[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nie byłby pierwszyraz, gdy zostałby poddany karze dla potępionych, by Osgiloth mógł goczegość nauczyć.Ale ku jego zdziwieniu, jego ojciec tylko pokręciłmasywną głową demonicznego byka i prychnął. Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka) Wiem o co ci chodzi mój chłopcze  powiedział, kopiąc jednym kopytemw ziemię. Chodzi o tą tysiącletnią ofiarę, prawda? Ja.nie wiem o czym mówisz  Raziel zmarszczył brwi. Jasne, że wiesz.O tą słodką anielską sukę, najbardziej świętą zewszystkich tych niebiańskich dup, która została zrzucona, aby zachowaćrównowagę między nimi, a nami.Ta, której pozwoliłeś uciec.Teraz tegożałujesz, prawda? Chciałbyś ją zatrzymać, pobawić się z nią dłużej, jak ja ztwoją matką. Trzymaj moją matkę z dala od tego  warknął Raziel. Zabiłeś ją taksamo jakbyś wepchnął jej noż w serce  podszeł do miejsca, gdzie rzuciłswój długi czarny płaszcz, podniósł go i unocował na szyi. Muszę iść. Najlepiej zakryj nią sobie głowę, chłopcze  poradził Osgiloth niecorozbawiony. Nie będzie żadnej ofiary przez następne tysiąc lat.Oczywiście, jeśli chcesz to możesz szlajać się w obrębie Niebiańskichgranic i próbować złapać ją znienacka.Ale porwanie Elandry wbrew jej woli było ostatnią rzeczą, jaką Razielchciał zrobić.To, czego chciał, czego pragnął, w ostateczności, to poczućmrowienie wzdłuż jego łopatek i usłyszeć wyszeptane na wiatr, przezElandrę, swoje imię, wzywając go do siebie jeszcze raz.Ale to nie miało sięjuż nigdy stać, tego był pewien.Minęły miesiące od ich ostatniegospotkania.Miesiące od kiedy ostatni raz słyszał jej głos i wciąż miałnadzieję, że jeszcze kiedyś go wezwie.Potrząsnął głową i odwrócił się. Wracaj  warknął Osgiloth. Nie obchodzi mnie twoja tęsknota zaanielską cipką.Jeszcze nie skończyliśmy torturowania tej duszy. Mówiłem ci, że nie jestem w nastroju do torturowania kogokolwiekdzisiaj.Wychodzę. Zostawiasz mnie i wychodzisz gdzie.?  zażądał odpowiedzi Osgiloth. Defiled  Evangeline AndersonDefiled  Evangeline AndersonDefiled  Evangeline AndersonDefiled  Evangeline Anderson Nie wiem  Raziel pokręcił głową.Nagle to poczuł.Znajome mrowienie przechodzące wzdłóż jego ramion,lekkie, tak lekkie, że nikt po za nim nie mógł tego usłyszeć  Razielu, oh,Razielu, proszę!To była Elandra, lecz jeszcze nigdy nie słyszał jej głosu aż takprzerażonego.Tak przerażonej i bezradnej.Instynktownie Raziel zrzuciłponownie płaszcz.Musiał ją znalezć i nie było teraz czasu na tajemnice.Skierował się do drzwi. Co ty robisz? Załóż swój płaszcz z powrotem, chyba nie chcesz, żebywszyscy w Piekle cie zobaczyli?  ryknął Osgiloth.Ale Raziel już za długosię tym przejmował, co myśli jego ojciec. Wychodzę.Mam coś do załatwienia  powiedział krótko.W dwóch długich krokach Osigiloth był obok niego ściskając jego ramię wpłonącym uścisku. Nigdzie nie wyjdziesz bez tego cholernego płaszcza, mój chłopcze splunął. Zło jest wszędzie i patrzy na to co robimy.Jeśli ktoś zobaczy tetwoje kurewskie deformacje na twoich plecach. Nie dbam o to, co widzą i myślą.Puść mnie!  Raziel wyrwał się zuścisku ojca, patrząc na tego starożytnego i złego demona. Tedeformacje są jedyną rzeczą jaką mam po swojej matce, nie wstydzę sięich.Płonące oczy Osgilotha zwięziły się. Jeśli wyjdziesz stąd tak jak teraz, możesz już nigdy nie wracać powiedział głosem pełnym grozy. Będziesz wygnany z Piekła na wieki. Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka)Nieoficjalne tłumaczenie: Katherine Carther (zakochana.wariatka) To mnie wygnaj!  wypalił Raziel. Idę  trzasnął drzwiami i rzucił się wpowietrze, pozostawiając Piekło z zamiarem nie powracania do nigo jużnigdy.*****Elandra spadała, w powietrzu dostrzegając ponury krajobraz Piekła, którynieubłaganie się zbliżał.Tym razem nie miała żadnych skrzydeł by zwolnić iwylądować.Choć spadanie wydawało się nie mieć końca, wiedziała, żezaledwie kilka chwil dzieli ją od zakończenia jej życia.Tym razem zginę, pomyślała beznadziejnie.Z jej rękawa zwisało pióro,ostatni kawałek czerni, który wynurzył się z powodu pędzącego wiatru.Wezwała swojego demonicznego kochanka, lecz on nie przybył.Jejostatnia nadzieja prysła, a Elandra przygotowała się na spotkanie zeswoim losem.To już nie ma żadnego znaczenia, pomyślała sobie, gdy wiatr dzwonił w jejuszach.Nawet gdybym przeżyła, gdzie żyłabym bez swoich skrzydeł? I comoże zrobić Raziel, przecież i tak nie mógłby mnie uratować? Przecież niepotrafi latać.Zamknęła mocno oczy, nie chcąc zobaczyć popękanejgorzkiej siarkowej ziemi, kiedy kończyłaby swoje życie. Co.?  srebrne oczy Elandry otworzyły się widząc oblicze Raziela cal odswojego. Mój anioł  wyszeptał ochryple.Szerokie czarne pierzaste skrzydławykonywały rytmicznie swoją pracę, by utrzymać ich w powietrzu.Usłyszałem twój krzyk.Co oni ci zrobili? Twoje skrzydła!Twoje skrzydła, Elandra próbowała powiedzieć, ale nie mogła wykonaćżadnego ruchu swoimi ustami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •