[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na samopożeranie i tego rodzajuhaniebne praktyki.Chcemy z tym skończyć. Aha  pomyślał Max  klienci do naszej elektrowni. Chcemy skończyć z taką egzystencją i dlatego proponujemy wam współpracę.Dowiedzieliśmy się, że planowaliście kiedyś zajęcie megabloku przez szczelinę welektronowej zasłonie, którą przypadkowo odkrył on (macka wskazała na Dina).Pomożemy wam.Pomożemy zniszczyć Globalny Komputer i uwolnić ludzi, a wy wzamian dacie nam wolną rękę w podziale łupów. Wspania. zaczął Din, ale Mysia go pohamowała. Jakie mamy gwarancje, że współpraca będzie rzeczywiście uczciwa?  spytała. Sami jesteśmy swoimi gwarancjami.Wy znacie szczelinę i inne słabe punkty GLOKa, my dysponujemy siłą. Ciekawy targ  stwierdził Max  wypada tylko cieszyć się, że wy macie takiezaufanie do nas. Nie musimy mieć zaufania, mamy zakładnika! Jeśli pozwolicie, jutro wraz zestarszyzną robocią spotkamy się na naradzie wojennej.To mówiąc skłonił się i odszedł, pozostawiając ludzi i umysłówkę w zdumieniu,zamyśleniu i zakłopotaniu. Do licha  myślała umysłówka  czyżby tatko wpadł? Tylko dlaczego, skoro byłtak blisko, nie otrzymałam jego sygnałów?Din również pomyślał o ojcu, tyle że o swoim.Nie wiedzieć czemu wydawało mu się,że ich spotkanie nie jest dalekie.Jednemu Maxowi przyszła do głowy zupełnie inna ewentualność.Wędrówka Myślacza trwała znacznie dłużej z paru powodów.Po pierwsze staryumysłowiec przecenił swe siły.Bez dobroczynnych regeneracji musiał poruszać się po zieminie szybciej niż dwadzieścia kilometrów na godzinę.Ponadto przemierzywszy ponad połowękontynentu nie natrafił na żadne skupiska umysłowców ani na zamieszkały megablok.Iowszem, w trakcie swej wędrówki odwiedził dwa olbrzymie blokomiasta oba jednak zostałyopuszczone dość dawno.Nie bronione przez osłony elektroniczne, skazane na erozje,przedstawiały żałosny widok wszystkie jednak najwnikliwsze badania nie potrafiły daćodpowiedzi na pytanie, co się stało z ludzmi? Przemierzając najrozmaitsze okoliceMyślaczowi nie udało się trafić na świeże cmentarze, jego wyczulone zmysły nieinformowały go o zbiorowiskach grobów.Megablokowe krematoria (o niewielkiejwydajności przerobowej) wygaszono jakiś czas przed exodusem ludzkości.Czyżby wiecmieszkańcy rozpłynęli się w powietrzu? Parę razy spotykał zdezelowane stada robotów, tejednak, płochliwe i głupie, me potrafiły udzielić żadnych konkretnych informacji.Ci, którzyzostali wyrzuceni z megabloków wcześniej utrzymywali, że nic nie zmąciło panującej tamsielanki; ci natomiast, którzy, musieli być świadkami dramatycznych wydarzeń (a kto wie,czy nawet nie realizatorami), mieli skrupulatnie wymontowane zespoły pamięci dotyczącetamtych czasów.Na przykład w zapisie pamięciowym androida z megabloku nr 11 zapis dziennyurywał 11 marca 113 roku ery numerycznej rutynowym zapisem prac w dziale konserwacjiklimatyzacji, a wznowiony został 17 marca tegoż roku równie standardowymi czynnościami;W tydzień potem zresztą robot jako niepotrzebny; otrzymał wymówienie.Co jednak dokonało się w ciągu tych sześciu dni luki? Z zapisu kontrolnego zużycia części zamiennych robota wynikało, że wykonana praca musiała być forsowna.Nic więcej.Również dokładne badania opuszczonych gigantopolis wskazywały, że wszyscymieszkańcy zwożeni byli pneumiami lokalnymi do wielkich podziemnych pneumiimiędzykontynentalnych, które co kilkanaście minut odwoziły ich w nieznanym kierunku.Korytarze tych pneumii zostały następnie zatopione.Może zresztą w miarę awarii kolejnychurządzeń zatopiły się same wodami podskórnymi? Ciekawa była inna zdobyta informacja.Wyludnione megabloki funkcjonowały dalej, zmniejszono tylko zasilanie energetyczne dodziesięciu procent.Nadal jednak były oświetlone klimatyzowane, tyle że po zwolnieniurobotów cała machina ulegała szybkiemu rozstrojeniu i zniszczeniu.Poza tym wszędzie natrafiało się na ślady, rabusiów.Najwyrazniej zdziczałe androidywracały do gigantów mieszkaniowych w poszukiwaniu energii, baterii i części zastępczych.Rabunkowa gospodarka pozwoliła im przetrwać wiele lat.Ciekawa rzecz, o ile drapieżcy chętnie wracali do megabloków uzupełniać zapasy,żaden z nich nie miał ochoty mieszkać w betonowych pudłach, preferując otwarteprzestrzenie mimo niewygód narażania na korozję.Androidy nagabywane przez Myślacza niepotrafiły dać jednoznacznej odpowiedzi.Inna sprawa, że w ogóle rozmawiały niechętnie i podprzymusem Tam niedobrowato.Pechliwość.Końcowatość  wydusił z siebie jakiś bardziejrozmowny. A może odczuwają wyrzuty sumienia albo odzywa się w nich jakiś atawizm głowił się stary umysłowiec.Z tej części kontynentu GLOK i jego podopieczni musieli wycofać się bardzo dawnonie było czynnych czujników, eteru nie pruły zwiadowcze krągłoloty.W swej wędrówce.Myślacz dotarł aż nad brzeg oceanu.Zdawał sobie sprawę, że zmitrężył masę czasu, atoliwstyd mu było wracać z niczym.Sunął brzegiem wody mając za plecami cały kontynent zjednym jedynym zamieszkałym megablokiem, z kwadratami plenerowymi Pierwszej Setki, znierozszyfrowaną kryjówką GLOKa, zapewne gdzieś w podziemiach litosfery, i musiałprzyznać, że nadal nic nie wie. Pora wracać  powiedział wreszcie do siebie i wtedy dojrzał dym, siwą smugąkołyszącą się wśród pagórków.Osadę tworzyło kilkanaście.trudno znalezć właściwe słowo  ni to baraków, ni tochałup, skleconych z wraków samochodowych, starych beczkowozów, blach i płytplastikowych.Zabudowania przedstawiały się jeszcze nędzniej niż budynki w Robotkowie.Miedzy ruderami kręciła się grupka nagich ludzi, odzianych ledwie w przepaski z liści. Wszyscy mężczyzni byli brodaci, włochaci i brudni.Pazury, mieli wyhodowane, jak ptakidrapieżne.Na widok Myślacza tubylcy zbili się w kupę, poczęli wydawać gardłowe okrzyki i bićw blachy.Mężczyzni okalali wieńcem samice wymachując prymitywną bronią, na którąskładały się maczugi, tłuki lub zwykłe kamienie.Za wręcz wstrząsający można było uznaćfakt, fez barbarzyński oręż został sporządzony z elementów stanowiących ongiś fragmentywysokoprecyzyinych maszyn, urządzeń wykonywanych w swoim czasie z mikronowądokładnością.Myślacz, który niejedno w swym życiu widział, szczególnie zaskoczony był szybkimtempem kulturalnej degrengolady.Jeśli tubylcy wywodzili się z megabloku jedenastego,proces ich dziczenia nie mógł trwać dłużej niż dwadzieścia lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •