[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.74 Zgoda, kupię je od ciebie za oferowaną przez niego cenę, czterdzieści osiemdolarów od akcji.Podpiszesz teraz odpowiednią umowę, a ja przygotuję czek.Starszy mężczyzna poklepał się po kieszeniach, po czym sięgnął do marynar-ki i wyciągnął książeczkę czekową.Zauważyłam, jak Vito zesztywniał, w chwiligdy dłoń Anthony'ego Azoriniego zniknęła na chwilę z pola widzenia.Miła rodzinka, pomyślałam sobie. Ile w sumie wychodzi, Vince?  zapytał Anthony Azorini i zabrał się dowypełniania czeku.Vince DeGenova wyjął kalkulator i wystukał odpowiednie liczby, tzn.trzystapięćdziesiąt cztery tysiące czterysta siedemdziesiąt siedem pomnożył przezczterdzieści osiem.Nawet dla Millhollandów to była kupa forsy. Siedemnaście milionów czternaście tysięcy osiemset dziewięćdziesiątsześć dolarów  oznajmił prawnik. Zgoda  mruknął Azorini. Wez swoje pieniądze, Joey.Vince sporządziodpowiednią umowę, a ty ją podpiszesz i w ten sposób akcje staną się mojąwłasnością.Stephen wbił wzrok w blat stołu.Jego brat odsunął czek od siebie. Nie!  krzyknął. Ojcze, nie chcę twoich pieniędzy. A co ci się w nich nie podoba?  spytał Anthony Azorini z rozwagą wgłosie. Stać mnie na ten wydatek. Przerwał, by zwiększyć napięcie. Amoże po prostu obawiasz się, co zrobię z akcjami? Boisz się, że nie odstąpię ichEichelowi? Albo że, co gorsza, oddam je twojemu bratu? Nie zrobiłbym tego, gdyby mnie tylko przeprosił!  Joey zachowywał sięjak pokrzywdzone dziecko. Aha  Anthony Azorini przypominał człowieka przekradającego sięprzez umysłowe pole minowe  rozumiem.Czyli nie chodzi ci o dobro twoichinteresów.Nie chcesz pieniędzy, chcesz przeprosin. Stephen pokalał moje dobre imię, ojcze  wywnętrzał się Joey  zraniłmój honor na twoich oczach.Wszyscy zwrócili spojrzenia ku Stephenowi. Nie powiedziałem nic, co nie byłoby prawdą  oznajmił, patrząc na ojca. Musisz go przeprosić  rozkazał Anthony Azorini. Nie  odparł Stephen. Przecież nie wiesz na pewno, że twój brat jest zamieszany w śmierć Gre-tchen  przerwał Guttman, zupełnie jakby zastanawiał się na głos.Azorini spojrzał na niego chłodnym wzrokiem, tak jakby chciał zapytać: Poczyjej stronie jesteś? To za to ci płacę? Powinieneś posłuchać swojego adwokata, Stephen  poradził AnthonyAzorini, podchwytując temat. Jesteś naukowcem, człowiekiem, który kieruje75 się rozsądkiem.Podejrzewasz, że twój brat w jakiś sposób odpowiada za to, cosię stało.Chciałbyś w to uwierzyć.A jeśli nie jest tak, jak myślisz? W takim wy-padku byłbyś winny okropnej niesprawiedliwości wobec brata. Jeśli udowodnisz, że się mylę, natychmiast go przeproszę  rzucił Ste-phen, jakby wątpił, czy kiedykolwiek będzie miał okazję spełnienia tej obietnicy. Jaki dowód cię zadowoli?  spytał mój szef.Widziałam, do czego zmie-rza, i nie mogłam nie podziwiać tego, jak sprytnie zastawili pułapkę i krok pokroku wciągali do niej Stephena. Jestem pewien, że Joey może przedstawićzeznania kilkudziesięciu świadków, którzy widzieli go setki kilometrów od Gre-tchen, ale ty im przecież nie uwierzysz. Za odpowiednią cenę każdego można nakłonić do kłamstwa  odparo-wał cios Stephen. Nie sądzę  rzekł Guttman ciepłym głosem wiejskiego lekarza. Założęsię, że Joey nie będzie w stanie przekupić Kate, że jej za żadną cenę nie nakłonido kłamstwa. Do czego zmierzasz?  spytał Stephen, który wyraznie miał już dość tejzabawy. Sprawa jest prosta.Gdyby Kate przeprowadziła śledztwo w związku ześmiercią twojej bratanicy tak obiektywnie, jak prokurator, uwierzyłbyś w jegowyniki, nieprawdaż? Oczywiście, Kate bym uwierzył  potwierdził Stephen ostrożnym tonem. I jeśli udowodni ci, że Joey nie jest zamieszany w śmierć swojej córki, tojej uwierzysz? Nie uda jej się tego udowodnić.Ten sukinsyn jest odpowiedzialny. Ale gdyby się jakimś cudem udało, uwierzyłbyś?  Szef nie ustępował. Tak  przyznał niechętnie. Więc niech prawnicy wezmą się do pisania  polecił Anthony Azorini zsatysfakcją właściwą człowiekowi, który właśnie zawarł korzystną umowę.Wszyscy zebrani wokół stołu popatrzyli po sobie ze zdumieniem.Miałamwrażenie, że dałam się w coś wrobić, ale wszystko poszło tak gładko, że nawetnie za bardzo wiedziałam w co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •