[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To z pewnością pozwoli wyrównać braki.- Miejmy nadzieję.- Westchnęła, chowając książeczkę do torebki.- Czego LordHamilton oczekuje w zamian?- Dopóki nie upewnicie się co do istnienia tablicy, niczego.Wtedy chce, aby gowezwać do Izraela.Pragnie być obecny w momencie odkrycia.- Z tym nie będzie problemu.- Chce także mieć prawo do eksponowania tablicy oraz do światowego tournee podjego patronatem.- Na to nie mogę się zgodzić.Działamy pod nadzorem Izraela.Jeśli odnajdziemytablicę Mojżesza, będzie własnością Izraelczyków.- Prosimy tylko o to, co zwykle należy się inwestorom.- W takim razie da się to jakoś załatwić.- Dobrze, zatem ja już swoje zrobiłem.- Uśmiechnął się.- Reszta należy do was.Gabriella rozejrzała się po zatłoczonym placu i zauważyła dwóch mężczyzn, którzyzdawali się ich obserwować.Odsunęła jednak od siebie tę myśl uznając, że powstała podwpływem wina i wszystkich tych paranoicznych obaw związanych z Ebla.Odwróciła się do Claudona.- To śmieszne, ale zgromadzenie pieniędzy jest zawsze trudniejsze niż samewykopaliska.Niewiarygodne, że musimy żebrać o fundusze na odkrywanie historii ludzkości.- Czemu nie zwróciłaś się do Sorensona i Emory? - zapytał Claudon.- Z pewnościązechcieliby partycypować na tych samych zasadach co my.- Doktora Emory mało znam, natomiast rozmawiałam z Sorensonem.Niedawnoprzeżył tragedię.Tydzień temu została zamordowana jego żona.Zaskoczony Claudon zmrużył oczy.- W Los Angeles?- Tak.- Znasz szczegóły?- Nie.Zwykle niewinni padają ofiarą.- Tak, chyba tak - odpowiedział zdenerwowany.- Pewnie było to typowe morderstwona tle rabunkowym.Podpisał zamaszyście czek, dodał do rachunku wysoki napiwek i zapytał:- %7łegnamy się już?- Nie - pokręciła głową.- Podrzucę cię do hotelu.*Gdy przechodzili przez plac, Gabriella zauważyła, że jeden z mężczyzn, na któregozwróciła uwagę wcześniej, telefonował z budki stojącej nie dalej niż trzy metry od jejsamochodu.Nic nie mówiąc Claudonowi, dokładnie go zlustrowała.Wyjeżdżając z placu spoglądała w lusterko wsteczne, ale nie zauważyła, żeby ktoś ichśledził.Okrążyła ogrody Villa Borghese i przez Porta Pinciana wjechała na Via Veneto.Naskrzyżowaniu z Via Ludovisi skręciła ostro w prawo i skierowała się do Hotelu Romana.- Wejdziesz na drinka? - zapytał Claudon.- Nie, dziękuję.- Zawahała się.- Pierre, musisz uświadomić Hamiltonowi, że bezzaginionych trójkątów nasze poszukiwania mogą okazać się bezowocne.- Już mu o tym mówiłaś, ale będę pamiętał.- Uśmiechnął się.- No to bonne chance.- Wzajemnie.- Gabriella pomachała ręką i odjechała.*Gdy Claudon podszedł do hotelowego boya, w holu było mało ludzi.- Wiesz, przyjacielu - zaczął - nagle poczułem się taki samotny.- Cena za nadzwyczajne usługi wzrosła od pana ostatniej wizyty - odparł boy.-Dwieście tysięcy lirów.- Drobnostka - Claudon roześmiał się i podał mu wymienioną sumę i pięćdziesiąttysięcy napiwku.- Może napije się pan przy barku - zaproponował.- Za kilka minut przyjdziedziewczyna.Claudon sączył koniak i czekał cierpliwie prawie pół godziny, aż wreszcie podeszłazgrabna młoda kobieta w eleganckiej, wieczorowej sukni.- Signor Caldon? - zapytała.- Tak.- Nazywam się Gina.- Uśmiechnęła się.- Może być?- Jesteś bardzo ponętna.Pójdziemy?- Jak sobie życzysz.Claudon otworzył drzwi apartamentu na ósmym piętrze i sięgnął po włącznik światła.Z ciemności wyłoniły się dwie silne dłonie, unieruchomiły mu ręce, a w tej samej chwilidziewczyna została uderzona ciężką kolbą w skroń.Upadła na podłogę.Jeden z mężczyzn wycelował pistolet w Claudona.- Ani słowa!Ostrzeżenie nie było konieczne; Claudonowi odjęło mowę.- Rozbieraj się - rozkazał niski, korpulentny mężczyzna.Drugi, wysoki, puścił Claudona, a ten zdjął marynarkę.- Szybko! - przynaglał niski.Claudon ściągnął koszulę, spodnie i buty.- Skarpetki i majtki!Francuz usłuchał.Niski potrząsnął pistoletem.- Na taras!- Ale.Ja.- Claudonowi wróciło głos.- Nic nie rozumiem.Kim jesteście? Ja nic niezrobiłem.Wypchnęli go na balkon i przez chwilę obserwowali, jak nagi drży ze strachu.- Czego chcecie? Pieniędzy? Mogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]