiałem jednak pogodzićsię z rz zywistością.Była jego żoną.Należała do niego, a nie do mnie.To nie była zazd ość.Przynajmniej na początku.Podziwiałemtę kobietę i rolę, kt 'rą odgrywała w moim umyśle.Pragnąłemprzebaczenia.Nie p zypuszczałem, że będę pragnął jej samej albona nią zasługiw ł.Gdyby mój brat był dla niej dobry i gdybyona go kochała, ieszyłbym się jej szczęściem i zadowoliłbym sięjej sporadycz bliskością.Myślę, że naprawdę by tak było.Jedna ój brat nie był dla niej dobry.W głosie za ścianą pobrz' wały obelgi.Nie słyszałem wszystkiego, ale nazwał ją kurwą.Co najmniejraz wypowiedział moje imię.*Nazajutrz ledwie mogłem spojrzeć jej w twarz.Czułem wstydi miałem poczucie winy.Dlaczego zawsze musiałem jej szkodzić?Dlaczego jeszcze zwiększałem jej cierpienie? W końcu jednakodważyłemsię na nią popatrzeć.Ujrzałem rozpacz, to pewne, leczoprócz niej dostrzegłem także dumę.A gdy Joaquim odezwał siędo niej przy stole, W jej twarzy zobaczyłem odrazę.Wystarczyłata mina, bym zrozumiał, że nie Wybrała go sobie na męża.Miał inad nią ograniczoną władzę, bo go nie kochała.Przezornie unikałem jej przez kilka dni, lecz potem mój bratwyjechał.Znikał na całe tygodnie.Wracał do domu, zazwyczajpijany, kiedy kończyły.mu się pieniądze.Z czasem odkryłem, żeSophia, podobnie jak ja, lubi się zaszywać W ogrodzie.Pozwoliłemsobie skierować do niej kilka nieśmiałych słów, a potem kilkanastępnych.Po jakimś czasie opowiedziała mi o swoim dzieciństwiew Konstantynopolu, które wydało mi się magiczne.Jej ojciec byłmistrzem kamieniarstwa i zbudował kilka kościołów.NaprawiałWielką kopułę Hagia Sophia.Rodzice zginęli jednak W pożarze, igdy ich córka miała dziewięć lat.To wyjaśniało, dlaczego babkaoddała piętnastoletnią wnuczkę temu, kto zaoferował najwyższącenę.Zrobiła to akurat wtedy, gdy mój brat był przy forsie po jednymze swoich wielkich karcianych zwycięstw.W tamtym czasie zostałem posłany na nauki do artysty, któremuzlecono zaprojektowanie mozaiki do 1�m W n ymkościele.Zabrałem Sophię na plac/bu/dowy i pokazał ny.W następnych tygodniach z/pewnymi oporami pokazałem jejtakże swoje rzezby i wiersze, ,które zapisałem na kawałku perga- )minu.Tego Wszystkiego nauczyłem się W poprzednich życiach -języków, czytania i pisania, rzezby i projektowania.Ukrywałete umiejętności przed większością ludzi, bo były obce moje.wychowaniu i W zasadzie niewyt umaczalne, ł lecz przed nią 'chnie zataiłem.Mieliśmy wiele wspólnego.Obydwoje uwie ialiśmyopowiadania i wiersze.Znała wiele, których jeszcz)? nie słyszałem.Otworzyłem się przed nią tak, jak nie otworzyłem się jeszczeprzed nikim.Po raz pierwszy poznałem ją i pokochałem.Wtedy kochałemją niewinnie, przysięgam.Nawet W myślach.Jestem pewny, że mój brat nigdy nie widział, jak rozmawiamy,ale prawdopodobnie dowiedział się o naszej przyjazni.Trzy miesiącepo tym, jak sprowadził do nas Sophię, przyjechał do domupijany i wściekły.Przegrał ogromną sumę pieniędzy ojca, a Wdodatkudostał łupnia i zagrożono mu śmiercią.Tamtego wieczoruza ścianą rozlegały się jego krzyki, lecz wiedziałem, że Sophia niezważa na obelgi z jego ust.Potem usłyszałem inny dzwięk.Głośnytrzask ściany, krzyk, stłumiony odgłos uderzenia i jej płacz.Wstałem z łóżka i poszedłem do ich pokoju.Choć mam dobrąpamięć, nie wiem, jak przeniosłem się z jednego miejsca do drugiego.Drzwi musiały być zaryglowane.Pamiętam, że pózniej naziemi leżały drzazgi i kawałki drewna.Sophia kuliła się na podłodze,miała potargane włosy, rozerwaną koszulę nocną, a na twarzylepki połysk krwi i potu.Dwa wieki wcześniej, stojąc na proguswojego płonącego domu, patrzyła na mnie z dziwnym spokojem,lecz teraz zobaczyłem cierpienie.Zastygłem na chwilę i ujrzałem brata, który pochylił się gotowydo walki i mierzył mnie morderczym spojrzeniem.Czekałna mnie i prowokował mnie do ataku, próbując wciągnąć w swojągrę.Wcale o nim jednak nie myślałem.Liczyła się tylko ona.Zacisnąłem pięść i najmocniej jak umiałem uderzyłem go wtwarz.Upadł.Patrzyłem, jak wstaj e, a potem uderzyłem go jeszcze raz.Pamiętam wyraz zaskoczenia pośrodku jego furii.Byłem młodszy,mniejszy.Byłem tym dziwnym synem, artystą.Uderzyłemgo jeszcze raz. Krwawił z nosa i ust.Nadal był pijany, oszołomiony, bełkotałi kołysał się na nogach, wymierzając pięściami chybione ciosy.Już zbierała się W nim większa brutalność, ale potrzebowaławięcej czasu.Chciałem przytulić Sophię i pocieszyć ją, ale wiedziałem, żetylko pogorszyłbym jej sytuację.Usiadła, zakryła się i wycofałapod ścianę.-Gdyby nie był tak pijany, a ja tak przejęty sprawą, na pewnoby mnie zabił.Miałem nad nim tylko jedną przewagę.Kochałemjego żonę, a on nie.Zostawiłem go na podłodze, w kałuży krwi i wymiocin.Spakowałemswój skromny dobytek.Obudziłem ojca i błagałem go,by się nią zaopiekował.Opuściłem dom i rodzinę, myśląc, że je- l?śli zniknę, Sophia będzie bezpieczna.Pobicie Ioaquima na oczach jego żony było jedną z przełomowychdecyzji W moim długim istnieniu.W pózniejszych latachwielokrotnie ją analizowałem.Stała się zalążkiem nienawi- j_:`.jści, przemocy i wrogości trwających wiele żyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •