[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A kilka go przysypało.Gdy Jem zaczął wchodzić na olbrzymi stos, Maggie dostrzegławejście do drugiego tunelu, którego przedtem nie zauważyła.Sercezabiło jej szybciej, bo stwierdziła, że jest bardzo wąski, i panika35RSogarnęła ją ponownie.Węższy niż ten, którym zeszła.Dużo węższy,no i niższy.Nie mogę, odezwał się spanikowany głos w jej głowie, a stopyprzymarzły do wilgotnej ziemi.Nie będę mogła tam oddychać;zabraknie dla nas powietrza.36RSROZDZIAA TRZECI- Maggie? - Jem odwrócił się w jej stronę, zanim dołączył dokolegów w drugim tunelu.Odniosła wrażenie, że mówi do niej takcicho, żeby koledzy nie mogli go usłyszeć.- Cieszę się, że przyszłaś,że nas znalazłaś.Baliśmy się.sami tutaj, bez światła.Zawstydziła się.Ona ma światło - latarkę Adama - i pewność, żew tej chwili zapewne dziesiątki ludzi zgromadziło się przy wejściu dopodziemnego korytarza i wszyscy robią, co w ich mocy, by ichbezpiecznie wyprowadzić.Ona ma tylko wykonać pracę, którejzostała nauczona: ocenić obrażenia chłopców i ustabilizować ich,dopóki nie nadejdzie dalsza pomoc.To, że zapragnęła znalezć się milion kilometrów stąd, to jejprywatny problem, i nie powinno to mieć wpływu na jej zachowanie.- No wiesz! To dziewczyna! Powiedziałeś, że to ktoś, kto nampomoże! - usłyszała jakiś zdegustowany głos, co sprawiło, że znowunasunęło jej się pytanie, po co właściwie zadaje sobie tyle trudu.Zapisała sobie w pamięci, że musi zaproponować pogadankę w szkolechłopców na temat szerokiego zakresu zawodów dla dziewczyn wdwudziestym pierwszym wieku.- Jestem ratowniczką - poprawiła chłopca, oświetlając gojaskrawym światłem latarki Adama -i muszę wiedzieć, jakieodnieśliście obrażenia.37RS- Dwayne, ja i Jonno żadnych - odparł szybko Jem, biorąc nasiebie funkcję rzecznika grupy.-Chris ma zranioną rękę, bo przygniótłgo spadający głaz, ale najgorzej jest z Telem.Kiedy podawał jej szczegóły, wskazywał po kolei na chłopaków.Potem Maggie szybko utorowała sobie drogę wśród odłamkówskalnych i pochyliła się nad Telem.- Czy on jeszcze żyje? - zapytał niepewnie Jem, kiedy jej ręka wrękawiczce dotknęła arterii szyjnej zasypanej pyłem skalnym.- Chybażył, kiedy ostatnio sprawdzałem, ale nie jestem pewien, czydotykałem właściwego miejsca.- Tak, żyje.Jego serce bije, Jem - potwierdziła, pamiętając, bysię uśmiechać, mimo że tętno było słabsze i szybsze, niż oczekiwała.Inie było nic dziwnego w tym, że oddychał z trudem, bo skalny gruzuniemożliwiał ruch klatki piersiowej.Było oczywiste, że ranny wymaga podania płynów i dokładnegobadania, ale w tej ciasnocie nie było na to miejsca, szczególnie że zzajej ramion wyglądały cztery głowy, ciekawe, co też ta dziewczynarobi.Chociaż wszystko jej mówiło, że najpierw powinna się zająćrannym chłopcem, zawołała Chrisa.- Podejdz do mnie, Chris.Pokaż rękę - powiedziała i oświetliłalatarką jego twarz, aby zobaczyć, czy jego zrenice są równej wielkościi czy reagują.Tego, że światło ujawniło ślady otartych łez, nie musioczywiście nikomu zdradzać.- Nic mi nie zrobisz? - zapytał, zasłaniając się zdrową ręką.38RS- Obiecuję, że będę ostrożna, ale muszę określić rodzaj urazu, boinaczej nie będę mogła ci pomóc -wytłumaczyła, ukrywając uśmiech zpowodu jego rezerwy.- Och! - rzekła ze współczuciem na widokposiniaczonej i spuchniętej ręki.- Wygląda na to, że odłamek skalnyuderzył cię w wierzch dłoni.Możesz ruszać palcami?- Nie wiem.Będzie bolało, jeżeli to zrobię.- Możesz spróbować chociaż raz? - poprosiła.-Muszę zbadać,czy ścięgna, mięśnie i nerwy nie są uszkodzone.Oczy mu się rozszerzyły, co mogłoby być dowodem, że jejprośba wydała mu się ważna.- Dobra - zgodził się niechętnie.- Ale tylko raz, dobrze?- Dobrze - przytaknęła i wyciągnęła do niego odwróconą dłoń.-Jeżeli położysz swoją rękę na mojej, to będziesz mógł tylko lekkoporuszyć palcami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]