[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wezmę je i zacznę rozwieszać.Znajdę parę osób, które mi w tym pomo-gą.- Och, Martin.- Fielda obejmuje mnie w pasie i dosłownie wciska się we mnie.- Mar-tin, Martin, jak to będzie? Jak to będzie?- Odnajdziemy ją - mówię twardym głosem.- Odnajdziemy i przywieziemy z powrotemdo domu.Masz moje słowo.Stoimy tak, nieruchomo, jakbyśmy oboje wchłaniali w siebie moją obietnicę.- Dobrze.To jedz po te ulotki - mówi Fielda po chwili.- Ja siadam przy telefonie.Po-dzwonię w porządku alfabetycznym.Kiedy jadę ulicami mojego miasta, mój wzrok dosłownie bada każdy centymetr chodni-ka.Wyciągam szyję i próbuję zajrzeć w okna, na podwórza.Kilkakrotnie omal nie zjeżdżam zjezdni.Kiedy podjeżdżam pod posterunek, moje nogi drżą ze zdenerwowania.Kiedy przecho-dzę przez drzwi, uginają się pode mną.Podchodzę do policjanta za biurkiem, przedstawiam sięi podaję mu zdjęcia.- Ulotki zaraz będą gotowe, panie Gregory.Proszę poczekać - mówi policjant i wychodzido drugiego pokoju.Teraz, w ciszy mojego gabinetu w College'u Zwiętego Gilianusa, każda pełna udrękichwila tego dnia odżywa w mojej pamięci.Nie mogę się skupić.Siedzę nad papierami, a widzęprzed sobą twarz mojej córeczki.Prawie czuję jej obecność.Petra uwielbia odwiedzać mnie wpracy.Chowa się pod moim wielkim biurkiem z orzechowego drewna i bawi się tam lalkami,które przynosi tu w wielkiej płóciennej torbie.Lubi chodzić ze mną po terenie całej uczelni, zjednego starego neogotyckiego budynku do drugiego, podziwiać piękne witrażowe okna z wi-zerunkami świętych i męczenników Kościoła katolickiego.Często prosi, żeby postać dłużejprzed bardzo pięknym witrażem, przedstawiającym świętego Gilianusa, patrona uczelni.ZwiętyGilianus, stary człowiek w brązowych szatach, trzyma w ręku zwój pergaminu.Obok świętegowielki niedzwiedz i stado kosów.Stoimy, patrzymy i ja po raz kolejny opowiadam córeczce oświętym Gilianusie, znanym również jako święty Gall albo święty Callo, urodzonym w szó-stym wieku w Irlandii.Był pustelnikiem, ów niedzwiedz, jak głosi legenda, zbierał dla Gilia-nusa i innych pustelników chrust na ognisko.Bo Gilianus go o to poprosił.Opowiadam też Pe-RL trze historię o tym, jak król Siegbert z Austrazji - dziś północno-wschodni kraniec Francji i za-chodni Niemiec - błagał Gilianusa, by kobietę, którą miał pojąć za żonę, uwolnił od dręczącychją demonów.Gilianus uczynił to.Na jego rozkaz demony opuściły ciało kobiety.Uleciały z niejjako stado kosów.Kiedy Petra jest u mnie, koledzy specjalnie zaglądają do mojego gabinetu, żeby z niąporozmawiać.Wypytują Petrę o szkołę, jakie ma koleżanki i kolegów.Petra rysuje im obrazki,które wieszają na ścianie w swoich gabinetach.Moi studenci również przepadają za Petrą.Petrapamięta imię każdego, który zjawił się w moim gabinecie podczas jej wizyty.Zeszłej zimyprzyszedł pewien bardzo zestresowany student.Zwykle bardzo pogodny, tym razem był do-słownie bliski łez.Bał się, że nie zrobi dyplomu w terminie.Trudno mu było skupić się na na-uce, skoro nie miał pracy, nie miał więc też na czesne i wynajęcie mieszkania.Wtedy spod biurka wynurzyła się Petra.- To moja córka, Petra - powiedziałem.- W weekendy często odwiedza mnie na uczelni ipomaga mi.Petro, to jest Lucky Thompson, jeden z moich studentów.Petra dość krytycznym wzrokiem spojrzała na potargane włosy i wypchane dżinsy.- Czy Lucky* to twoje prawdziwe imię? - spytała rezolutnie.* Lucky (ang.) - szczęśliwy, mający szczęście.- Nie.Naprawdę nazywam się Lynton - odparł student.- Ale wszyscy nazywają mnieLucky.- No tak.- Petra z powagą pokiwała główką.- A czy ty naprawdę masz szczęście?- Przeważnie.- A masz w domu jakieś zwierzątka? - dopytywała się dalej Petra.- Mam psa, goldena retrievera.Ma na imię Sierżant.- Bardzo ładnie.I dobrze, że go masz.Wszyscy mówią, że jak się ma w domu jakieśzwierzątko, człowiek mniej się martwi.Tatusiu! A wiesz co? Może babcia by chciała, żeby ktośpomagał jej w kawiarni! Lucky mógłby pracować u babci!Jeden telefon potwierdził słuszność sugestii mojej bystrej córki.Teściowa była bardzozadowolona, Lucky w siódmym niebie.- Jesteś super, Petra - powiedział i pogłaskał ją po głowie.RL I tak moja Petra, dobra wróżka, bez żadnego wysiłku po raz kolejny przyczyniła się dopoprawy tego świata.Młody człowiek opuszczał mój gabinet w znakomitym nastroju i wkrótcepodjął pracę w niepełnym wymiarze godzin w kawiarni mojej teściowej.Wstaję.Stare kości zaskrzypiały.Dziś mój wiek wyjątkowo daje mi się we znaki.Bioręplik ulotek i rolkę taśmy samoprzylepnej i wyruszam na miasto robić coś, co jest dla mnie poprostu niepojęte.Muszę poprzyklejać wizerunek mojej córki na słupach, oknach wystawowychi budkach telefonicznych.Po całym mieście.Gdzie teraz jest moja córeczka, co się z nią dzieje? Te pytania nie dają mi spokoju.ANTONIAUcho mnie już boli od słuchawki.Zadzwoniłam do wszystkich, którzy przyszli mi namyśl.Sąsiadów, koleżanek i kolegów z klasy, nawet do nauczycieli.Nikt nie widział mojejcórki ani Petry.O tym informują mnie wszyscy, po czym na moment w słuchawce zapada ci-sza.Odbieram to jako swego rodzaju ocenę.Zdecydowanie negatywną.Dopuściłam, żeby za-ginęło moje dziecko, coś najcenniejszego, co posiadam.Przedtem pozwoliłam, żeby znikł głosmojego dziecka, teraz znikła cała.Co z ciebie za matka, Antonio Clark?Po tej chwili ciszy każdy mówił to samo.Wszystko będzie dobrze, będę się modlić.Także szukać, oczywiście.O zaginięciu powiadomię jak najwięcej osób.Tamtego dnia, kiedy Calli przestała mówić, powinnam była porozklejać plakaty po mie-ście.ZAGINA.Zaginął piękny głos Calli Clark.Calli ma zaledwie cztery lata, ale jej głoswydaje się o wiele starszy, ma bardzo bogate słownictwo.Po raz ostatni słyszano go dziewięt-nastego grudnia, kiedy matka Calli spadła ze schodów.Ktokolwiek wie coś o miejscu pobytugłosu Calli Clark, proszony jest o skontaktowanie się telefoniczne z rodziną.NAGRODA!Zrobiłam bardzo niewiele, żeby pomóc Calli odnalezć jej głos.Tylko podstawowe rze-czy.Zabrałam do lekarza, do poradni rodzinnej.Nic to nie pomogło.Calli dalej milczała jakzaklęta.Było mi bardzo ciężko, musiałam przecież jednocześnie zmagać się z innego rodzajubólem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    include("s/6.php") ?>