[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A twój ojciec musiaÅ‚ być niezwykle pracowitymczÅ‚owiekiem, skoro tyle ich wyrzezbiÅ‚, żeby, jak mniemam, zabezpieczyć twój byt. Chyba mówimy o innej osobie.Mój ojciec to waÅ‚koÅ„, który rzuciÅ‚ pracÄ™, przestaÅ‚ siÄ™mnÄ… interesować, a w koÅ„cu uciekÅ‚ gdzieÅ› z matkÄ… i Å›ladu po sobie nie zostawiÅ‚. A mnie siÄ™ wydaje, że mówimy o tym samym czÅ‚owieku, tylko nie zadaÅ‚eÅ› sobie trudu,żeby dociec prawdy. Jakiej prawdy? wychrypiaÅ‚em, bo nagle jakaÅ› niewidzialna kluska utkwiÅ‚a miw przeÅ‚yku.Wszyscy w salonie znieruchomieli, a ja zacisnÄ…Å‚em rÄ™ce na blacie stoÅ‚u tak mocno,jakbym chciaÅ‚ go odepchnąć. Wiem tylko tyle, ile usÅ‚yszaÅ‚am od pijaków.Sam powinieneÅ› ich przepytać. Z pewnoÅ›ciÄ… to zrobiÄ™, ale teraz mów, co wiesz. Nie za dużo wyjaÅ›nili.WiÄ™cej siÄ™ naÅ›miewali i kiwali na stoÅ‚kach, ale tenz bokobrodami palnÄ…Å‚, że twoi rodzice z moim ojcem przebywali w Afryce jeszcze przednaszymi narodzinami.Tam nakÅ‚oniÅ‚ ich, żeby od twojego dziadka wielkie sumy wyprosili.WmówiÅ‚ im, że bÄ™dÄ… realizować wiekopomne dzieÅ‚o odrodzenia Afryki, dzieci przed nÄ™dzÄ…bÄ™dÄ… chronić, Å›wiat zbawiać i przytuÅ‚ki budować.Tylko te przytuÅ‚ki watażkowie lokalniponiszczyli.Pijak siÄ™ opluwaÅ‚, rechoczÄ…c i opowiadajÄ…c, że za wszystkim staÅ‚ mój ojciec,który siÄ™ z watażkami w tajemnicy zmówiÅ‚, a potem jeszcze dÅ‚ugiem twoich rodzicówobarczyÅ‚, którzy po powrocie do Polski wyÅ‚Ä…cznie pracÄ… siÄ™ zajmowali, żeby zaÅ‚agodzićgniew zbirów.A ojczulek siedziaÅ‚ w Ameryce, Å›miaÅ‚ siÄ™ i bogaciÅ‚.Twoi rodzice, żeby nieirytować dziadka, przekonali go, że to afrykaÅ„ska czarownica rzuciÅ‚a na nich klÄ…twÄ™i muszÄ… siÄ™ teraz oddać wytwórczoÅ›ci chaÅ‚upniczej, produkujÄ…c figury wedÅ‚ug wzoru, dlaniej na sprzedaż.Potem twoja matka zaczęła tkać kilimy, żeby wiedzmÄ™ piÄ™knymrÄ™kodzieÅ‚em udobruchać.%7Å‚ebym ja tylko o tym wiedziaÅ‚a, żeby mamãe miaÅ‚a Å›wiadomość,z jakim niegodziwcem małżeÅ„stwo zawiera! Jak jej powiem prawdÄ™, to dopiero ziemia siÄ™zatrzÄ™sie.Margarita zaniosÅ‚a siÄ™ szlochem i przylgnęła do Mariusza, który otoczyÅ‚ jÄ… szczelnieramionami, dajÄ…c mi znak, żebym na jakiÅ› czas siÄ™ oddaliÅ‚.ZrozumiaÅ‚em go bez słów.PozwoliÅ‚em im siÄ™ pocieszać; przypatrywaÅ‚em siÄ™ chwilÄ™ temu wzruszajÄ…cemu obrazkowi,ale że na filmach, w których brakuje strzelaniny i poÅ›cigów, odczuwam nudÄ™, podniosÅ‚emparalizator i podszedÅ‚em do Kingi.Niech nakreÅ›lajÄ… plany na przyszÅ‚ość, niech uzgadniajÄ…wersje, ja wykorzystam moment, żeby ustalić wÅ‚asnÄ…. Mam pytanie. SztachnÄ…Å‚em siÄ™ zapachem perfum Kingi.ZesztywniaÅ‚em.Atmosferapodniecenia udzieliÅ‚a siÄ™ również mnie. CzÅ‚eniu? Czy to powinno mi coÅ› mówić?Od poczÄ…tku przeczuwaÅ‚em, że z komisarzem Sypniewskim jest coÅ› nie w porzÄ…dku.BrzmiaÅ‚ zbyt znajomo, bym uwierzyÅ‚, że to policjant przy sÅ‚uchawce.Poza tym u nas stróżeprawa raczej w ten sposób nie pracujÄ….Na szczęście Stan byÅ‚ tak na wskroÅ› amerykaÅ„ski,że siÄ™ niczego nie domyÅ›liÅ‚.Pewnie uznaÅ‚, że w kraju z centralnie planowanÄ… gospodarkÄ…wszystko jest możliwe.Nawet komisarz, który w co drugim zdaniu mówi czÅ‚eniu. Powinno. Kinga uÅ›miechnęła siÄ™.Wyjęła mi z rÄ™ki broÅ„ i wÅ‚ożyÅ‚a do swojejtorebki. To byÅ‚ Bastek.Dla mnie liczÄ… siÄ™ tylko efekty. Co masz na myÅ›li? zapytaÅ‚em, kÄ…tem oka obserwujÄ…c, jak Mariusz ociera Å‚zyMargarity brzegiem rÄ™kawa, po czym ona zachwyca siÄ™ nagietkami. Mam na myÅ›li pieniÄ…dze, które mi obiecaÅ‚eÅ› rzekÅ‚a Kinga, poklepujÄ…c torebkÄ™. PieniÄ…dze podrapaÅ‚em siÄ™ po gÅ‚owie. Z tym mogÄ™ mieć kÅ‚opot.I nie tylko z tym, z tobÄ… mogÄ™ mieć jeszcze wiÄ™kszy pomyÅ›laÅ‚em, wpatrujÄ…c siÄ™w pieprzyk na karku, który odsÅ‚oniÅ‚a wyzywajÄ…co.Nagle przestaÅ‚ mnie podniecać.CzarprysÅ‚, Kinga zstÄ…piÅ‚a z Olimpu w samo serce Mordoru.OklapÅ‚em, oklapÅ‚ mój fiut.SukienkabÅ‚yszczaÅ‚a kolorem kwaÅ›nej cytryny.===OFtuD2tZa1prCT5baVxkBTcOOVw9CjxZOl46DD0EPAU=Skryba Aap usÅ‚yszaÅ‚em kobiecy gÅ‚os, ale za pózno, żeby uchylić brodÄ™ przed metalowymprzedmiotem.ZabolaÅ‚o, rozmasowaÅ‚em, nie jest zle.Zawsze mogÅ‚a trafić w oko.PodniosÅ‚em z podÅ‚ogi klucz. Nadal mi nie wierzysz? spytaÅ‚a Margarita.GdybyÅ›my grali w czarnej, gangsterskiej komedii, w naszych oczach wyÅ›wietliÅ‚yby siÄ™symbole dolara.Gniewny hip-hopowy soundtrack przerwaÅ‚by dzwiÄ™k otwieranej kasy.SpojrzaÅ‚em na klucz do sejfu, na kobierzec, pod którym byÅ‚ ukryty.WytężyÅ‚em umysÅ‚.DogÅ‚owy nie przyszÅ‚a mi żadna wymówka, żeby wyprosić z salonu trójkÄ™ niepożądanychÅ›wiadków.Przepraszam, czwórkÄ™, Sylwek gramoliÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›nie po przewróconychdrzwiach technikÄ… psa na zamarzniÄ™tym jeziorze.Czy nadal nie wierzyÅ‚em Margaricie? Ależ oczywiÅ›cie.WiÄ™cej, byÅ‚em przekonany, żezdążyÅ‚a otworzyć sejf, podzielić siÄ™ zyskiem z ojcem, zaÅ‚ożyć rachunek na Kajmanach,obejrzeć ostatni odcinek Isaury.Potem zapadÅ‚a w drzemkÄ™ na kanapie w babcinym pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]