[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miller zmieniapozycję, - Odchodzę, zabieram ze sobą Cassie i zaraz panu powiem, jak zamierzam tozrobić.William przygląda się mu przez chwilę z uwagą, po czym obaj odwracają się do mnie,- Mam wyjść?- Zaczekaj na mnie w barze - odpowiada chłodno Miller z miną, którą szybko zdążyłampoznać.To mina ucinająca wszelką dyskusję.- Przyprowadziłeś mnie więc tu tylko po to, żeby mnie zerżnąć na jego biurku?- 01ivio! - upomina mnie William, odrywając na moment moje wściekłe spojrzenie odMillera.Piorunuje mnie wzrokiem i gdybym nie była w tej chwili tak urażona,odszezeknęłabym mu się.Ale rozumiem, że na nic się tu nie przydam.Prawdę mówiąc,dotychczasowe wydarzenia wskazują raczej na to, że przynoszę więcej szkód niżpożytku, ale jestem zbyt wściekła.na wszystko.Wścieka mnie moja bezradność,wścieka mnie to, że wszystko psuję.Wstaję cicho, odwracam się bez słowa i uciekam przed napiętą atmosferą, zamykającza sobą bezszelestnie drzwi.Idę jak ogłuszona korytarzem, kierując się do damskiejtoalety.Staram się ignorować przy tym fakt, że doskonale znam drogę.Nie zwracamuwagi na rzucane mi po drodze zaciekawione spojrzenia mężczyzn, kobiet i obsługi.Nie jest to łatwe, ale udaje mi się, bo wiem, że te same spojrzenia mogą pózniejwywołać o wiele większe poczucie bezsensu; to dodaje mi sił.Po skorzystaniu z toalety, umyciu rąk i wpatrywaniu się przez całą wieczność pustymwzrokiem w swoje odbicie w lustrze wracam do Lounge Bar.Siadam na wysokimstołku i zamawiam szybko kieliszek wina - chcę skupić się na czymkolwiek, byle tylkonie myśleć o rozmowie toczącej się w gabinecie Williama.- Szanowna pani.- Barman podsuwa mi z uśmiechem kieliszek.- Dziękuję.- Biorę powolny łyk i rozglądam się po barze, zadowolona, że Carl zniknął.Rzut oka na telefon mówi mi, że dopiero południe.Mam wrażenie, że dzisiejszy ranekciągnął się przez całe łata, ale myśl o tym, że za kilka godzin zobaczę się z babcią izabiorę ją do domu, poprawia mi humor.Spokojna atmosfera baru i wino sprawiają, że zaczynam się odprężać.Nagle jednakogarnia mnie to uczucie - to, którego nie czułam od wyjazdu z Nowego Jorku.Mrowienie.Nieprzyjemne mrowienie na wysokości ramion i wrażenie, że włoski nakarku stają mi dęba.Masuję się po karku i rozglądam na boki, ale nie zauważamniczego niepokojącego: pogrążeni w cichej rozmowie mężczyzni popijają zeszklaneczek swoje drinki, a na stołku obok mnie siedzi jakaś kobieta.Postanawiamzignorować mrowienie i biorę kolejny łyk wina.Zbliża się barman.Mija mnie z uśmiechem i podchodzi do mojej sąsiadki.- Proszę hendricksa - zamawia kobieta cichym, ochrypłym, ociekającym seksemgłosem.Z tego, co pamiętam, tak brzmi większość kobiet Williama.Jakby uczęszczałyna lekcje sztuki uwodzenia słowem, bo nawet zwykłe zamówienie przy barze maerotyczny wydzwięk.Uśmiecham się do siebie mimo swoich wspomnień, sama niewiem dlaczego.Może dlatego, że wiem, że ja nigdy nie mówiłam takim głosem.Podnoszę kieliszek do ust i przyglądam się, jak barman nalewa gin i podaje gokobiecie, a potem odwracam się odrobinę, żeby mieć widok na wejście.Czekam, ażpojawią się w nim Miller i William.Kiedy przyjdą? W ogóle jeszcze żyją? Staram sięnie zamartwiać, co okazuje się dość łatwe, gdy powracają do mnie wszystkieniepożądane doznania.Odwracam się powoli, odruchowo.Moja sąsiadka siedzi przodem do mnie, w drobnej dłoni trzyma lekko kieliszek.W dłoni takiej jak moje.Moje serce wybucha nagle, zasypując mnie milionem wspomnień, które zaczynająunosić się wokół mnie jak opary.Wspomnienia są wyrazne.Aż nazbyt wyrazne.- Skarbie - szepcze kobieta.ciąg dalszy nastąpi.W kwietniu 2015 Ta NocTom 6 i ostatniFinał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]