X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej westchnień, gdy czuła jego dłoń na biodrze.Jegokrótkich oddechów, gdy muskała ustami jego brzuch.Jej jęków pełnych rozkoszy, gdy leżeli spleceni, dopaso-wani do siebie jak fragmenty układanki.Miesiąc pózniej, ni stąd, ni zowąd, dostarczono jej list, który przebył długą i skomplikowaną drogę.Listbył od Mirandy, a adres na kopercie, teraz żałośnie pozaginanej, brzmiał:  Panna Kay Garland, c/o Brian, Księ-garnia, Charing Cross Road, Londyn".Miranda wyrażała nadzieję, że Kay ma się dobrze i dotarła bezpiecznie do Londynu.Pisała, jak bardzojej było przykro z powodu nagłego rozstania, jak tęskni i jak to niemądrze z jej strony, że zapomniała domowe-go adresu Kay.Przypuszczała, iż list dotrze do bliskiego znajomego Kay, Briana, który go je przekaże.Ufała,że Kay jej wybaczy i że o niej nie zapomniała.Pózniej Miranda napisała, że wyszła za mąż i mieszka teraz w pałacu w Prusach Wschodnich.To wspa-niale, pomyślała Kay.A potem przypomniała sobie bzy w parku i to, jak Olivier patrzył na Mirandę - i zrobiłojej się smutno.Martwiło ją jeszcze jedno.Prusy Wschodnie - musiała poszukać tej nazwy w atlasie.Leżały daleko,bardzo daleko od właściwych Niemiec, w pobliżu granicy z Rosją.I w dużej odległości od miejsc, które nie-gdyś razem odwiedzały.Ale bardzo się ucieszyła, że dostała nareszcie jakąś wiadomość od przyjaciółki i poczuła ulgę na myśl,iż Miranda ma się dobrze, wydaje się zadowolona z życia i w końcu uwolniła się od ojca.Czytając list, Kaysłyszała w myślach głos Mirandy, łagodny, rozbawiony, lekko kpiący. Więc jestem hrabiną - to doprawdygroteskowe, nie sądzisz, Kay?".Miranda i Friedrich wzięli ślub w Paryżu.Miała na sobie suknię zaprojektowaną przez Coco Chanel,wyszywaną drobnymi perłami, oraz przejrzysty welon, również usiany perełkami.Po krótkiej urzędowej cere-RLT monii, wchodząc do kościoła pod rękę z ojcem, widziała świat jakby przez śnieżną zamieć.Gdy zostali sobiepoślubieni, Friedrich uniósł welon i pocałował ją - i wtedy zobaczyła wszystko wyrazniej.Po ślubie zawiózł ją do Sommerfeld.Pokazał jej miejsca, które kochał od dziecięcych lat.Wypielęgno-wane ogrody ze ścieżkami i żywopłotami rozpościerały się przed domem.Z tyłu był taras, następne ogrody itrawniki, a dalej brzozowy zagajnik.Za brzozami rozpościerało się jezioro z zatoczkami i małymi piaszczysty-mi plażami.Tafla wody sięgała aż po horyzont i wydawała się błękitniejsza niż niebo.Gdy Miranda weszła nadrewniany pomost, trzciny rosnące wokół zaszeptały tysiącem głosów.Pewnego dnia Friedrich obwiózł ją po wioskach i wydzierżawionych terenach majątku Sommerfeld.Wzdłuż dróg rosły wysokie drzewa i samochód sunął przez korytarz zielonych cieni, przeplatanych smugamisłońca.Blask padał na pola pełne zboża i rozniecał w kłosach świetliste błyski.Gdy przejeżdżali przez wioskę,Miranda zobaczyła drewniane, kryte strzechą stodoły, domki z czerwonymi dachami i ceglany kościółek.Jakaśkobieta rozwieszała na sznurze haftowany obrus, koza wytrzeszczała żółte ślepia, a na kominach bociany za-kładały gniazda.Wybrali się do Rastenburga*, by obejrzeć wielki zamek z czerwonej cegły, a potem do Angerburga**,niewielkiego ruchliwego miasteczka nad jeziorem Mauer***.Pewnego dnia jechali długo przez łagodne, leśneokolice, spokojne i tajemnicze jak krajobraz z baśni.Miranda zaczęła się zastanawiać, czy nie cofnęli się wczasie, czy któraś z tych długich, obsadzonych drzewami alei nie prowadzi ich przypadkiem w minione stule-cie.Ciszę zakłócał jedynie stłumiony warkot silnika daimlera.Jechali i jechali - po drodze dostrzegła tylko sta-ruszkę dzwigającą wiązkę chrustu, a potem dwoje dzieci chlapiących się w strumyku.Wszędzie panowały ciszai bezruch, jakby to nieprzeniknione, odległe miejsce na coś czekało.Lasy za oknami samochodu połyskiwałymrocznie.Krople deszczu zamigotały wokół kamiennego posągu porośniętego mchem, ociężałego, przygarbio-nego, niemal wzrostu Mirandy - a potem, gdy samochód pomknął dalej, posąg zniknął wśród drzew i wzgórz.Odwiedzili K�nigsberg****, miasto położone u ujścia rzeki Pregoły.K�nigsberg z brukowanymi ulicz-kami i wysokimi, wąskimi kamienicami był stolicą Prus Wschodnich.Na południowy zachód od miasta rozpo-ścierał się Zalew Wiślany, wtulony między ujście Wisły a długą, wąską, piaszczystą mierzeję oddzielającą good Zatoki Gdańskiej i Morza Bałtyckiego.Na bardziej stromej stronie, tej od Bałtyku, rosły róże i jodły, leczwystarczył krótki spacer, by dotrzeć do zalewu, gdzie woda falowała spokojnie, obrzeżona frędzlą trzcin.Mi-randa wykąpała się w zimnym, szarym Bałtyku i wyszukała w bladym, jedwabistym piasku kilka odłamkówbursztynu.Pózniej zjedli kolację w pobliskim kurorcie.* Obecnie Kętrzyn.** Obecnie Węgorzewo.*** Obecnie jezioro Mamry.**** Obecnie Kaliningrad.W nocy, po powrocie do Sommerfeld, kochali się w pokoju wypełnionym malowanymi komodami iwielkimi, ciemnymi, rzezbionymi szafami.Sufit z ozdobnymi gzymsami i dekoracją pośrodku znajdował się naRLT wysokości sześciu metrów.Pąsowe adamaszkowe zasłony wisiały w wysokich oknach wychodzących na długą,prostą lipową aleję.Friedrich okazał Mirandzie miłość w sposób uważny i pełen delikatności, zgodnie ze swoją naturą.Uwagę i delikatność mogła zaakceptować, być za nie wdzięczna, próbować je odwzajemnić.Ale chwilami do-strzegała w jego oczach mroczny płomień, który ją niepokoił i zdawał się wytykać jej jakąś wadę.Miała wszystko, czego zawsze pragnęła - dom, rodzinę, bezpieczeństwo i kochającego męża.Czemuwięc nadal czuła taką pustkę? Wiedziała, że to się zmieni, gdy tylko urodzi dziecko.Bardzo chciała miećdziecko.Chciała mieć kogoś, kogo mogłaby bezgranicznie kochać i kogo nie można byłoby jej odebrać.Za młodu matka Friedricha, owdowiała gr�fin von Kahlberg, którą wszyscy nazywali hrabiną, byłasławną amazonką, obecnie jednak reumatyzm nie pozwalał jej jezdzić konno.Jeśli życzyła sobie odwiedzićAngerburg albo Rastenburg, szofer zawoził ją tam daimlerem.Hrabina wolała siedzieć z przodu, obok kierow-cy, niż rozkoszować się samotnością na tylnym siedzeniu.Z przodu było bardziej interesująco, wyjaśniła Mi-randzie.Mogła więcej zobaczyć i lubiła mieć z kim porozmawiać.Hrabina miała prawie czterdzieści lat, gdy urodził się Friedrich [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •