[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już wychodzę.Knoll zszedł na dół po spiralnych schodach.Wąska kamienna droga wiła się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zgodnie ze średniowiecznym projektem; wymuszało to napraworęcznych wojach wspięcie się na środkową wieżę podczas walki z obrońcami twierdzy.Zespół zamkowy był ogromny.Osiem potężnych baszt z muru pruskiego kryło w sobie ponadsto pomieszczeń.Słupki okienne oraz lukarny ożywiały zewnętrzne ściany oraz zapewniałycudowne widoki na położone dookoła porośnięte lasami kotliny.Wieże rozlokowano naplanie ośmiokąta w taki sposób, że wewnątrz powstał pokazny dziedziniec.Cztery korytarzełączyły ze sobą wieże; każda z baszt zwieńczona była strzelistym dachem z płytekłupkowych, które przetrwały niejedną srogą niemiecką zimę.Pokonawszy schody, przeszedł przez kilka korytarzy i wszedł do kaplicy Nad głowąmiał sklepienie beczkowe.Oparte lub zawieszone na ścianach topory, włócznie, piki, hełmy z przyłbicą orazkolczugi - to kolekcjonerskie białe kruki.Jego zasługą było pozyskanie zbroi rycerzamierzącego bez mała dwa metry, którą zdobył od pewnej kobiety z Luksemburga.Naścianach wisiały też oryginalne flamandzkie gobeliny.Miękkie światło nie padało na niebezpośrednio.W pomieszczeniu było ciepło i sucho.Drzwi zwieńczone łukiem na przeciwnym końcu wychodziły na krużganek.Wyszedłna zewnątrz i ruszył pod wiatą w kierunku kolumnowych drzwi.Trzy kamienne obliczawyrzezbione w zamkowej fasadzie śledziły jego kroki.Stanowiły pozostałość po oryginalnej siedemnastowiecznej budowli; kim byli ciludzie, nie wiadomo; jedna z legend głosiła, że to mistrza mularskiego i dwóch jegopomocników zabito i wmurowano w kamienne ściany, żeby nigdy już nie wznieśli podobnejbudowli.Zbliżył się do kaplicy Zw.Tomasza.Interesująca nazwa, gdyż było to nie tylko imięaugustyńskiego mnicha, który przed siedmioma wiekami założył w pobliżu klasztor, alejednocześnie imię, które otrzymał podczas chrztu kamerdyner starego Martina Fellnera.Popchnął ciężkie dębowe drzwi.Stała w środkowej nawie, tuż za pozłacaną kratą oddzielającą przedsionek od sześciudębowych ławek.Zapalone lampy oświetlały czarno-złoty rokokowy ołtarz, pogrążając ją wcieniu.Szyby ze szkła butelkowego oraz wole oczy ulokowane po lewej i po prawej stroniebyły ciemne.Witrażowe herby zamkowych rycerzy wyłaniały się z mroku, nie wywołującspecjalnego wrażenia, dopóki nie wpadło w nie poranne słońce.W kaplicy rzadko odbywanomodły.Obecnie służyła jako sala wystawowa, w której eksponowano głównie pozłacanerelikwiarze - część kolekcji Fellnera, zaliczanej do najbogatszych na świecie i z powodzeniem konkurującej z większością europejskich katedr.Uśmiechnął się do swej mocodawczyni.Monika miała trzydzieści cztery lata i była starszą córką Fellnera.Jej wysoką iwysmukłą figurę pokrywała śniada skóra odziedziczona po matce, kobiecie pochodzącej zLibanu, którą jej ojciec pokochał namiętnie przed czterdziestoma laty.Jednak stary MartinFellner nie był zbyt zachwycony wyborem syna i w końcu wymusił na nim rozwód, odsyłającbyłą synową z powrotem do Libanu.Nie pozwolił jej jednak zabrać dwojga dzieci, którezostały na miejscu.Często zastanawiał go chłód Moniki, jej wyrachowanie, dystans - ten stosunek dożycia przypisywał pozbawieniu matczynej opieki.Nie była to jednak postawa, której by sobieżyczył.Stała teraz przed nim, dumna jak zawsze, z ciemnymi, kręconymi włosamiopadającymi bezładnie.Niewyrazny uśmieszek igrał w kącikach jej ust.Miała na sobiebrązowo-szary żakiet z brokatu oraz wąską spódnicę, której rozcięcie z boku sięgało do samejgóry smukłego i jędrnego uda.Była jedyną spadkobierczynią fortuny Fellnera.Jej imięoznaczało  oddana Bogu.Można było o niej powiedzieć wiele, tylko nie to.- Zamknij drzwi - odezwała się.Zasunął rygiel [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •