X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez wątpienia ten czynnik odegrał kluczową rolę w decyzji Albo-ina, by przeprowadzić swój lud do Italii.Chwila wydawała się odpo�wiednia.Budzący lęk pogromca Gotów Narses właśnie został przezcesarza Justyna II odwołany ze stanowiska namiestnika Italii, a woj�ska bizantyjskie tam stacjonujące uległy znacznej redukcji.Wedługniektórych, zapewne pozbawionych podstaw, a rozsiewanych przezwrogów Narsesa pogłosek, to on właśnie miał ponoć z zemsty we�zwać czy namówić Longobardów do inwazji na Italię.Alboin okazałsię przezorny.Z Awarami zawarł kolejny układ, na mocy którego cimieli - po odejściu Longobardów - zająć ich panońskie siedziby, alew przypadku niepowodzenia akcji i konieczności powrotu Longobar�dowie zawarowali sobie prawo powrotu i posiadania Panonii jeszczeprzez 200 lat.Nie wiadomo, czy Alboin rzeczywiście liczył aż na takąlojalność stepowego władcy, w każdym razie umowa zabezpieczałana razie Longobardów od strony Awarów.Na Wielkanoc 568 r.5 Alboin zebrał swój lud w nieznanym nammiejscu (być może na zachodnim brzegu Balatonu).Lud ten, jak jużwiemy, miał różnorakie oblicze etniczne, w skład "lawiny" inwazyj�nej oprócz Longobardów wchodziły inne grupy ludności germańskiej(np.znaczny oddział Sasów), niegermańskiej, a nawet ludność rzym�ska z prowincji zajmowanych dotąd przez Longobardów.Oczywiście,zapewne część pozostała w starych siedzibach, ale już sama perspek�tywa związanego z tym przejścia pod panowanie Awarów, nie mó�wiąc o kuszących perspektywach słonecznej Italii, choć ciężko do�tkniętej w ostatnich kilkudziesięciu latach, to przecież ciągle stano�wiącej "ziemię obiecaną" dla barbarzyńców, działała mobilizującoi nie pomylimy się chyba domysłem, że tym razem do Italii wyruszy�ła ogromna większość "ludu".Dodajmy, że Italia była krajem chybanie najgorzej znanym przynajmniej części Longobardów, zapewneżyło jeszcze sporo uczestników nie tak dawnych walk z Gotami, a już na pewno ich potomków, którzy z ust ojców mogli się niejednegonasłuchać o tym kraju.Niełatwo wyobrazić sobie skalę przedsięwzięcia i trudności natu�ry organizacyjno-logistycznej związane z transferem takiej masy lu�dzi, inwentarza i dobytku.Wprawdzie wcześniejsze zródła, jak pa�miętamy, informowały o niezbyt wielkiej liczebności Longobardów,ale po pierwsze - w ciągu stuleci stabilizacji nad dolną Aabą, a także- mimo permanentnych wojen - w toku ostatnich dziesięcioleci przed568 r.ich liczba mogła ulec wydatnemu powiększeniu, również wsku�tek rozumnej polityki włączania niewolników i obcych w skład "lu�du", po drugie zaś - różnoplemienne i wielojęzyczne grupy zasiliływ inwazji szeregi Longobardów.Jak hipotetycznie wyliczył J.Jarnut,siły Longobardów w 568 r.mogły być rzędu 15 000-20 000 wojowni�ków, jeżeli do tego doliczyć dalszych 5000-10 000 wojowników nielon-gobardzkich, a następnie ich rodziny, czeladz i niewolników, trzeba li�czyć się z tym, że łączna liczba wędrujących musiała sięgać 100 000-150 000 łudzi.Jeżeli uwzględnimy tabory, bydło, konie itd., to nawetgdyby wyprawa odbywała się jednym nieprzerwanym ciągiem, roz�ciągałaby się na długość ok.100 km!Wydaje się to zgoła nieprawdopodobne.Istotnie, choć o szczegó�łach wyprawy 568 r.zródła zupełnie poskąpiły nam wiadomości, ist�nieją poszlaki, że była ona zorganizowana inaczej.PrawdopodobnieLongobardowie ciągnęli na południe w stosunkowo niewielkich gru�pach wędrownych, składających się z poszczególnych rodzin, służby,niewolników, na tyle jednak dużych, by mogły stanowić samodzielnedo pewnego stopnia jednostki operacyjne, zapewniające sobie bezpie�czeństwo i jako taką niezależność gospodarczą.Jednostki takie nosiłynazwę fara, -ae, etymologicznie zbliżoną prawdopodobnie do staro--górno-niemieckiego/oran "jechać, podróżować", stanowiły, jak się wy�daje, cechę specyficzną społecznego ustroju Longobardów6, przetrwa�ły długo po opanowaniu Italii, tracąc wszakże niektóre funkcje nie�zbędne w warunkach migracji w dobie stabilizacji państwa longobardz-kiego pod koniec VI w., a pozostawiły po sobie do dziś wyrazną pa�miątkę jako część składową wielu włoskich nazw miejscowych.Dowo�dem żywotności tej instytucji może być relacja Pawła Diakona, jak to krewny Alboina Gisulf zgodził się objąć funkcję namiestnika (dux)Friulu jedynie pod warunkiem, że sam będzie mógł wyznaczyć faraeLangobardorum do osiedlenia się tam.J.Jarnut zwraca uwagę na to,że w czasach Pawła Diakona pierwotny szeroki sens instytucji widaćuległ już zatarciu, skoro uznał za stosowne wyjaśnić go po łacinie jakogenerationes vel lineas "familii albo rodów".Istnieje w nauce kontrowersja na temat prawno-politycznegoaspektu longobardziej inwazji Italii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •