[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie sądzę, byś mieściła się w tej kategorii. Czy mam to potraktować jako komplement?Wzruszył ramionami, Nie potrafił jej odpowiedzieć. Wynajmiesz go? spytał, gdy milczenie Paoli się przedłużało. Nie wynajęłabym takiego człowieka.Brunetti podsunął sobie butelkę z grappą, wlał trochę do pustej filiżanki,zamieszał i wypił jednym haustem. Kogo więc wynajmiesz? zapytał, ignorując jej uwagę.Wzruszyła ramionami. Zaczekam, aż mnie oskarżą.Wtedy zdecyduję.Przez chwilę zastanawiał się, czy nie dolać sobie jeszcze grappy, lecz doszedłdo wniosku, że nie ma na nią ochoty.Wstał i odsunął krzesło, nie proponującpomocy przy zmywaniu czy choćby przy sprzątaniu ze stołu.Spojrzał na zegarek,dziwiąc się, że jest tak wcześnie.Nie minęła jeszcze druga. Chyba położę się na chwilę.Kiwnęła głową i zaczęła składać talerze na stos.Poszedł do sypialni, zdjął buty i usiadł na brzegu łóżka, czując, jaki jestzmęczony.Położył się na wznak, z rękami pod głową, i zamknął oczy.Z kuchnidobiegał szum wody, brzęk talerzy, stukanie garnków.Wyjął jedną rękę spodgłowy i zasłonił ramieniem oczy.Kiedy jako uczeń wracał do domu ze złymistopniami, chował się w swoim pokoju i kładł na łóżku, bojąc się gniewu ojca i niechcąc rozczarować matki.Zalała go fala wspomnień, unosząc ze sobą.W pewnym momencie poczuł jakiśruch obok i ciepło na piersi, a potem zapach jej włosów dobrze mu znanąmieszaninę mydła i zdrowia.Nie otwierając oczu, otoczył ją ramionami i splótłdłonie na jej plecach.Wkrótce oboje usnęli, a gdy się obudzili, wszystko było jak przedtem.Rozdział 9Następny dzień minął spokojnie, jak jeden z wielu w komendzie.Patta zażądałsprowadzenia Iacovantuona do Wenecji i przesłuchania go w sprawie odmowyzeznań.Brunetti minął się z nim na schodach.Piekarz szedł eskortowany przezdwóch policjantów z karabinami.Zauważył Brunettiego, lecz nie pokazał po sobie,że go rozpoznaje.Na jego twarzy zastygł wyraz obojętności, z jaką Włosi traktująurzędników państwowych.Spoglądając w jego smutne oczy, Brunetti zastanawiał się, czy byłoby inaczej,gdyby wiedział, co naprawdę się zdarzyło.Bez względu na to, czy mafiarzeczywiście zamordowała mu żonę, czy też on tak uważał, Iacovantuono byłprzekonany, że państwo i jego instytucje nie są w stanie obronić go przed znaczniepotężniejszą siłą.Wszystkie te myśli przemknęły Brunettiemu przez głowę, były jednak zbytzagmatwane, by ubrać je w słowa, toteż zdobył się tylko na kiwniecie głową, gdymijał piekarza, który przy dwóch rosłych policjantach wydawał się jeszcze niższy.Brunetti przypomniał sobie mit o Orfeuszu i Eurydyce, o mężczyznie, którystracił żonę, oglądając się za siebie, by sprawdzić, czy za nim idzie.Złamał w tensposób polecenie bogów i skazał żonę na pozostanie w Hadesie.Bogowie rządzącyItalią zabronili Iacovantuonowi na coś patrzeć, a gdy nie posłuchał, odebrali mużonę.Na szczęście Vianello czekał już na szczycie schodów i Brunetti natychmiastzapomniał o swoich refleksjach. Commissario, mieliśmy telefon od kobiety z Treviso oznajmił sierżant.Powiedziała, że mieszka w tym samym domu co państwo Iacovantuono, leczz tego, co mówiła, wynika, że mieszka raczej w tym samym bloku.Brunetti minął sierżanta, dając znak głową, by poszedł za nim.Poprowadził godo swojego pokoju. Co powiedziała? spytał, wieszając płaszcz na wieszaku. %7łe się kłócili. Mnóstwo ludzi się kłóci odparł, myśląc o swoim małżeństwie. On ją bił. Skąd ta kobieta o tym wie? spytał Brunetti z nagłym zaciekawieniem. Powiedziała, że jego żona przychodziła do niej się wypłakiwać. Czy kiedykolwiek wezwała policję? Kto? %7łona.Signora Iacovantuono. Nie wiem.Właśnie skończyłem rozmawiać z tą kobietą wyjaśnił Vianello,spoglądając na kartkę, którą trzymał w ręku. Odłożyłem słuchawkę tuż przedpana przyjściem.Nazywa się Grassi.Powiedziała, że on był znany w tym bloku. Z czego? Z dręczenia sąsiadów.Wciąż krzyczał na ich dzieci. A ta sprawa z żoną? spytał Brunetti, siadając za biurkiem.Przysunął sobiestosik papierów i listów, lecz nie zaczął ich przeglądać. Nie wiem.Nie było czasu z nikim porozmawiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]