[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach, jeszcze,jeszcze.Krzyczała teraz już nie z bólu, lecz z zachwytu, podnieceniai rozkoszy, aż w końcu usłyszała długie, odprężające westchnienieRhysa.Zasypiając w jego objęciach, pomyślała, że jej życie dopełniłosię i że nie może być większej miłości i harmonii niż ta, która ichpołączyła.Gdy obudziła się w nocy, usłyszała przy sobie równyoddech.Nasłuchiwała, leżąc w ciemności, aż usnęła ogarniętauczuciem niewypowiedzianego szczęścia.Otworzyła oczy po razdrugi, kiedy przez zasłony przedzierało się już światło.Rhysa nie byłoobok, włożyła więc szlafrok i poszła go poszukać.- Tak, ale musicie tego dopiąć - usłyszała z pokoju obok.Rhyssiedział w fotelu i perswadował coś komuś przez telefon.- Tegokontraktu nie wolno sobie odpuścić.- Przerwał, kiedy zobaczył Alixw progu.- Tak, tak.Słuchaj, muszę już kończyć.Gdyby- to było114RS konieczne, zadzwoń tutaj.- Podał numer i odłożył słuchawkę.- Cześć,urwisie.Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.- Nie.Stęskniłam się za tobą.Do kogo dzwoniłeś?- Do Wilna.- Nawet tu cię dopada twoja praca? W noc poślubną?!- Ojej - próbował łagodzić.- Chciałem ich tylko zawiadomić, żedotarłem bezpiecznie i na czas.No, chodz do mnie.Nie uwierzyła, lecz podeszła i usiadła mu na kolanach.Zarazpotem kochali się znowu i kiedy się na dobre obudzili, dochodziładziesiąta.Dzień wstał piękny, wybrali się więc na spacer, zjedli lunchw barze i znowu wrócili do hotelowego pokoju.- Jeśli się nie mylę - powiedział Rhys kusząco - kąpaliśmy sięjuż kiedyś razem.- Zagonił ją, żartując, do łazienki, rozebrał i puściłwodę.Leżeli potem nadzy w świetle dnia.Alix czuła się tym najpierwtrochę skrępowana, lecz w pewnej chwili odwróciła się swobodnie nabrzuch i oparła na łokciach.Rhys miał zamknięte oczy.Zachwyconym spojrzeniem ogarnęła jego ramiona, ręce, całe ciało.Delikatnie przesunęła palce śladem żył widocznych naprzedramionach, przebiegła opuszkami pod kreską opalenizny niskona brzuchu, musnęła uda.Spowodowało to reakcję, która zaparła jejdech w piersiach.- Kocica - mruknął Rhys, nie otwierając oczu.Uszczęśliwiona,jakby powiedział jej komplement, zatańczyła znowu palcami na jegobrzuchu.115RS - Jeszcze trochę, a zostaniesz prawdziwą kusicielką.-Uśmiechnął się szeroko.- Chodz.Przysunęła się bliżej, obejmując go ramionami, lecz Rhyswciągnął ją na siebie.Wiedziała, że jej pragnie.Umiała już lepiej niżwczoraj wsłuchiwać się w swoje ciało.Objął teraz jej biodra iporuszył nią, czując, że gotowa jest sprostać nowemu dla niejdoświadczeniu.- Maleńka - szepnął podniecony.- Tyle jeszcze musisz sięnauczyć.- Ucz mnie więc, ucz.- Alix oddychała nierówno, poddając siębez reszty ogarniającej ich pasji.- Chcę, żebyś był szczęśliwy.%7łebyśdzięki mnie czuł to, co ja dzięki tobie.Przygarnął do siebie jej głowę.Spleceni nogami, złączenipocałunkiem, kochali się teraz z namiętnością, której nie było w ichpoprzednich zbliżeniach.Zrozumiała instynktownie, iż dopiero teraznaprawdę jej zapragnął - jak mężczyzna pragnie kobiety - że obudziław nim pożądanie, któremu nie był w stanie się oprzeć.Ciało Rhysa napięło się i stwardniało.Czuła na sobie corazmocniejszy, coraz żarliwszy uścisk jego rąk, gdy nagle w szum jejkrwi wdarło się jakieś dzwonienie.Przez sekundę myślała, że toszalony rytm, który rozrywał jej skronie, lecz kiedy Rhys zaklął iznieruchomiał, zrozumiała, że dzwoni telefon. Nie odbieraj! Nie od-bie-raj! - wydusiła z siebie, znajwiększym trudem łapiąc oddech, i poruszyła się rytmicznie, chcącza wszelką cenę zatrzymać go i doprowadzić do spełnienia.Rhys116RS jednak wysunął się spod niej i odwrócił na bok, by podnieśćsłuchawkę.Leżała bez ruchu, niemal nie wierząc w to, co się stało.Nagleogarnął ją potworny gniew.Przetoczyła się po nim i pobiegła dołazienki, zatrzaskując za sobą drzwi.Zdenerwowana w najwyższymstopniu, odkręciła wodę, weszła do wanny i zaczęła szlochać.A więcto tak! Ta przeklęta praca jest dla niego najważniejsza! Gotów dla niejpoświęcić miłość, popsuć noc poślubną, pierwsze zbliżenia!I oto ziarno nieufności, którą zasiała w jej duszy Lynette,znalazło podatny grunt.Do tej pory ani słowem nie wspomniałaRhysowi o tamtej rozmowie.Nie chciała niczego zepsuć, ale on samzatruł wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •