[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Położyli Nikołajewą na tylnym siedzeniu.Neilands chwycił futerał z młotem.Wrzucił dobagażnika.Botwin siadł za kierownicą.Zapalił silnik.- Poczekaj.- Neilands skoczył pod brzozę.Rozpiął spodnie.Rozstawił nogi.Nikołajewa słabo jęknęła.- Ocknęła się.Diar! - Neilands uśmiechnął się czule.Strumień moczu uderzył w pień brzozy. KATNikołajewą obudził czyjś dotyk.Ktoś nagi i ciepły przytulał się do niej.Otworzyła oczy: biały sufit, matowy plafon, okienna rama za półprzezroczystą białąfiranką, kręcone jasne włosy.Zapach after shave lotion.Męskie ucho z małym płatkiemusznym.Męski policzek.Dobrze ogolony.Nikołajewa poruszyła się.Spojrzała ukosem w dół: brzeg prześcieradła.Podprześcieradłem jej nagie ciało.Ogromny siniak na piersi.Jej nogi.Obok śniade, muskularneciało mężczyzny.Przytula się.Oplata ją rękami.Odwraca ją na bok.Mocno przytula pierś dojej piersi.- Słuchaj pan.- rzekła ochryple.- Nie lubię, jak mi ktoś tak robi.Nagle zdrętwiała.Jej ciało zadrgało.Oczy lekko się przymknęły, uciekły pod powieki.Mężczyzna również zamarł.Drgnął, szarpnął głową.I zdrętwiał, przytulony.Minęło 37 minut.Mężczyzna otworzył usta.Wydobył się z nich słaby, ochrypły jęk.Mężczyzna poruszyłsię.Rozłożył ręce.Odwrócił się, zsunął z łóżka na podłogę.Padł bezsilnie i zaszlochał.Zacząłciężko oddychać.Nikołajewa drgnęła.Zaczęła wierzgać nogami.Usiadła.Krzyknęła i przycisnęła ręce dopiersi.Otworzyła oczy.Twarz miała pąsową, z otwartych ust sączyła się ślina.Nikołajewachlipnęła i zapłakała.Ramiona jej drżały.Suwała nogami po prześcieradle.Mężczyzna wydał bolesne westchnienie.Usiadł.Spojrzał na Nikołajewą.Ta płakała, dygocąc konwulsyjnie.- Napijesz się soku? - spytał cicho mężczyzna.Nie odpowiedziała.Spojrzała na niego ze strachem.Mężczyzna wstał: 34 lata, zgrabny,muskularny, blondyn, twarz subtelna, ładna, zmysłowa, duże niebieskie oczy. Obszedł łóżko.Wziął ze stolika butelkę wody mineralnej.Otworzył.Zaczął nalewać doszklanki.Nikołajewa patrzyła na niego: śniade ciało, złociste włosy na nogach i piersi.Mężczyzna pochwycił jej spojrzenie.Uśmiechnął się.- Witaj, Diar.Milczała.Tamten upił trochę ze szklanki.Rozwarła pąsowe, nabiegłe krwią usta.- Pić.Usiadł przy niej na łóżku.Objął ją.Przystawił jej szklankę do ust.Zaczęła łapczywie pić.Zęby stukały o szkło.Wypiła wszystko.Z jękiem wypuściła powietrze z ust.- Jeszcze.Wstał.Napełnił szklankę po brzegi.Podał.Wypiła duszkiem.- Diar.- Przesunął ręką po jej włosach.- Jestem.Ala - rzekła.Prześcieradłem otarła łzy.- Dla zwykłych ludzi jesteś Alą.Dla przebudzonych - Diar.- Diar?- Diar.- Patrzył na nią ciepło.Nagle zakasłała.Złapała się za pierś.- Ostrożnie.- Przytrzymał ją za spocone ramiona.- Oj.boli.- jęknęła.Mężczyzna wyjął z szafki ręcznik.Położył jej na ramionach i zaczął ją ostrożniewycierać.Spojrzała na swój krwiak, zaczęła popłakiwać.- Oj.no.po co zaraz tak.- To przejdzie.Po prostu siniak.Ale kość jest cała.- Boże.a to.co ty takiego robiłeś.Boże.no, po chuja tak? Co? Po chuja tak robić? -Zatrzęsła głową.Podciągnęła kolana do podbródka.Objął ją za ramiona.- Jestem Kat.- Co? - Nic nie rozumiejąc, patrzyła na niego.- Wykonujesz wyroki?- Nie zrozumiałaś mnie, Diar.Nie jestem katem, mam na imię Kat.- Zaśmiał się.- Ka, a,te - trzy litery.Nie wykonuję żadnych wyroków.- Tak? - W roztargnieniu rozejrzała się.- A to co? Hotel?- Niezupełnie.- Przytulił się do jej pleców.- Coś w rodzaju sanatorium. - Dla kogo?- Dla braci.I sióstr.- Jakich?- Takich jak ty.- Jak ja? - Wytarła usta o kolana.- I niby co, ja jestem siostrą?- Siostrą.- Czyją?- Moją.- Twoją? - Zadrżały jej usta, skrzywiła się.- Moją.Ale nie tylko moją.Masz wielu braci.- Bra.ci? - zaszlochała.Złapała go za rękę.I nagle zaczęła krzyczeć na cały głos,gwałtownie i przeciągle.Krzyk przeszedł w płacz.Objął ją, przycisnął do siebie.Nikołajewa płakała, wtuliwszy się w jego muskularną pierś.Zaczął ją kołysać jak dziecko.- Już dobrze.- Po co.jeszcze.po co.oooo! - płakała.- Już, już teraz wszystko będzie dobrze.- Oooo!!! Jak to.oj, coś ty narobił.Boże.Stopniowo się uspokajała.- Musisz odpocząć - powiedział.- Ile masz lat?- Dwadzieścia dwa.- zaszlochała.- Przez wszystkie te lata spałaś.A teraz się przebudziłaś.To bardzo silny wstrząs.Którynie tylko cieszy, ale i przeraża.Potrzebujesz czasu, żeby do niego przywyknąć.Kiwnęła głową.Chlipnęła:- A.masz.chusteczkę?Podał jej serwetkę.Głośno wytarła nos.Zmięła serwetkę, rzuciła na podłogę.- Boże.cała się zaryczałam.- Możesz się wykąpać.Siostry pomogą ci doprowadzić się do porządku.- Aha.- Przestraszona zerknęła na okno.- A gdzie.- Aazienka? Zaraz cię ktoś zaprowadzi.Nikołajewa z roztargnieniem kiwnęła głową.Spojrzała na lilię w wazie.Na okno.Znówna lilię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •