[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkowskazuje na to, że nie był pijany, tylko oszołomionygazem.Resztę wiesz.Co po drodze, czarna masa.- Ile tam czasu minęło między jednym a drugim?- Trzy godziny i jedenaście minut.- No to gdzieś się musiał przez ten czas znajdować!Zawiejczyk mógł być schowany, ale samochodu doszafy nie wsadzili!- Mógł sobie postać w jakimś garażu.Mógł wyjechaćza miasto.Dwie godziny mógł postać na parkingu przed jakąś knajpą i nikt na niego nie zwrócił uwagi.Poszukiwania świadka, który by go gdzieś widział,trwają cały czas.Westchnęłam ciężko i prawie pożałowałam, żedomagałam się tych informacji, bo tylko mniezdenerwowały.Bazyli się niby zlokalizował, ale wcalenie było to pewne, Harcapski mógł wizytowaćAntczaków z jakichkolwiek innych przyczyn, niewyścigowych.- A jak obaj za tym pierwszym razem odjechali, tojak to było? - spytałam beznadziejnie.- Zawiejczykza mercedesem Harcapskiego? Wiadomo, dokądpojechali?- Harcapski do własnego domu.Przyjechał sam, bezasysty i po pół godzinie oboje z żoną wyszli na jakieśprzyjęcie.Ale pomiędzy Saską Kępą a tym domemdroga trwa dziesięć minut, tymczasem zajęła mudwadzieścia.Jeszcze nie został rozliczony zbrakujących dziesięciu minut.- Rozumiem, że trwają także poszukiwanianarzeczonej Derczyka? Ona się jakoś nazywa?- Owszem, Jolanta Szpulec.Nie mam pojęcia, wjakiej fazie poszukiwania znajdują się w tej chwili.Dałam spokój, bo w jego spojrzeniu pojawił sięwyrazny błysk nadziei i nabrałam obaw, że policjaoczekuje ode mnie twórczych wniosków.Niewtajemniczają mnie w śledztwo z łaski na uciechę.Ani jeden twórczy wniosek nie pojawił się w polumojego widzenia i przezornie wolałam zamilknąć. * * *- Płaski dzień będzie - oznajmił z niechęcią Jurekprzy kasie triplowej.- Nie warto grać, żadnewypłaty.Ożywiłam się.Takie przepowiednie z regułysprawdzały się odwrotnie.Przyjechałam wcześnie imiałam jeszcze trochę czasu, na dole plątało sięledwo parę osób, a jedna kasjerka siedziałabezrobotnie.- Znaczy, będą wybuchy - skomentowałamproroctwo i zajrzałam do programu.- Gdzie te wybuchy mają być? W środę byłypodobno, dzisiaj nie ma szans.- Przewidujesz faworyty? Co to ma być, te faworyty?Kto u ciebie, na przykład, przychodzi w trzeciej?- A kto ma przyjść, jak nie czwórka? Ty samazobacz, ten Eneasz jest z pierwszej grupy! Z kimidzie, z trzecią, czwartą.no, Flinta z drugiej, łach.- Puknij się! - zaproponowałam energicznie.- Niewidzisz wagi? Siedemdziesiąt kilogramów! Na tysiącosiemset! Deszcz wczoraj padał!- Myślisz, że będzie mocno elastyczny.?- Mocno to nie, ale bardziej niż elastyczny.Niechbyelastyczny tylko, tysiąc osiemset pod taką wagą,nawet trzecia grupa ma prawo go przegonić, a tyczytać nie umiesz, czy co, Weteran chodził wpierwszej!- I spadł do trzeciej! - Zobacz, kto jezdził.Głuszkin, bułgarska mafia,może go chowali.Kacperski jezdzi jak paralityk, alena arabach potrafi, skąd wiesz, co zrobi, a zdjęte maosiem kilo! Tor gra Eneasza?- Wyłącznie.Zgniewało mnie i wyrzuciłem go.- Uważam, że słusznie.Ja go też miałam, ale skorograją, wyrzucę.Wiśniak na arabach jezdzi gorzej,niż na folblutach, czy on wytrzyma, drugi tydzieńprzychodzić faworytami, on się może od tegopochorować.A taka waga na takim dystansie dajemu Pretekst.- A tam, trzecia, zobacz pierwszą, czwartą, piątą.Po jednym koniu wychodzi i setkami grają!- Niech grają.Głupi jesteś.Ile razy wszyscyprzepowiadają nędzny dzień, zawsze robią się z tegorekordy sezonu.Graj swoje i co cię obchodzi!Zmieniłam triplę przed samą kasą, w trakciedyktowania.Wiedziałam, że zle robię, ale nieumiałam temu zaradzić.Wyrzuciłam drogą kwintę izagrałam znacznie taniej, głównie na datę urodzenia.W czwartej gonitwie uczepiłam się konia poDerczyku, pierwszy raz usiadł na nim praktykantKrajczak, talent średni, ale na pewno lepszy odDerczyka, ponadto do awansu brakowało mu tylkoczterech zwycięstw.Glebowski, zaraz, skoroGlebowski w czwartej, to i Glebowski w szóstej, wśrodku ściana.? A tam, nie warto.- Jest nasza Mary? - spytał na górze Miecio,odrywając mnie od typowania niedzieli, bo nasobocie po zagraniu tripli położyłam już krzyżyk. - Jeszcze jej nie widziałam.Chodzą już konie?- Chodzą.Dziś wygrywa Sielawa.Dawaj, Sielawa!Zatrzymałam się pomiędzy fotelami.- Mieciu, znów masz informacje.?- Nie, Sielawę wymyśliłem sam z siebie.A dlaczegonie? Bolek na niej, a wszystko łachy.Dawaj, Sielawa!- W której ona.? A, w siódmej.Nie mąć mi wumyśle, teraz jest pierwsza!Zbiegłam na dół, gdzie tłum już się kłębił, Mariatkwiła przed kasą triplową.Zawsze przyjeżdżałamwcześniej, z nienawiści do tłoku i kolejek,załatwiałam grę bezproblemowo i nie mogłam jejnamówić, żeby robiła to samo.Twierdziła, że jamogę sobie pozwalać, bo mam nienormowany czaspracy, ona zaś nie, bo ma kota.Kotkę, ściśle biorąc,ponadto obowiązki profesjonalne, konającegoszczura nie zostawi, nie mówiąc już o rozpoczętymdoświadczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •