[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tej wiary, tej spokojnej ufnościnie mogły zachwiać złowróżbne słowa Matlok, która oczywiście domyśliła się, cozaszło.Inika nie zwierzyła się babce.Nie zwierzyła się nawet ojcu, choć bynajmniejnie obawiała się jego gniewu.Musiał wiedzieć od dawna, że tak się stanie, że niemoże być inaczej.Przewidział to z pewnością już wówczas, gdy mu oświadczyła, żenie zostanie żoną Totnaka, młodego wodza Haiho-lów. Nikt nie ujdzie swemu losowi ~ powiedział wtedy. Oby twój był tak wielki iwspaniały, jak tego pragniesz.Kiedyś powiedział także:  Jesteś moją córką i będziesz panią Amaha.Jeżeli twojeserce bije dla tego kraju tak jakmoje, nie mogą go krępować żadne prawa.Prawem ma byn wola i rozum władcy."Serce lniki biło dła tego kraju, lecz przepełniło je także inne, jakże gorące uczucie.Aten, ku któremu się zwracało, obiecał, że uczyni Amalia potężnym i szczęśliwympaństwem.Marlen powrócił z wyprawy na Wyspy Bahamskie i doi Tampico, prowadząc nowypryz zdobyty na Hiszpanach.Była to karawela handlowa niezle uzbrojona w pół- ićwierć-kartauny, przypominająca swą budową,,Castro Yerde", lecz.nieco szybsza.Nazywała się  Santa Yeronica".Indiańskie pirogi pónolowały ją do.\ahua, gdzie miała pozostać do czasu podróżypowrotnej ze zgromadzonymi łupami.Marten przewidywał, że ta podróż nastąpi dopiero w końcu przyszłego roku.więcna razie niewiele o niej myślał.Ponieważ jednak,,Yeronica" nie doznała prawieżadnych uszkodzeń i szczególnie nadawała się do transportu, postanowił zachowaćją na ten cel.Tym razem postój okrętów w Przystani Zbiegów miał być krótki.Należałowykorzystać nieobecność wojennej floty hiszpańskiej, która nie powróciła jeszcze zEuropy i zapewne nie dotarła nawet do Kadyksu.Dlatego Jan nie udał się w góręrzeki, aby przeprowadzić inspekcję nowo założonych osiedli i dopilnować umocnień,lecz cały czas wolny od przygotowań do następnej wyprawy poświęcił lnice.Jego stosunki z Quiche cechowało w tym okresie pewne napięcie lub może raczej obustronne wyczekiwanie na i pierwszy krok w sprawie, której dotychczas nieporuszali, a która zawisła między nimi jak beczka prochu z tlejącym lontem.Niemożna było przeciągać tego stanu, a Marten wiedział, że zapobieżenie wybuchowizależy tylko od jego własnej decyzji.W głębi ducha już ją powziął, lecz pozostawały szcze-o-óty, nad którymi głowił się,nie wiedząc, jak je rozstrzygnąć.Postanowił zostać w Amalia i pojąć Inikę za żonę.Ałe jakkolwiek nie był praktykującym katolikiem i nawet powątpiewał oniewzruszoności dogmatów kościelnych, to przecież wzdragał się przedmałżeństwem z poganką według obrzędów jakiegoś Tlaloka czy innego bóstwawyciosanego w kamieniu.Ostatecznie zdecydował się nakłonić Inikę i jej ojca do przyjęcia chrztu z rąk PedraAłvaro, a co za tym id.zie  doprowadzić do ostatecznego obalenia dawnego kultupogańskiego w całym państwie.Gdy doszło do poufnej rozmowy na ten temat.Mędrzec nie wydał się zaskoczonytakim projektem.Odrzekł, że zastanowi się nad wprowadzeniem go w życie, cobędzie wymagało dłuższego czasu.Nie widział także w najbliższym czasie potrzebyformalnego zawarcia związku małżeńskiego pomiędzy Iniką a Martenem.Oświadczył,że wystarczy mu jego słowo, tak jak to jest w zwyczaju miejscowych.Jan zauważył, że mimo pozornego spokoju i godności, z jaką Quichę przyjął jegowywody, władca Amalia podlega sprzecznym uczuciom dumy i troski, radości iobawy; Nie dziwił się temu: któż mógłby go zatrzymać, gdyby zechciał odjechać stądna zawsze? Mędrzec musiał zadawać sobie to pytanie.A jednak mu zaufał! Wierzył wszczerość jego intencji, jakby czytał w jego sercu, które ~ jak obaj o tym wiedzieli  biło dla tego kraju".Sekretarz, a zarazem zastępca rezydenta z Ciudad Rue-da, Pedro AKaro, ze zwykłąpokorą i uległością przyjął rozkaz Marlena w sprawie utworzenia czegoś w rodzajumisji katolickiej w Nahua.Próbował wprawdzie uzyskać znacznie więcej swobody wdziałaniu na rzecz nawracania pogan, niżMarten mu udzielał, a także uskarżał się na szczupłość środków, jakimi na raziemógł rozporządzać, lecz pojął, że nic tą drogą nie wskóra! Był jedynym duchownymchrześcijańskim w stolicy rządzonego despotycznie kraju, w którym nie było innejwładzy poza świecką, i to w dodatku pogańską.Mógł się oprzeć w swej działalnościtylko na dobrej woli i autorytecie człowieka, którego nienawidził i uważał za odslępcę,a który mu bynajmniej nie ufał.Mimo to podjął się w tych trudnych warunkachzjednać dla Kościoła i ocalić od wieczystego potępienia możliwie jak największą ilośćdusz, nie zaniedbując przy tej sposobności zapewnienia sobie wpływu na politykę irządy.Tego wpływu właśnie Marten się obawiał i z góry starał się mu zapobiec.Wjego planach, podzielanych i popieranych w największej tajemnicy przez Quiche, już u samej podstawy zaprowadzenia chrześcijaństwa w Amaha leżała schizma,zapewniająca między innymi całkowite podporządkowanie spraw kościelnychświeckiej władzy monarchy czy też wodza.Alvaro doskonale rozumiał tę taktykę,domyślał się jej przyczyn i celów, ale to go nie zniechęcało.Bądz co bądz był topierwszy wyłom w dotychczasowej zupełnej obojętności Martena na kwestiewyznaniowe w Amaha, skoro zaś Alvaro miał zostać jedynym apostołem nowej religii(nie licząc samorzutnego rozprzestrzeniania się jej za pośrednictwem na połynawróconych zbiegów), to siłą rzeczy jego autorytet musiał wzrosnąć.Poza tym zaś poza tym nie wierzył w trwałość obecnego stanu rzeczy.Uważał Martena zazbrodniczego awanturnika o niezwykłych zdolnościach i fantazji, które jednak niewystarczały do stworzenia i utrzymania niezawisłego państwa pod bokiem potęgihiszpańskiej.Podejmując działalność misjonarską, czekał pierwszej sposobności,która pozwoli mu przyłożyć rękę do zagłady tego efemerycznego tworu. 7Ani ostatnia wyprawa na Wyspy Bahamskie, ani żadna z podejmowanych wnastępnym roku, 1583, nie przyniosła tak cennych łupów, jak zdobycie Veracruz.Handel i transport hiszpański zamierały na wodach Indii Zachodnich od stronyAtlantyku lub raczej przechodziły w ręce korsarzy francuskich i angielskich.Corazrzadziej można b.yło spotkać na otwartym morzu samotny statek pod żółto-czerwonąflagą, a i wówczas jego ładunek zwykle okazywał się niewiele wart.Transport złota isrebra, koszenili, korzeni, tkanin odbywał się pod silną eskortą w konwojach.Korsarze podejmowali się przewozu innych towarów i dostarczali niewolników, na cowładze hiszpańskie przymykały oczy.W tych warunkach Martenowi pozostawało bądz przerzucić się również na handel,bądz zająć się przemytem, co prawie na jedno wychodziło.Co prawda istniałyjeszcze inne liczne porty i miasta, równie bogate jak Veracruz; można było pokusićsię o ich zdobycie&Szczególnie Ciudad Rueda pociągała pod tym względemwyobraznię Martena.Lecz Ciudad Rueda leżała nad rzeką, której ujścia strzegły dwaforty dobrze zaopatrzone w działa.White nie chciał nawet słyszeć o podobnymprzedsięwzięciu, a Belmont także miał poważne wątpliwości co do jego powodzenia.Zdobycie Ciudad Rueda wymagało większych sił niż te, którymi rozporządzali, awobec nagromadzenia dużej ilości łupów w Nahua podejmowanie takiego ryzyka wobecnej chwili wydawało się tym bardziej lekkomyślne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •