[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smutno mu byÅ‚o opuszczać tych.poczciwców, Å›niadych i spalonych jakcegÅ‚y na sÅ‚oÅ„cu.UkochaÅ‚ to życie na peÅ‚nem morzu.Zapach wody sÅ‚onej sprawiaÅ‚ nanim rozkoszne wrażenie.Ale p.Pradier du Resnel zrobiÅ‚ mu przecie zaszczyt.ZresztÄ…, w Paryżu,w biurach ministeryum, mÅ‚ody oficer z nowemi poglÄ…dami, mógÅ‚ być poży-tecznym, pracujÄ…c przy boku ministra.Wreszcie, zobaczy swego ojca, tego markiza, który w swej wiecznejmÅ‚odoÅ›ci cieszyÅ‚ siÄ™ dotÄ…d pożądanym zdrowiem!Rajmund zastaÅ‚ Wistocie, tego wykwintnego Ferdys równie mÅ‚odym,jakim go opuÅ›ciÅ‚, z podkrÄ™conym wÄ…sem i wÅ‚osami srebrno-biaÅ‚emi zawszew kÄ™dziorach i zawsze sutemi.Syn siÄ™ podstarzaÅ‚, ojciec odmÅ‚odniaÅ‚ na pozór.OdmÅ‚odniaÅ‚ może także cokolwiek przez powrót tego syna, który wy-glÄ…daÅ‚ jak jego brat mÅ‚odszy i którego obwoziÅ‚ po Paryżu, dumny, że siÄ™może pokazać z tym oficerem jak z jakÄ… konketÄ… i wsparty z uczuciemszczęścia na szamerowanych ramionach admiralskiego adjutanta.ZdawaÅ‚o siÄ™ panu de Ferdys, że pozyskaÅ‚ towarzysza mÅ‚odszego, przy-jaciela, i że jego czterdzieÅ›ci dziewięć lat zamieniaÅ‚y siÄ™ na lat dwadzieÅ›cia,gdy siÄ™ przechadzaÅ‚ rÄ™ka w rÄ™kÄ™ z oficerem.LRT Powaga Rajmunda dziwiÅ‚a go po trochu, ale nie mogÅ‚a mu siÄ™ nie podo-bać.Przeciwnie, pochlebiaÅ‚o to jego dumie, gdy syn opowiadaÅ‚ o swychwyprawach, o niebezpieczeÅ„stwach, o caÅ‚ej tragicznoÅ›ci ekskursyi, nocnÄ…porÄ… na Markizach, podczas, gdy tÅ‚uszcza Kanaków okrążyÅ‚a maÅ‚y oddziaÅ‚ludzi, którym przewodziÅ‚. SÄ…dziÅ‚em, że zostanÄ™ na placu  mówiÅ‚ Rajmund z uÅ›miechem.AlebyÅ‚em zdecydowany bronić siÄ™ do upadÅ‚ego.%7Å‚oÅ‚nierz, który siÄ™ poddaje, toelegant, który odrzuca pojedynek na lÄ…dzie staÅ‚ym!ZestawiajÄ…c daty, markiz de Ferdys uczuwaÅ‚ nie lada zaambarasowanieznowu przyznajÄ…c sobie w duchu, że podczas, gdy Rajmund sÅ‚uchaÅ‚ Å›wistukul Kanaków, on inaugurowaÅ‚ tego dnia wystawÄ™ akwarellistów i koÅ„czyÅ‚wieczór u MaÅ‚gorzaty Brunier, która wydawaÅ‚a bal.Wtedy spoglÄ…daÅ‚ na energicznÄ… postać Rajmunda, przyciÄ…gaÅ‚ mÅ‚odzieÅ„-ca do siebie, caÅ‚owaÅ‚ go i mówiÅ‚ doÅ„ po cicho, czule, sÅ‚odko: "Wart jesteÅ›wiÄ™cej odemnie, mój maÅ‚y" i czuÅ‚ siÄ™ niejako uniewinnionym we wÅ‚asnychoczach, przez tego szlachetnego syna, który nosiÅ‚ jego nazwisko.WidziaÅ‚ zalotnice, które córki swoje pokierowaÅ‚y na uczciwe dziewczÄ™-ta.A wiÄ™c i on byÅ‚ do nich podobny, z tÄ… różnicÄ…, że nie miaÅ‚ plamy naswem życiu, uwielbiajÄ…c zalotnice, nienawidziÅ‚ uwodzicieli.Rajmund nie miaÅ‚ bynajmniej zamiaru prawić morałów temu Å›wiatow-cowi, żyjÄ…cemu prawie wyÅ‚Ä…cznie przy Å›wietle gazu.UważaÅ‚ za naturalne, że jego ojciec żyje po swojemu, tak jak on znowumiaÅ‚ swojÄ… metodÄ™ życia.LRT Każde stworzenie ludzkie  mówiÅ‚  powinno postÄ™pować tak, jak munakazuje wÅ‚asne sumienie.TakÄ… byÅ‚a jego teorya.Jego sumienie woÅ‚aÅ‚odoÅ„: obowiÄ…zek!Tem gorzej byÅ‚oby, gdyby sumienie markiza de Ferdys nie szeptaÅ‚o mudo ucha wyrazu: kaprys!BÄ…dz co bÄ…dz, faktem jest, że Rajmund uwielbiaÅ‚ ojca i szanowaÅ‚ z caÅ‚ejduszy, żaÅ‚ujÄ…c go z caÅ‚ego serca.Co siÄ™ zaÅ› tyczy Renégo de Chantenay, to kuzyn jego, lejtenant de Fer-dys nie zajmowaÅ‚ siÄ™ nim wcale.ByÅ‚ to dla niego, bardziej niż kiedykol-wiek, motylek Paryża, fruwajÄ…cy, trzepoczÄ…cy skrzydeÅ‚kami, nieużyteczny ihaÅ‚aÅ›liwy.MiaÅ‚ go za takiego jakim byÅ‚ wistocie.BrzydziÅ‚ siÄ™ nim do pewnego stopnia za owÄ… przygodÄ™ przeszÅ‚oÅ›ci inigdy nie zapomniaÅ‚ o egoistycznych rozmowach mÅ‚odego ksiÄ™cia.Obraz Noris przypominaÅ‚ mu je aż nadto dobrze, tembardziej, że Raj-mund miaÅ‚ przed oczyma wszÄ™dzie szczere wejrzenie i subtelny profilpiÄ™knej dziewczyny.UczuÅ‚ radość ogromnÄ…, ujrzawszy jÄ… znowu.ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że Paryżjest ludniejszym teraz, i że ma w nim jakiÅ› cel życia.To też udaÅ‚ siÄ™ na uli-cÄ™ Jouffroy, przed paÅ‚ac Noris nie Å›miÄ…c wejść, a raczej robiÄ…c sobie przy-jemność przedÅ‚użenia tej niejako irytacyi czy poÅ‚echtania duszy, w jakiewprowadziÅ‚o go spotkanie siÄ™ z pannÄ… Féraud.PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jadÄ…c konno, frontowi z czerwonych cegieÅ‚, oknom z ża-luzyami, drzwiom zamkniÄ™tym, przez które Noris mogÅ‚a siÄ™ ukazać, i po-dobaÅ‚o mu siÄ™ nie zatrzymywać siÄ™ wcale, zostawić zamkniÄ™temi te drzwi,LRT jak gdyby raz otwarte, mogÅ‚yby w jestestwie jego obudzić coÅ›, czego nieznaÅ‚ dotÄ…d.UdaÅ‚ siÄ™ jednak do lasku o tej samej porze, jak wtedy, gdy spotkaÅ‚ Norisw alei akacyj.ChÄ™tnie wolaÅ‚by jÄ… spotkać tu, na tej drodze, która nie byÅ‚amieszkaniem, gdzie miaÅ‚ prawo wchodzić kto inny, chociaż panna FéraudtwierdziÅ‚a, że nie przyjmuje nikogo.Ale Noris nie ukazaÅ‚a siÄ™ w lasku.CzekaÅ‚a może, ażeby Ferdys przybyÅ‚do niej.Rajmund nie przeczuwaÅ‚, że owa sobota, gdy uda siÄ™ do cyrku, byÅ‚adniem wybranym przez caÅ‚Ä… elegancyÄ™ dniem samej Å›mietanki towarzy-stwa.W sobotÄ™ wieczorem, książę René Beaumartel de Chantenay nieomieszkaÅ‚ nigdy ukazać siÄ™ w cyrku.ByÅ‚ to dzieÅ„ urzÄ™dowy, wÅ‚asność, żetak powiemy, szyku, dzieÅ„ etykietalny, jak wtorek w komedyi francuzkiej iÅ›roda w teatrze Walhalla.Rajmund de Ferdys musiaÅ‚ tedy spotkać tam swego kuzyna.René byÅ‚by wszystko porzuciÅ‚, ażeby tylko przybyć na oznaczonÄ… porÄ™,po antrakcie i ukazać swÄ… biaÅ‚Ä… krawatkÄ™ przy wejÅ›ciu do stajen.LornetowaÅ‚ i byÅ‚ lornetowany, stojÄ…c sztywno pod ciosem bÅ‚yskawic lu-strujÄ…cych go oczu, równie obojÄ™tny, jak ojciec jego stojÄ…c na polu bitwyprzy huku armat rosyjskich.W taki to sposób, kwiat szyku dawaÅ‚ poznać Å›wiatu, że miaÅ‚ rasÄ™!Zaledwie wszedÅ‚, Rajmund od razu spostrzegÅ‚ ksiÄ™cia po drugiej stronieareny, w towarzystwie mnóstwa mÅ‚odzieniaszków prawie goÅ‚owÄ…sów, któ-LRT rzy lustrowali Renégo od stóp do głów, ażeby go naÅ›ladować umiejÄ™tnie,pózniej, jak przekalkowani z niego.Rajmund patrzyÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •