[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej westchnieÅ„, gdy czuÅ‚a jego dÅ‚oÅ„ na biodrze.Jegokrótkich oddechów, gdy muskaÅ‚a ustami jego brzuch.Jej jÄ™ków peÅ‚nych rozkoszy, gdy leżeli spleceni, dopaso-wani do siebie jak fragmenty ukÅ‚adanki.MiesiÄ…c pózniej, ni stÄ…d, ni zowÄ…d, dostarczono jej list, który przebyÅ‚ dÅ‚ugÄ… i skomplikowanÄ… drogÄ™.ListbyÅ‚ od Mirandy, a adres na kopercie, teraz żaÅ‚oÅ›nie pozaginanej, brzmiaÅ‚:  Panna Kay Garland, c/o Brian, KsiÄ™-garnia, Charing Cross Road, Londyn".Miranda wyrażaÅ‚a nadziejÄ™, że Kay ma siÄ™ dobrze i dotarÅ‚a bezpiecznie do Londynu.PisaÅ‚a, jak bardzojej byÅ‚o przykro z powodu nagÅ‚ego rozstania, jak tÄ™skni i jak to niemÄ…drze z jej strony, że zapomniaÅ‚a domowe-go adresu Kay.PrzypuszczaÅ‚a, iż list dotrze do bliskiego znajomego Kay, Briana, który go je przekaże.UfaÅ‚a,że Kay jej wybaczy i że o niej nie zapomniaÅ‚a.Pózniej Miranda napisaÅ‚a, że wyszÅ‚a za mąż i mieszka teraz w paÅ‚acu w Prusach Wschodnich.To wspa-niale, pomyÅ›laÅ‚a Kay.A potem przypomniaÅ‚a sobie bzy w parku i to, jak Olivier patrzyÅ‚ na MirandÄ™ - i zrobiÅ‚ojej siÄ™ smutno.MartwiÅ‚o jÄ… jeszcze jedno.Prusy Wschodnie - musiaÅ‚a poszukać tej nazwy w atlasie.LeżaÅ‚y daleko,bardzo daleko od wÅ‚aÅ›ciwych Niemiec, w pobliżu granicy z RosjÄ….I w dużej odlegÅ‚oÅ›ci od miejsc, które nie-gdyÅ› razem odwiedzaÅ‚y.Ale bardzo siÄ™ ucieszyÅ‚a, że dostaÅ‚a nareszcie jakÄ…Å› wiadomość od przyjaciółki i poczuÅ‚a ulgÄ™ na myÅ›l,iż Miranda ma siÄ™ dobrze, wydaje siÄ™ zadowolona z życia i w koÅ„cu uwolniÅ‚a siÄ™ od ojca.CzytajÄ…c list, KaysÅ‚yszaÅ‚a w myÅ›lach gÅ‚os Mirandy, Å‚agodny, rozbawiony, lekko kpiÄ…cy. WiÄ™c jestem hrabinÄ… - to doprawdygroteskowe, nie sÄ…dzisz, Kay?".Miranda i Friedrich wziÄ™li Å›lub w Paryżu.MiaÅ‚a na sobie sukniÄ™ zaprojektowanÄ… przez Coco Chanel,wyszywanÄ… drobnymi perÅ‚ami, oraz przejrzysty welon, również usiany pereÅ‚kami.Po krótkiej urzÄ™dowej cere-RLT monii, wchodzÄ…c do koÅ›cioÅ‚a pod rÄ™kÄ™ z ojcem, widziaÅ‚a Å›wiat jakby przez Å›nieżnÄ… zamieć.Gdy zostali sobiepoÅ›lubieni, Friedrich uniósÅ‚ welon i pocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… - i wtedy zobaczyÅ‚a wszystko wyrazniej.Po Å›lubie zawiózÅ‚ jÄ… do Sommerfeld.PokazaÅ‚ jej miejsca, które kochaÅ‚ od dzieciÄ™cych lat.WypielÄ™gno-wane ogrody ze Å›cieżkami i żywopÅ‚otami rozpoÅ›cieraÅ‚y siÄ™ przed domem.Z tyÅ‚u byÅ‚ taras, nastÄ™pne ogrody itrawniki, a dalej brzozowy zagajnik.Za brzozami rozpoÅ›cieraÅ‚o siÄ™ jezioro z zatoczkami i maÅ‚ymi piaszczysty-mi plażami.Tafla wody siÄ™gaÅ‚a aż po horyzont i wydawaÅ‚a siÄ™ bÅ‚Ä™kitniejsza niż niebo.Gdy Miranda weszÅ‚a nadrewniany pomost, trzciny rosnÄ…ce wokół zaszeptaÅ‚y tysiÄ…cem gÅ‚osów.Pewnego dnia Friedrich obwiózÅ‚ jÄ… po wioskach i wydzierżawionych terenach majÄ…tku Sommerfeld.WzdÅ‚uż dróg rosÅ‚y wysokie drzewa i samochód sunÄ…Å‚ przez korytarz zielonych cieni, przeplatanych smugamisÅ‚oÅ„ca.Blask padaÅ‚ na pola peÅ‚ne zboża i rozniecaÅ‚ w kÅ‚osach Å›wietliste bÅ‚yski.Gdy przejeżdżali przez wioskÄ™,Miranda zobaczyÅ‚a drewniane, kryte strzechÄ… stodoÅ‚y, domki z czerwonymi dachami i ceglany koÅ›ciółek.JakaÅ›kobieta rozwieszaÅ‚a na sznurze haftowany obrus, koza wytrzeszczaÅ‚a żółte Å›lepia, a na kominach bociany za-kÅ‚adaÅ‚y gniazda.Wybrali siÄ™ do Rastenburga*, by obejrzeć wielki zamek z czerwonej cegÅ‚y, a potem do Angerburga**,niewielkiego ruchliwego miasteczka nad jeziorem Mauer***.Pewnego dnia jechali dÅ‚ugo przez Å‚agodne, leÅ›neokolice, spokojne i tajemnicze jak krajobraz z baÅ›ni.Miranda zaczęła siÄ™ zastanawiać, czy nie cofnÄ™li siÄ™ wczasie, czy któraÅ› z tych dÅ‚ugich, obsadzonych drzewami alei nie prowadzi ich przypadkiem w minione stule-cie.CiszÄ™ zakłócaÅ‚ jedynie stÅ‚umiony warkot silnika daimlera.Jechali i jechali - po drodze dostrzegÅ‚a tylko sta-ruszkÄ™ dzwigajÄ…cÄ… wiÄ…zkÄ™ chrustu, a potem dwoje dzieci chlapiÄ…cych siÄ™ w strumyku.WszÄ™dzie panowaÅ‚y ciszai bezruch, jakby to nieprzeniknione, odlegÅ‚e miejsce na coÅ› czekaÅ‚o.Lasy za oknami samochodu poÅ‚yskiwaÅ‚ymrocznie.Krople deszczu zamigotaÅ‚y wokół kamiennego posÄ…gu poroÅ›niÄ™tego mchem, ociężaÅ‚ego, przygarbio-nego, niemal wzrostu Mirandy - a potem, gdy samochód pomknÄ…Å‚ dalej, posÄ…g zniknÄ…Å‚ wÅ›ród drzew i wzgórz.Odwiedzili Königsberg****, miasto poÅ‚ożone u ujÅ›cia rzeki PregoÅ‚y.Königsberg z brukowanymi ulicz-kami i wysokimi, wÄ…skimi kamienicami byÅ‚ stolicÄ… Prus Wschodnich.Na poÅ‚udniowy zachód od miasta rozpo-Å›cieraÅ‚ siÄ™ Zalew WiÅ›lany, wtulony miÄ™dzy ujÅ›cie WisÅ‚y a dÅ‚ugÄ…, wÄ…skÄ…, piaszczystÄ… mierzejÄ™ oddzielajÄ…cÄ… good Zatoki GdaÅ„skiej i Morza BaÅ‚tyckiego.Na bardziej stromej stronie, tej od BaÅ‚tyku, rosÅ‚y róże i jodÅ‚y, leczwystarczyÅ‚ krótki spacer, by dotrzeć do zalewu, gdzie woda falowaÅ‚a spokojnie, obrzeżona frÄ™dzlÄ… trzcin.Mi-randa wykÄ…paÅ‚a siÄ™ w zimnym, szarym BaÅ‚tyku i wyszukaÅ‚a w bladym, jedwabistym piasku kilka odÅ‚amkówbursztynu.Pózniej zjedli kolacjÄ™ w pobliskim kurorcie.* Obecnie KÄ™trzyn.** Obecnie WÄ™gorzewo.*** Obecnie jezioro Mamry.**** Obecnie Kaliningrad.W nocy, po powrocie do Sommerfeld, kochali siÄ™ w pokoju wypeÅ‚nionym malowanymi komodami iwielkimi, ciemnymi, rzezbionymi szafami.Sufit z ozdobnymi gzymsami i dekoracjÄ… poÅ›rodku znajdowaÅ‚ siÄ™ naRLT wysokoÅ›ci szeÅ›ciu metrów.PÄ…sowe adamaszkowe zasÅ‚ony wisiaÅ‚y w wysokich oknach wychodzÄ…cych na dÅ‚ugÄ…,prostÄ… lipowÄ… alejÄ™.Friedrich okazaÅ‚ Mirandzie miÅ‚ość w sposób uważny i peÅ‚en delikatnoÅ›ci, zgodnie ze swojÄ… naturÄ….UwagÄ™ i delikatność mogÅ‚a zaakceptować, być za nie wdziÄ™czna, próbować je odwzajemnić.Ale chwilami do-strzegaÅ‚a w jego oczach mroczny pÅ‚omieÅ„, który jÄ… niepokoiÅ‚ i zdawaÅ‚ siÄ™ wytykać jej jakÄ…Å› wadÄ™.MiaÅ‚a wszystko, czego zawsze pragnęła - dom, rodzinÄ™, bezpieczeÅ„stwo i kochajÄ…cego męża.CzemuwiÄ™c nadal czuÅ‚a takÄ… pustkÄ™? WiedziaÅ‚a, że to siÄ™ zmieni, gdy tylko urodzi dziecko.Bardzo chciaÅ‚a miećdziecko.ChciaÅ‚a mieć kogoÅ›, kogo mogÅ‚aby bezgranicznie kochać i kogo nie można byÅ‚oby jej odebrać.Za mÅ‚odu matka Friedricha, owdowiaÅ‚a gräfin von Kahlberg, którÄ… wszyscy nazywali hrabinÄ…, byÅ‚asÅ‚awnÄ… amazonkÄ…, obecnie jednak reumatyzm nie pozwalaÅ‚ jej jezdzić konno.JeÅ›li życzyÅ‚a sobie odwiedzićAngerburg albo Rastenburg, szofer zawoziÅ‚ jÄ… tam daimlerem.Hrabina wolaÅ‚a siedzieć z przodu, obok kierow-cy, niż rozkoszować siÄ™ samotnoÅ›ciÄ… na tylnym siedzeniu.Z przodu byÅ‚o bardziej interesujÄ…co, wyjaÅ›niÅ‚a Mi-randzie.MogÅ‚a wiÄ™cej zobaczyć i lubiÅ‚a mieć z kim porozmawiać.Hrabina miaÅ‚a prawie czterdzieÅ›ci lat, gdy urodziÅ‚ siÄ™ Friedrich [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •