[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazało sięnaocznie, że nie tylko rewolucjoniści, lecz i wszyscy inni mają w sobie żyłkę do rzezi.Cezary nie wieóiał, kim właściwie jest i góie jest jego miejsce w tych zatargach.Niemógł stać po stronie Ormian ani Tatarów, ani Turków, ani Anglików, ani Rosjan, którzytu niegdyś władali, a pózniej obalili swą właóę przynosząc hasła rewolucji.RewolucjaNatura, Ogień, Religia,jednak upadła i nie było o niej mowy w ogniu dwu ��ontów rozjuszonych.Jedyną rze-Ziemia, Interesczywistością realną i niezmienną został znowu, jak przed nieprzeliczonymi wiekami, gaz,w y d oz or tu: rozkazodawca.x p n d o ore tj.w Konstantynopolu, u sułtana tureckiego, który jako zwierzchnik i obrońca mahometancałego świata nosił tytuł kalifa, tj. następcy Mahometa.x �w ow rz z w óiś popr.: współtowarzyszy; %7łeromski stale stosuje końcówkę ów.x �w or waluta albo papiery wartościowe.Przedwiośnie 21pałający węglowodórx �, którego pochwycenie odpokutował ongi Prometeuszx t przybi-ciem rąk do skał Kaukazu.Nie z taką już pogardą, jak niegdyś, Cezary Baryka myślałteraz o świątyni ognia mięóy kopalniami na�� Barachan i Surachanx u , góie niegdyśwyznawcy Zoroastrax v czcili tę wieczystą moc niszczyciela.Nic innego przecie, tylko ta-jemne nagromaóenie skalnego olejux w we wnętrzu ziemi zegnało w to miejsce tyle nacjiwszelakich i rozmaitych, a tak je mięóy sobą skłóciło.Komuż było oddać pierwszeństwo,a choćby słuszność w wyścigu do najobfitszego, samorodnego zródła? Zaiste nie byłokomu.Toteż Baryka czuł się szczególnie samotnym, samotnym aż do śmierci.Zmierć stała Samotność, Zmierćsię dlań obojętną i niemal pożądaną.Ohydny wiatr ordx x lecący z gór Kaukazu, poci-ski armatnie b3ące z południa, dym płonących zródeł na��owych, zaduch trupi wszęóie,głód, pragnienie, wszy, brud i nęóa legowiska, którym by niegdyś psa podwórzowe-go nie poczęstował, nie były tak dokuczliwe, jak owa pustka we wnętrzu i niemożnośćuczepienia się za cokolwiek.%7łycie z dnia na óień, życie na poły złoóiejskie, któregojedynym celem było zdobywanie za wszelką cenę najnęóniejszego pod słońcem poży-wienia, przejadło się i obmierzło.Toteż Baryka wałęsał się niejednokrotnie w miejscachNudanajbaróiej niebezpiecznych, pustych, pogaróając grozą śmierci.Nuda leżała wszęóiew tym bezdrzewnym, bezkwietnym, gazami napełnionym mrowisku, które teraz dru-zgotały wielkie pociski armatnie.Gdy się zaczynał óień, witany przez luói łoskotemstrzałów, które wnet zamieniały się w dialog armatni, wiadomo było, że w ciągu tegoPrzemoc, Okrucieństwo,dnia nic się nie zdarzy oprócz próżniactwa, rozciągniętego na długi szereg goóin.GdyRewolucja, Wojna,zapadała noc, głód nieustanny podjuóał do zbrodni.Wzory zbrodni były wokoło, cią-Zbrodniagle i na każdym kroku.Wzory poczwarne i tak wymyślne, iż nic już wióa nie mogłozaóiwić.Mordowanie kobiet i óieci w biały óień i pośród spokojnych obserwatorów,rozstrzeliwanie bestialskie, znęcanie się nad niedobitymi, tortury przebiegle skompono-wane, ażeby się nasycić i ubawić do syta widokiem cierpienia wszystko to było jużCezaremu znane.Nieraz w zdrętwieniu swym i półzwierzęcym zobojętnieniu, kiedy doniczego nie był już zdolny okromx y niskiego szyderstwa, wyśmiewania się z bezsiły i ko-mizmu ofiar, do szczegółowej obserwacji, do pilnego śleóenia fenomenów katuszy chwytało z nagła poczucie sieroctwa ducha.Zaw3ał się w swój łachman i prędkimi kro-ki strwożonego wypędkay p pomykał na grób matki.Przykucał tam, drzemiąc duchem,kuląc się w sobie i nasłuchując strzałów.A przecie prawóiwie grozne zjawiska miały dopiero nadejść.Dostrzeżono wałęsają- Wojna, %7łołnierzcego się młokosa, pociągnięto go do wojska i pchnięto do okopów.Coś tam wóiano najego przynagi grzbiet, dano mu w rękę karabinisko sprzed lat wielu, pamiętające zapewnee z y � Puszkina, i kazano strzelać w przestrzeń.Strzelał uporczywie.Trwało toaż do września 1918 roku.Wówczas huk armat wzmógł się i rozpętał do swego zenitu.W różnojęzycznym i niezbyt wojowniczo usposobionym tłumie obrońców pozycji wszcząłsię harmider, modny podówczas na terenach rosyjskich. Raóono. Rozbrzmiałomiłe hasło: do domu! Armia ormiańska wycofała się z okopów, pomknęła ku okrętomx � z w owod r gaz ziemny, wydobywający się z głębi ziemi wraz z ropą na��ową, służy doopalania i oświetlania; w Baku występuje w dużych ilościach; często zapalając się w powietrzu, tworzy ognistesłupy, zwane wiecznym ogniem Baku.x t Prometeusz według mitologii greckiej wykradł ogień z nieba i przyniósł go luóiom.Za karę przykutemuna rozkaz Zeusa do skały, sęp szarpał wciąż odrastającą wątrobę.x u Barachan i Surachan właściwie Bałachany i Surachany, miejscowości na Półwyspie Apszerońskim, góieznajdują się bogate złoża na��owe.Zwiątynia czcicieli ognia, w której wieczny ogień utrzymywany był óiękigazom palnym wydobywającym się z ziemi, znajdowała się w Surachanach (na początku XX w.już opuszczona).x v Zoroaster (a.Zaratustra) mityczny prorok irański (VI w.p.n.e.), według legendy twórca religii zwanejzoroastryzmem, rozpowszechnionej wśród ludów Azji Zrodkowej, Iranu i Azerbejdżanu.Dla zoroastryzmu cha-rakterystyczna jest wiara w istnienie dwóch walczących z sobą pierwiastków: dobra (światła) i zła (ciemności),oraz kult ognia.x w n o e ropa na��owa.x x Nord (ang.) wiatr północny; w Baku nazywają tak silne i częste wiatry północno zachodnie, stądpochoói nazwa miasta (Badkube: po persku: uderzenie wiatru )x y o ro oprócz.y p w d wypęóonego, wygnańca.y � enie z tytuł poematu Aleksandra Puszkina (wyd.1822).Przedwiośnie 22stojącym w porcie i co najmniej w połowie swej liczebności odpłynęła za morze, na drugibrzeg Morza Kasp3skiego, do kraju Sartówy �
[ Pobierz całość w formacie PDF ]