[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lady Edith wiedziała o tym aż za dobrze i nie spodziewała się litości ani odpuszczenia grzechów przez tych, którychskrzywdziła.Mimo wszystko, choć bardzo skruszona, nadalbuntowała się przeciwko całkowitemu upokorzeniu i doceniłagest, który pomagał jej zachować twarz.- Chodzmy, Edith - rzekł łagodnie profesor, biorąc małżonkę za ramię.- Zostawmy teraz dzieci ich drugim rodzicom.Lady Havilland, sir Richardzie.z góry się cieszę na jutrzejsze,o wiele bardziej radosne spotkanie.Po odjezdzie Dunstanów na długą chwilę zapadła cisza.SirRichard i Kate wstali, aby zbliżyć się do Gisa i Thei.Równieżdla nich nadeszła pora przeprosin i pojednania.Gis, patrząc nasir Richarda, dostrzegł na jego posępnej twarzy rodzące sięoznaki ojcowskiej dumy, zapowiadające tak długo wyczekiwaną możliwość pojednania.Z ogromną ulgą i radością popatrzył na wyciągniętą ku sobiedłoń i uścisnął ją serdecznie, natomiast Kate wzięła w objęciaTheę.- Jaka wspaniała i dzielna z ciebie dziewczyna! - wykrzyknęła, z trudem powstrzymując łzy wzruszenia.- I jak szlachetnie zachowałaś się wobec.nas wszystkich.- Kate Havillandnie musiała udawać gwałtownych uczuć, które ją przenikały.- Pani syn mnie tego nauczył - powiedziała z prostotą Thea.- Jak być dzielną i jak być sobą.To nie była łatwa lekcja i ciąglejeszcze muszę się w tym doskonalić.Te słowa nie uszły uwagi Gisa, który obok jednał się ojcem.Natychmiast gorliwie zapewnił matkę:- Nie wierz jej, ona nie potrzebuje żadnych nauk.Nie jaTheę, lecz ona mnie nauczyła najważniejszej rzeczy, a mianowicie, że mogę pokochać i szanować siebie, choć nie kochami nie szanuję innych.- To mnie należy się lekcja, bo nic nie zrozumiałem - powiedział udręczonym głosem sir Havilland.- Uważałem, żemasz jak najgorsze intencje wobec swojej przyszłej żony.Czywybaczysz mi, synu?- Nie muszę niczego wybaczać, bo sam przyczyniłem się dotego, że mylnie mnie oceniałeś.Nie dałem ci ani jednej okazji,abyś mógł nabrać o mnie lepszej opinii.Przeciwnie, od chwilikiedy poznałem sekret mojego pochodzenia, stałem się egoistyczny i bezduszny.Kiedy, nic wam nie mówiąc, wyjechałemna wojnę, chciałem was ukarać, abyście cierpieli, nie mającprzez dwa lata wiadomości o moim losie.I nawet to, czego dokonałem w tym czasie, nie usprawiedliwia mnie.Chcę, abyścieuwierzyli, że kocham was i jestem dumny z mojej przyszłej żony.- %7łarliwy ton, jakim przemawiał Gis, nie pozostawiał żadnych wątpliwości.Oto bezpowrotnie przepadł ktoś, kto od siedmiu lat swoim najbliższym i całemu światu demonstrował cynizm, a narodził się czy raczej ujawnił, mężczyzna czuły i kochający.- Dzisiaj zachowałem się równie egoistycznie - przyznałszczerze sir Richard - więc można powiedzieć, że rachunkisię wyrównały.- Nikt nie wspomniał nawet o lady Edith, bonikt nie czuł takiej potrzeby.Kate i Thea wspólnie dzieliłyłzy i uściski.- Kiedy skończycie wasz miesiąc miodowy - powiedziała Kate - musicie koniecznie zamieszkać z nami w Payne'sCourt.Thea oblała się rumieńcem.- Miesiąc miodowy? W ogóle o nim nie pomyślałam! - wykrzyknęła, zerkając z miłością na Gisa.- Tutaj go spędzimy, bo gdzie będziemy się czuć tak dobrzei szczęśliwie? - odpowiedział, odwzajemniając jej spojrzenie.Jeszcze zdąży wyjaśnić ojcu i matce, co ma zamiar robić w życiu, i że nie będzie to błyskotliwa kariera w dyplomacji, jak wymarzył sobie sir Richard.Jednak nie powie im tego ani dziś, anijutro.Miał natomiast nadzieję, że kiedy to się stanie, ojciec zrozumie go i poprze.Wreszcie zostali sami.W domku nagle zrobiło się pusto i cicho.Teraz należał tylko do nich, podobnie jak ten dzień, a takżenoc, która wkrótce miała nadejść.Stali twarzami ku sobie, trzymając się za ręce.Gis pochylił się i pocałował ukochaną w policzek.- Masz na swoim koncie mistrzowskie posunięcie, a właściwie dwa.Dzięki nim uratowałaś nas, Thea.Odpowiedziała mu cudownie szelmowskim spojrzeniem kogoś, kto jest dojrzały i świadomy swoich mocy.- Nie, Gis, mistrzostwo jest zarezerwowane dla dużychi mądrych mężczyzn, a małe kobietki mogą być co najwyżejsprytne.Zaśmiał się i objął ją ciasno, przyciągając do siebie.- Tak naprawdę główna nagroda należy się twojemu tacie,który dzięki ojcowskiemu błogosławieństwu pozwolił, abyśmyjeszcze przed ślubem zostali dzisiaj ze sobą.Nie musimy się jużpowstrzymywać, Thea, a tego właśnie chciałaś.- Czule ująłw dłonie jej twarz.- Czy się boisz?- Nie - odparła.- Nigdy się ciebie nie obawiałam, Gis,i tym bardziej nie boję się teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]