[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapominam o zmÄ™czeniu.Owstydzie.Zapominam, że w publicznej telewizji nazwano mnie - niedawnÄ… pszepaniÄ…" z drogitutaj - dziewczynÄ….CaÅ‚Ä… uwagÄ™ skupiam na mężczyznie siedzÄ…cym naprzeciwko.Pomimo ty-siÄ™cznej obsady krzÄ…tajÄ…cej siÄ™ dokoÅ‚a nie istnieje tu nikt poza nami.Jego oczy patrzÄ… - na tyle,na ile to możliwe w trójogniskowych okularach - prosto w moje.SÄ… wilgotne od - czego? Emo-cji? Alergii? Przechylam siÄ™ przez stół tak mocno, że krawÄ™dz siniaczy mi żebra.To wszystko,SRco mogÄ™ zrobić, żeby nie chwycić Morta za nadgarstki i nie przygwozdzić zapaÅ›niczym chwy-tem.- Tak? - nastajÄ™.- Cóó-óó-óóż - ciÄ…gnie znowu.- WiÄ™c? - poganiam.- Pani nocnik należaÅ‚ do Elizabeth Barrett Browning.Istnieje nawet jego fotografiapstrykniÄ™ta w jej sypialni - jest tam w poÅ‚owie przysÅ‚oniÄ™ty przez koÅ‚drÄ™, ale i tak nie do pomy-lenia - w Casa Guidi, gdzie znajdowaÅ‚ siÄ™ florencki dom Browningów.- Hurra! - krzyczÄ™.- Bingo! - wyjÄ™.- A to jeszcze nie wszystko.- Nie wszystko? - WychodzÄ™ z siebie.I zaraz zastanawiam siÄ™ nad znaczeniem frazy wyjść z siebie".Jak wyglÄ…da rozbiór jej skÅ‚adni? Jak to siÄ™ definiuje w znaczeniu dosÅ‚ownym?Jakie dziwne wyrażenie.BÄ™dÄ™ musiaÅ‚a sprawdzić w sÅ‚owniku amerykaÅ„skiego slangu.No chy-ba że jest angielskie.Mój umysÅ‚ jezdzi na wszystkie strony, wyrywa siÄ™ spod kontroli.Co siÄ™ zemnÄ… dzieje? Zmuszam siÄ™ do skupienia uwagi na Morcie.Nasze spojrzenia siÄ™ krzyżujÄ….Stu-diujÄ™ linie na jego trójogniskowych.Mort Grinspan ma albo cierpliwość Hioba, albo ogromne wyczucie dramatyzmu chwili.OdchrzÄ…kuje.- Ten urynaÅ‚ jest cenny z wielu powodów - wznosi dÅ‚oÅ„.Herb na pierÅ›cieniu jego maÅ‚egopalca rzuca refleksy.Kiedy lepiej siÄ™ przyglÄ…dam, zauważam z rozczarowaniem, że to wcale niejest żadna królewska tarcza herbowa: żadnych Å›ciÅ›niÄ™tych snopów pszenicy, żadnego nazwiskarodowego wyrytego Å‚ukiem u góry.ZwykÅ‚e godÅ‚o Boston College, z repusowanym napisem:rocznik 1956.Mniejsza z tym.Kto lepiej ode mnie wie, że miÅ‚oÅ›ci do antyków i angielskiej po-ezji nie sposób utrzymać pod kluczem w murach Ivy League.- Choć sam w sobie nie przedsta-wia wiÄ™kszej wartoÅ›ci.DziewiÄ™tnastowieczny syderyt.WÅ‚oski.Taki, jakich jest na pÄ™czki.Jakotaki niewart funta kÅ‚aków.(Lira kÅ‚aków.A może powinienem powiedzieć euro?).- TÅ‚umi chi-chot.- Jego wartość polega na tym, że - odlicza na palcach - po pierwsze, należaÅ‚ do Brownin-gów i mamy na to dowód, ergo fotografiÄ™.Ale to jeszcze nie wszystko.Kiwam gÅ‚owÄ….Jak dla mnie wystarczy.No, ale ja nie jestem chciwa.Albo tak mi siÄ™ zda-je.- Po drugie, na dnie tego nocnika znajduje siÄ™ odrÄ™czna notatka poczyniona rÄ™kÄ… samejElizabeth we wÅ‚asnej osobie Z portugalskiego".Jaki wniosek siÄ™ nasuwa?SR- PojÄ™cia nie mam.- Wzruszam ramionami.- %7Å‚e po ciężkim dniu spÄ™dzonym na komponowaniu sonetów obudziÅ‚a siÄ™ w Å›rodku no-cy.- Z rÄ™kÄ… w nocniku?- ObudziÅ‚a siÄ™ w Å›rodku nocy, wpadÅ‚a na pomysÅ‚ tytuÅ‚u, i nabazgraÅ‚a go na najbliższejrzeczy na podorÄ™dziu.- A tym czymÅ› byÅ‚ nocnik - uzupeÅ‚niam.Zastanawiam siÄ™ chwilÄ™.- A nie miaÅ‚a żadnegopapieru? - nie mogÄ™ siÄ™ powstrzymać.- Nieistotne.- Macha rÄ™kÄ… w ten sam sposób, w jaki nauczyciel odgania najwiÄ™kszegomatoÅ‚ka w klasie.Jednak ja nie zamierzam iść na oÅ›lÄ… Å‚awkÄ™ bez walki.- Ale skÄ…d pan wie, że to jest prawdziwe pismo Elizabeth Barrett Browning?Rzuca mi peÅ‚ne niedowierzania spojrzenie z gatunku nie drażnić eksperta".Potemwzdycha.- Mamy swoje sposoby na weryfikacjÄ™ takich rzeczy.- Czeka, aż to do mnie dotrze.Dociera.Kiwam gÅ‚owÄ….- A sprawÄ… jeszcze bardziej ekscytujÄ…cÄ… - kontynuuje, a jego gÅ‚os popada w rodzaj ko-Å›cielnego szeptu, jakiego siÄ™ używa w obecnoÅ›ci dalajlamy albo Å›wieżo beatyfikowanego Å›wiÄ™-tego - jest Flush.- Flush? - pytam.Może powinnam dać sobie spokój z antykami i zatrudnić siÄ™ jako pajac-papuga w jakimÅ› klubie kabaretowym.- Plush byÅ‚ ulubionym psem EBB.Cocker-spanielem.- Patrzy na mnie spod zmarszczo-nych brwi.- MusiaÅ‚a pani zetknąć siÄ™ z jej czarujÄ…cym wierszem: Flush?PotrzÄ…sam gÅ‚owÄ….MyÅ›lÄ™, że przerabiaÅ‚abym go, gdybym nie wyleciaÅ‚a ze studiów naostatnim semestrze ostatniego roku.WyciÄ…ga zwitek papieru z kieszeni na piersiach.Poprawia okulary.Bierze Å‚yk wody zkubka spoczywajÄ…cego na taborecie na prawo od niego.Powiedzieć chcÄ™, o czym myÅ›lÄ™ stale,Ów pies przy Å‚ożu czuwaÅ‚ wytrwaleDzieÅ„ i noc niestrudzenie,Tam gdzie story osÅ‚aniaÅ‚y pokój,SR%7Å‚e i promyk nie przecinaÅ‚ mroku;Gdzie ból i udrÄ™czenie.Róże, stojÄ…c w wazonie, skonaÅ‚yW jednej chwili.Już żyć nie umiaÅ‚yBez powietrza i sÅ‚oÅ„ca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]