[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wierzy pan w to?  spytała Laura. To znaczy, duchy to jedno, ale czy wierzy pan wprzepowiadanie przyszłości? Czytam z fusów i patrzę w lustra, by powiedzieć ludziom, kiedy sięożenią albo wyjdą za mąż, jednak to tylko zabawa& Nie ośmieliłabym się próbowaćprzewidywać, kiedy ktoś umrze. Kto wie?  powiedział Jim. Od pojawienia się Syreny wierzę chyba we wszystko.Jim pojechał taksówką do  Black Velvet Alligator.Zanim dojechał na miejsce, minęła szósta iPiper właśnie kończyła zmianę, zmywając stoliki i opróżniając popielniczki. Podwiezć cię do domu?  zaproponował. Nie, dziękuję.Ray zawsze po mnie przyjeżdża.Jest dość zaborczy. Piper, jestem twoim nauczycielem.Mógłbym być twoim ojcem& gdybym zaraz pojedenastych urodzinach znalazł chętną narzeczoną. Wiem, ale tak czy owak jest pan mężczyzną, i Ray na pewno tak by pana potraktował. W porządku, nie ma sprawy.Może byś jednak obejrzała kilka zdjęć? Zrobił je jakiś reporterw dniu, kiedy utonęła Jane.Jest na nich ktoś, kogo muszę zidentyfikować. Piper włożyła do ust listek gumy. Dziwne, znów oglądać tych wszystkich ludzi& niech pan patrzy  to ja! Ależ byłampaskudna! Nie do wiary, że chłopaki chciały ze mną chodzić. Nie byłaś paskudna, byłaś wspaniała. Tylko niech pan tego nie mówi przy Rayu.Dostanie palmy.Jim wskazał na dziewczynę w kostiumie z delfinem. Chodzi o nią.Poznajesz ją?Piper przyjrzała się fotografii zmrużonymi oczami, żując gumę z otwartymi ustami. Taaa& chyba wiem, kim ona jest& To może być tylko Jennie Bauer.Mówiłam panu, że onapierwsza zauważyła, że Jane utonęła. Jesteś pewna? Na sto dziesięć procent.Niech pan spojrzy tutaj: to ona.Zawsze nosiła te  miłosnebransoletki , po jednej od każdego chłopaka.A przynajmniej tak twierdziła.Jim zebrał zdjęcia. Dzięki, Piper.Dostaniesz za to wielką nagrodę w niebie. A co takiego zrobiłam? Nie mogę na razie nic zdradzić, ale naprawdę bardzo mi pomogłaś. Nie chce pan chyba powiedzieć, że Jennie Bauer utopiła Jane Tullett? Nic na razie nie mówię, muszę się jednak dokładnie dowiedzieć, co się stało tamtego dnia, adzięki tobie mam znakomity początek.W tym momencie otworzyły się drzwi i do baru wszedł młody mężczyzna o byczym karku,ostrzyżony na pół milimetra i ubrany w obcisły biały podkoszulek i dżinsy.Szedł, jakby brodził pobiodra w wodzie.Kiedy podszedł do Piper, objął ją ramieniem i zlustrował Jima od stóp do główoczami jak główki gwozdzi.  Sie masz  rzucił agresywnie. Pan musi być Ray  powiedział Jim i wyciągnął rękę. Jestem& Jim.Ray zignorował ten gest i odwrócił się do Piper. Co ci mówiłem o zbliżaniu się do tych fiutów? Co mówiłem? Mam nadzieję, że:  Zbudz się, o piękna, zaślubiona moja, a tak niedawno spotkana, ostatnidarze najlepszy Niebios, ciągle nowa radości& *  wyrecytował Jim.Ray odwrócił się do niego.Miał zaciśnięte usta. Co z ciebie za jeden, jakieś pedalisko? Zostaw moją żonę w spokoju.Jest moja.Jim nie mógł powstrzymać uśmiechu.Przypomniało mu się, że w szkole Piper często byłarozmarzona i nieuważna  zawsze śniła na jawie o zamkach i książętach, wojnach i koronacjach. Pozwól, że coś ci uświadomię, Ray  powiedział, chowając zdjęcia i kierując się dowyjścia. Piper nigdy nie będzie twoja, przynajmniej nie w ten sposób, w jaki byś chciał.Nicdobrego nie robisz, wmawiając sobie, że będzie. Hej, ty!  wrzasnął Ray za odchodzącym Jimem. Kim ty jesteś? Wydaje ci się, że z kimgadasz, co?! Hej, ty! Wracaj, facet! Nikt tak nie będzie mówił o mojej żonie!Jim wyszedł na zewnątrz i skręcił w San Vicente, żałując, że się wtrącił.Kiedy się odwrócił,drzwi baru otworzyły się na chwilę i dostrzegł siedzącą przy stoliku w kącie Piper.Jej minaprzypomniała mu dni, kiedy siedziała w jego klasie, pogrążona w swoich fantazjach.Uniosła niecodłoń, jakby chciała mu pomachać na pożegnanie.Był mile połechtany, że pamiętała fragmenty zutworów Miltona  nawet jeśli były to tylko sentymentalne fragmenty.Kiedy jednak sprawy nietoczą się zbyt dobrze, ma się za męża kogoś takiego jak Ray i stoi za barem w  Black VelvetAlligator  kto by miał ochotę powracać do dawnych lektur?* Przełożył M.Słomczyński.ROZDZIAA 13 Wieczorem za górami Santa Monica zaczęły pomrukiwać grzmoty, a przez chmury przebijałysię błyskawice.Jim odebrał samochód od pana Mufflera, którego zakład mieścił się przy National,pod San Diego Freeway, i bardzo mu się spodobał cichy pomruk silnika.Pan Muffler wytarłbrudne dłonie w jeszcze brudniejszą szmatę i oświadczył, że cały zespół tłumiący rdzewiał odmiesięcy, był więc zmuszony wszystko wymienić  od kolektora wydechowego po tylny zderzak.Pięćset sześćdziesiąt pięć dolarów plus podatek. Właśnie musiałem zapłacić dwieście pięćdziesiąt dolarów za seans spirytystyczny! zaprotestował Jim. Tak bywa  mruknął pan Muffler i polizał palec, by przeliczyć gotówkę. Osobiście nieufam za bardzo tym zagranicznym samochodom*.Jim pojechał do Washingtona Freemana III, z przyjemnością przysłuchując się łagodnemupomrukowi odpowiednio wyciszonego silnika, nie mógł się jednak pogodzić z ceną.JeżeliWashington miał na sobie czarny podkoszulek i szerokie bojówki w kolorze khaki, pełne kieszenido samego dołu. Co w nich trzymasz?  spytał Jim, kiedy ruszyli spod krawężnika. Niezbędne rzeczy  odparł Washington obrażonym tonem. Niezbędne rzeczy? To znaczy granaty i tym podobne? Dodatkową amunicję?Washington burknął coś pod nosem. Co powiedziałeś& ?  spytał Jim. Bomby? Powiedziałem: kondomy. Rozumiem.Lepiej być zabezpieczonym niż zagrożonym, nie?Zapadła długa cisza.Jechali Santa Monica. Zapachowe?  przerwał milczenie Jim. Co?  Prezerwatywy.Można kupić truskawkowe, ze smakiem pina colada, melona& co tylko sięchce. Podobno jest pan moim nauczycielem.Nie będę rozmawiał z moim nauczycielem o takichrzeczach. Byłem tylko ciekaw.Zastanawiałem się, kogo masz nadzieję dziś wieczorem puknąć.Amoże powinienem powiedzieć: bzyknąć? Co byłoby lepszym wyrażeniem? Służą tylko jako zabezpieczenie. Zabezpieczenie przed pukaniem czy bzykaniem? Niech mnie pan nie denerwuje, panie Rook [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •