[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I właśnie trafiły się te pakuły.Zabrał je, wyrzucić nie mógł, nużby się gdzie od nowa zajęły,w pośpiechu schował do kieszeni.Teraz ma nagrodę, wstyd taki, do kryminału zamykają,wierzą świadectwu pętaków włażących zawsze tam, gdzie ich nikt nie prosił.Mogłaby milicjaposzukać sobie lepszych informatorów.Przypominając sobie relacje traktorzysty, Solecki nie spuszczał Stefana z oczu.Rzeczy-wiście, argumenty jego były przekonywające.Ratować chciał, nic więcej.Może tak byłonaprawdę.Są uprzedzeni, widzą go w najczarniejszych kolorach.Przesunął się teraz o parękroków.Mówi coś chłopcom, ci podnieśli się z trawy, Tolek rękami przytrzymuje Lubusza,pies bardzo bojowo przygląda się przybyszowi.Benek gwałtownie zaprzecza.Co tam siędzieje? Facet macha pięścią przed nosami chłopaków, odchodzi.Co on im gadał, miny mająniezbyt wyrazne.Kierownik grzecznościowo jeszcze raz nachylił się nad wykopem, popatrzał, pomru-czał, kordialnie wyciągnął rękę, ściskał swego informatora.Stefan także podskoczył już zdłonią.Oddalili się wolnym krokiem. Panie Heńku, niechże pan mnie wreszcie zostawi w spokoju.Mam jeszcze kupęroboty z tłumioną pasją warknęła Wanda.Kubiak podniósł się z ziemi, otrzepał ostentacyjnie kolana.Roman słyszał odezwaniedziewczyny, uśmiechał się. Chodz tutaj, Heniek zawołał.Kubiak przywitał to jak wybawienie.Samemu trudno było od razu kapitulować, opuścićdziewczynę.Podbiegł do przyjaciela. Co jest? Stefan groził naszym chłopakom.Dowiemy się.Benek z Tolkiem biegli już do nich.W podskokach pędził z tyłu kudłaty Lubusz. Mędrek, rzucał się jak pchła na grzebieniu.%7łe to nam się pętać po pałacu nie wolno.Groził, że kości połamie.Ciemna masa, nie zna się wcale na prehistorii jazgotał Benek. Prehistoria, fiuuu, jaki słownik. Zamknij się, Heniek.Poważna sprawa.Dlaczego tak mu zależy na rumowisku? Mnie obiecał rachunek za to, co powiedziałem porucznikowi milicji głos Tolkanasiąkał płaczem.Kułakiem gwałtownie tarł oczy. Trzeba nas było od razu zawołać poderwał się Heniek. Ba, kiedyś ty się właśnie do babki przystawiał, Roman zaś kwiatki liczył na łące.Krzyczeć nie chcieliśmy, myślałby bubek, że się go bardzo boimy. Obgadajmy to wspólnie Romanowi także się ta historia nie spodobała.Ekipa wraz z Wieśkiem zajęta była podsumowywaniem pierwszych prac wstępnych.Rysowały się ponętne perspektywy, nastroje były więc świetne, plany potężne.Wykopówtymczasem prowadzić się już nie będzie.Chyba że Wiesiek na własną rękę, ale to potem.Czwórka znad przesmyku wraz z nieodłącznym Lubuszem rozsiadła się na zasłanejgruzem murawie.Heniek wyciągnął nogi przed siebie, zmrużonymi oczyma ślepił po ruinachpałacu. Ten cały Stefan nie mniej tu winny, moim zdaniem, niż magazynier.Spółka, tamtengo kryje, tak mu się najpewniej opłaca.Zobaczymy, co pokaże inwentura.Trzeci dzień kon-trolerzy już siedzą. Wiadomo, co pokaże.Kanty i złodziejstwo.Janiak przecież się przyznał Romanbył w tych sprawach bardzo surowy. Powiedział, że jeszcze z nami się porachuje, bo to nos pchamy w nie swoje sprawy zasyczał Benek. Pamiętacie, jakeśmy wracali od Póznego? Pakunek na plecach, na pewno z magazy-nu towary.W czasie pożaru zacierali ślady.I jeszcze. Heniek urwał, zawahał się. Onjest w komitywie z Mątwiakiem, diabli wiedzą, co kryją, kazali mi przez Agnes powiedzieć,żebym nie ważył się chodzić w pobliżu ich domu. A może, może ożywił się osowiały przez cały ten czas Tolek. Może razem po-szukamy teraz w ruinach?Heniek przypomniał sobie nocną wyprawę, strach, jaki go ogarnął na widok białejdamy.Jakoś za wiele podejrzanych nici skupia się wokoło tych ruin.Magazynier i Stefan,dziwny niepokój Haliny w ostatnich dniach, chociaż to raczej nieprawdopodobne.Wcalejednak nie miał pewności.Zwietliczanka była podobno kiedyś narzeczoną Stefana.Była,może i jest, diabeł się wyzna w babskich sekretach.Niechętne jego spojrzenie pobiegło kuWandzie.Strzyże oczyma za Alfem, może dlatego jest niedostępna, na nic się zdały trzy dnipodrywania dziewczyny.Pierwszy zerwał się z miejsca, zagarnął dłonią nie zdradzającego ochoty do wałęsaniasię po ruinach Romana. Dobra, idziemy. Pamiętacie schodki za rumowiskiem, co ten duch nas wtedy nastraszył? entuzja-zmował się Benek, pierwszy drapiąc się poprzez gruzy do wnętrza pałacu. Co tu papierzysk zdumiał się Roman, podnosząc z podłogi jakiś świstek upstrzo-ny u dołu okrągłą pieczęcią z hitlerowską gapą SS-distriktskommando czytał.Warto by tu dokładniej poszperać.Słabo znam niemiecki, może ty, Heniek? Guzik tam jakieś szpargały.Patrz, ta ściana każdej chwili gotowa runąć wskazałzarysowaną, przechyloną płaszczyznę muru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]