[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na wi dok czło -wie ka tak ostroż ne go i nie śmia łe go Wells na tych miast przy po mniał so bie inne plotki, gło szą ce, żeSto ker jest tak że człon kiem Za ko nu Zło te go Brza sku, okul ty stycz nej or ga ni za cji, do któ rej na le że liinni jego ko le dzy po fa chu, tacy jak wa lij ski pi sarz Ar thur Ma chen czy po eta W.B.Yeats.Trzej pi sa rze przy wi ta li się w krę gu świa tła, po czym znów po grą ży li w cięż kiej, nie po ko ją cej ci -szy.Ja mes schro nił się za za sło ną swo jej sztucz nej wy nio sło ści, pod czas gdy Sto ker wier cił się ner -wo wo.Wel l sa roz ba wi ło to nie zręcz ne spo tka nie osób w za sa dzie nie ma ją cych so bie do po wie dze -nia nic po nad to, że wszystkie trzy, każ da na swój spo sób, ro bią to samo: prze le wa ją na pa pier swo jeży cie. Cie szę się, pa no wie, wi dząc tu taj was wszyst kich  do bie gi z góry głos.Na jego dzwięk pi sa rze na tych miast unie śli gło wy ku scho dom.Do mnie ma ny Po dróż nik w Cza siescho dził ku nim nie spiesz nie, jak by się de lek to wał ela stycz no ścią wła snych kro ków.Wells przy glą dał mu się z za cie ka wie niem.Był to czło wiek mniej wię cej czter dzie sto let ni, śred -nie go wzro stu, o atle tycz nej bu do wie.Jego uśmiech nię tą twarz o wy dat nych ko ściach po licz ko wych iostro za ry so wa nym pod bród ku ozda bia ła sta ran nie przy strzy żo na bro da, praw do po dob nie by zła go -dzić su ro wość ry sów.Szedł ku nim w eskor cie dwóch nie co młod szych męż czyzn nio są cych za wie -szo ne na ban do le tach dziw ne ka ra bi ny.Pi sa rze zo rien to wa li się, że to broń, nie tyle po jej wy glą dzie,bo przy po mi na ła ra czej moc ne la ski, ile po spo so bie, w jaki męż czyz ni ją trzy ma li.Nie po trze ba byłowiel kiej in te li gen cji, by po jąć, że to wła śnie są ka ra bi ny, któ re śmier tel nie ra zi ły trzy oso by pro mie -nia mi ciepl ny mi.Zwy czaj ny wygląd Po dróż ni ka roz cza ro wał jed nak Wel l sa, jak gdy by ktoś, kto przy by wa z przy -szło ści, mu siał wy glą dać po twor nie albo co naj mniej nie po ko ją co.Czyż by lu dzie jed nak nie ewo lu -owa li fi zycz nie, jak twier dził Dar win? Kil ka lat wcze śniej on sam na pi sał dla ma ga zy nu  Pall MailDub get {9} ar ty kuł, w któ rym prze wi dy wał zmia ny w wy glą dzie czło wie ka w mia rę upły wu wie ków:praw dzi we koń czy ny będą stop nio wo za stę po wa ne me cha nicz nymi, udo sko na le nie pro ce sów che -micz nych spra wi, że układ tra wien ny sta nie się nie po trzeb ny, uszy, wło sy, zęby i po zo sta łe czę ści cia -ła słu żą ce je dy nie do ozdo by tak że odej dą do la mu sa.Tę po wol ną atro fię prze trwa ją je dy nie dwa na -rzą dy na praw dę czło wie ko wi nie zbęd ne  mózg i dło nie  któ re oczy wi ście znacz nie się po większą.Wy nik tych spe ku la cji mu siał spra wiać prze ra ża ją ce wra że nie, trud no się więc dzi wić, że Wells po -czuł się oszu ka ny pro za icz nym wy glą dem przy by sza z przy szło ści.Po dróż nik, któ ry  po dob nie jakjego ochro nia rze  na do miar złe go miał na so bie ab so lutnie współ cze sny pi sa rzo wi ele ganc ki brą zo -wy gar ni tur, za trzymał się przed go ść mi i ob ser wo wał ich w wy ra ża ją cym za do wo le nie mil cze niu.Na jego ustach igrał le ciut ki uśmie szek.Może je dy nie nie co zwie rzę ce spoj rze nie prze ni kli wychczar nych oczu i wy jąt ko wa pew ność ru chów czy ni ły go nie co mniej po spo li tym.Te ce chy, po my ślałjed nak Wells, tak że nie przy na le żą do przy szło ści, bo na szczę ście i wśród współ cze snych tra fia ją sięosob ni ki bar dziej pew ne sie bie i cha ry zma tycz ne niż ich nie wiel ka prób ka zgro ma dzo na w tym domu. Przy pusz czam, że to miej sce od po wia da panu jak żad ne inne, pa nie Ja mes  rze ki Po dróżnik,uśmie cha jąc się przyjaznie do Ame ry ka ni na.Ja mes, mistrz alu zji, od po wie dział mu uśmie chem rów nie kul tu ral nym, co chłod nym. Nie za prze czę, że ma pan ra cję.Za po zwo le niem jed nak, na ra zie nie do koń ca ją panu przy -znam, gdyż będę mógł to uczy nić bez ucie ka nia się do hi po kry zji do pie ro wów czas, gdy po za kończe - niu spo tka nia uznam jego wy nik za wy star cza ją cą re kom pen sa tę nisz czy ciel skich dla mego krę go słu paskutków po dró ży z Rye  od parł.Po dróż nik na kil ka se kund zmarsz czył brwi, jak by nie był pe wien, czy do brze zro zu miał po kręt nąod po wiedz Ja me sa.Wells po trzą snął gło wą. Kim pan jest i cze go od nas chce?  za py tał agre syw nie Sto ker, nie prze sta jąc zer kać na zbi rów,któ re sta ły na skra ju krę gu świa tła ni czym dwa po sęp ne cie nie.Po dróż nik wbił wzrok w Ir land czy ka i przy glą dał mu się z za baw ną czu ło ścią. Nie musi pan do mnie prze ma wiać tym prze stra szo nym to nem, pa nie Sto ker.Rę czę, że za pro si -łem tu pa nów wy łącznie w celu ura to wa nia im ży cia. Pro szę za tem wy ba czyć iro nię, ale sam pan ro zu mie, że za bi cie bez naj mniej szych skru pułówtrzech osób tyl ko po to, by zwró cić na szą uwa gę, bu dzi w nas pew ną nie uf ność wo bec pań skich fi lan -tro pij nych za mia rów  rzekł Wells, któ ry, gdy tyl ko chciał, po tra fił bu do wać zda nia rów nie za wi łejak Ja mes. A, to  mruk nął Po dróż nik, ma cha jąc nie dba le ręką. Za pew niam pa nów, że te trzy oso by takczy owak mu sia ły umrzeć.Guy, że brak z Ma ry le bo ne, zgi nął by na stęp ne go wie czo ru w bój ce z kam -ra ta mi.Pan Chambers zgi nął by trzy dni póz niej, za ata ko wa ny po wyj ściu ze swej ta wer ny.A ran kiemtego sa me go dnia po czci wa pani El lis zo sta ła by prze je cha na przez pę dzą cy po wóz na Cle ve landStre et.Ja je dy nie przy spie szy łem o kil ka dni ich śmierć.Wy bra łem ich wła śnie dla te go, że byli na niąska za ni, a po trze bo wa łem trzech osób, by je wy eli mi no wać za po mo cą na szej bro ni i aby ich za bój -stwa wraz z frag men ta mi nie opu bli ko wa nych po wie ści tra fi ły do pra sy, a dzię ki niej do pa nów.Wie -dzia łem, że gdy już pa nów prze ko nam, iż po cho dzę z przy szło ści, po zo sta nie mi je dy nie po in for mo -wać o miej scu spo tka nia, a resz ty do ko na cie ka wość. A więc to praw da?  wtrą cił Sto ker. Przy by wa pan z roku dwu ty sięcz ne go?Po dróż nik uśmiech nął się z roz ba wie niem. Przy by wam z cza sów znacznie bar dziej od le głych niż rok dwu ty sięcz ny, w któ rym z całą pew no -ścią nie to czy się żad na woj na z au to ma ta mi.Oby śmy mie li tyl ko ta kie zmar twie nia jak te za ba wecz -ki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •