[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To prawda.Potrzeba było takiego Papieża i jego historii dla wiarygodnego przywołaniażydowskich korzeni chrześcijaństwa, dla przypomnienia i ożywienia duchowej więzi ,która nierozerwalnie łączy %7łydów i chrześcijan.Potrzeba było takiego Papieża, który od zawsze postrzegał katolicyzm w ścisłym związku zeStarym Testamentem i tak to przeżywał.Potrzeba było takiego Papieża, aby modlić sięwspólnie ze starszymi Braćmi w wierze , jak ich określił, czerpiąc ze swojej wiary, ze swejwielkiej miłości do Pisma Zwiętego.Dla Ojca Zwiętego, na koniec wizyty, nie mogło być piękniejszych słów od tych, którymizwrócił się do niego w prywatnej rozmowie rabin Toaff: My, %7łydzi, jesteśmy wdzięczniwam, katolikom, że przedstawiliście światu koncepcję monoteistycznego Boga.Nareszcie %7łydzi i chrześcijanie mogli podjąć wspólną wędrówkę.Pomimo niemałychtrudności i żywych kontrastów, jak w przypadku klasztoru karmelitanek w Oświęcimiu, czy zpowodu żydowskiej krytyki odnośnie do pewnych niedomówień (tak zostały oneprzynajmniej ocenione), które pojawiły się w dokumentach watykańskich przy okazji nowegoodczytania historii, szczególnie dotyczącej pontyfikatu Piusa XII i jego domniemanego milczenia.Wszelkie polemiki uciszał zawsze mocnymi, kategorycznymi słowami Jan Paweł II.Przyznawał, że zbyt duża była bojazliwość wielu chrześcijan w duchowym oporze wobechitlerowskiego nazizmu.I potwierdzał nieodwołalność faktu, że naród żydowski jestnarodem wybranym przez Boga, a także wyjątkowość, a w każdym razie specyficzność101Szoah.Na końcu, w okresie Jubileuszu Roku 2000, odbył podróż do Ziemi Zwiętej.Kiedy weszliśmy do mauzoleum Yad Vashem, widząc wzruszenie na twarzy Ojca Zwiętegozrozumiałem, dlaczego tak bardzo chciał tej wizyty.Przypuszczam, że to wzruszenie byłozaledwie namiastką ogromu emocji, które miał w sercu.Które podzielał ze swymiprzyjaciółmi %7łydami, stojącymi tuż obok.A może - jest to jedynie moje wrażenie - Ojciec Zwięty czując, że zbliża się do kresu swejdrogi, myślał, że nie uczynił wszystkiego, co w jego mocy, aby oddać cześć ofiaromzagłady, aby potępić to wszystko, ludzi i ideologię, co zrodziło tę tragedię.Dlatego czekał zniecierpliwością na przekroczenie progu tego miejsca Pamięci, aby odmówić tam modlitwęna pamiątkę sześciu milionów %7łydów zamordowanych tylko dlatego, że byli %7łydami.Pośród tych sześciu milionów, zastraszającej liczby, było około półtora miliona dzieci.Przed obliczem tego straszliwego ciężaru, najsłuszniejszą rzeczą, jaką można było uczynić, ico Ojciec Zwięty uczynił, było ograniczenie do minimum słów, tak aby przemówiła cisza.Cisza serca.Cisza pamięci.W tym momencie premier Izraela Ehud Barak, tak jakby pragnął wesprzeć Papieża ipowiedzieć mu, że doskonale rozumie to, co odczuwa, zbliżył się i rzekł: Nie mógł Ojciecpowiedzieć więcej nad to, co powiedział!.Idąc śladami wspomnień chciałbym przywołać jeszcze jeden gest Ojca Zwiętego.Nie był togest dla mediów czy dla przyciągnięcia uwagi, ale gest, którego zródłem była jego głębokawiara.Mówię tu o Zcianie Płaczu.Ojciec Zwięty przeczytał cichym głosem trzymaną w dłoni karteczkę.Była to prośba oprzebaczenie, z którą zwracał się do narodu żydowskiego.Już raz przeczytał ją w Bazyliceświętego Piotra i pragnął przywiezć ją tutaj.Przeszedł kilka kroków i wsunął karteczkę wszczelinę muru.Zastanawiałem się, jakie wrażenie wywoływał ten obraz na %7łydach.Odpowiedz otrzymałemkilka dnia pózniej czytając jedną z gazet.Było w niej oświadczenie Elie Wiesela, %7łyda,laureata Pokojowej Nagrody Nobla: Kiedy byłem dzieckiem, bałem się przechodzić wpobliżu kościoła.Teraz wszystko się zmieniło..10234Zabijać w imię Boga?Z pewnością nie było rzeczą łatwą wykreślić, czy choćby za-pomnieć czternaście wiekówkonfliktów, uprzedzeń, świętych wojen.Od samego początku historia relacji islamu zchrześcijaństwem, poza małymi wyjątkami, była przesiąknięta niechęcią, rywalizacją, jeślinie wręcz próbą wzajemnego unicestwienia.Z jednej strony pamiętamy krucjaty, z drugiejnajazdy na Europę.Z jednej strony krucjaty, z drugiej najazdy Europy.Z jednej stronyChrystusowy krzyż na sztandarach, a z drugiej wyryte na buławach i na strzelbach imięAllaha.Doszło do zwrotu.Sobór Watykański II wykazał pozytywne nastawienie także wobecmuzułmanów.Powoli ustępowały dawne napięcia.Pojawiły się wspólne deklaracjepotępiające akty przemocy, jak miało to miejsce w Algierii.Prawdziwa odmiana nastąpiłaza pontyfikatu Jana Pawła II.Dwutygodnik La Civilta Cattolica napisał: żaden innyPapież w historii nie poświęcił,, tak wiele uwagi relacjom z muzułmanami.Decydującą rolę odegrało tu doświadczenie zebrane podczas podróży apostolskich dokrajów muzułmańskich.Ojciec Zwięty przekonał się, że Kościół katolicki powinienzwielokrotnić wysiłki w celu rozwinięcia dialogu i współpracy z islamem.Cały świat -mówił - mógłby czerpać korzyści z dobrych stosunków pomiędzy tymi dwiema wielkimitradycjami religijnymi.Na zakończenie długiej podróży do Afryki, wiosną 1985 roku, Papież zatrzymał się wMaroku, gdzie przyjęto go w sposób wyjątkowy jak na kraj muzułmański.Król Hassan IIosobiście zainteresował się przygotowaniami, nawet samym udekorowaniem ołtarza.Szczytowym momentem było natomiast spotkanie z co najmniej osiemdziesięcioma tysiącamiislamskiej młodzieży w Casablance.Wspaniała biała plama pokrywająca stadion i trawnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]