[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy\by interes się załamał?- Nie.Byłem tam niedawno i stwierdziłem, \e ruch jest taki jak zwykle.Mo\e to ten nowysystem księgowania?- Niemo\liwe.U\ywamy ciągle tego samego.Czy tam jest nowy kierownik?- Danny Matthews jest od kilku miesięcy.Dlaczego pytasz?- Chyba powinieneś go mieć na oku.- Cholera! - Jake był poirytowany.- Nie mogę go zwolnić.Jest po sta\u.- Po prostu przez jakiś czas miej na niego oko.Nie dopuść, aby zaczął cokolwiekpodejrzewać!- Mo\e to byłoby najlepsze rozwiązanie!- Wtedy zacznie znowu.Nie, Jake, musisz być ostro\ny! Teraz nie masz dostatecznychdowodów, by go zwolnić, ale jeśli cię straszył Związkami, mo\esz mu zagrozić publicznymujawnieniem jego sprawek.- Fakt.Muszę mieć mocne dowody, zanim zrobię jakiś ruch.W końcu to tylko podejrzenia.Będę tam mo\liwie często zaglądał.Zwłaszcza, \e on w przyszłym tygodniu jedzie na urlop. - Fantastycznie! Na ten czas przyjmij na jego miejsce kogoś, komu całkowicie ufasz.Uwa\nie przejrzyj rachunki.Jeśli przychody wrócą do poprzedniego poziomu, będziesz miał go wręku.- Dobrze, zrobię jak mi radzisz.Dziękuję ci.Przepraszam, \e znów zawracam ci głowęmoimi problemami.- Nie ma sprawy! Cieszę się, \e mogę ci pomóc.- No, jesteśmy na miejscu.Czy jestem zaproszony?- Jak\e bym śmiała puścić cię do domu bez odrobiny kawy?Gdy Laine weszła z kawą, Jake le\ał na kanapie.Na jej widok wstał, by pomóc odstawićtacę.- Chodz do mnie - szepnął pociągając ją ku sobie.Laine dr\ąc z emocji, zapadła w miękkie poduszki.Objął ją i zaczął całować długo,namiętnie.Przymknęła oczy pozwalając unieść się zapamiętaniu.- Kochanie - wyszeptał unosząc głowę.- Nie wiem, jak mogłem dotąd \yć bez ciebie.Wyjdziesz za mnie?Laine podniosła głowę.Wprawdzie miała nadzieję na jakiś trwalszy związek, ale takiejpropozycji się nie spodziewała.Przynajmniej jeszcze nie teraz.Znali się krótko, a poza tym samprzecie\ mówił, \e nie chciałby, \eby jakakolwiek kobieta zajęła miejsce jego zmarłej \ony.Widząc jej zaskoczoną minę Jake dokończył:- Wiem, \e pragnąc, abyś przeniosła się do nas, proszę o zbyt wiele, ale.Abby i ja.takbardzo ciebie potrzebujemy.Laine miała wra\enie, \e jakaś gwałtowna fala wstrząsnęłą całą jej istotą.To było wprostniewiarygodne! W chwili, gdy krótkie  tak miała na końcu języka, w ogóle nie pomyślała o Abby!Czy umie dochować tajemnicy?Właściwie do tej pory nic innego nie robiła.Có\ takiego mogłoby się zdarzyć wprzyszłości, aby jej sekret wyszedł na jaw? Kochała Jake'a! Niczego na świecie tak nie pragnęła,jak zostać jego \oną.Uśmiechnęła się do ciepłych, brązowych oczu, czekających na odpowiedz.- Tak - wyszeptała.On zaś wydał jakiś nieartykułowany okrzyk i porwał ją w ramiona.Trwali tak objęci,ciesząc się sobą, swą bliskością i tym, \e nale\ą do siebie.Gdy w końcu Jake poruszył się, podniosła głowę.- Kiedy? - zapytała.- Jak najszybciej.Masz coś przeciwko? - Nie.Kocham cię, Jake.- Laine! - szeptał, gorączkowo całując jej twarz - Laine, tak bardzo cię potrzebuję.Czychcesz mieć huczne wesele?- Niekoniecznie, a ty?- Absolutnie.Im mniej ludzi, tym lepiej.Chyba jednak Jake miał wcią\ poczucie winy z powodu powtórnego mał\eństwa -pomyślała.- Ale w kościele, dobrze? - poprosiła.- Nie jestem a\ tak gorliwą chrześcijanką, ale mamwra\enie, \e nasz ślub będzie wówczas bardziej prawdziwy.- Najmilsza, mo\e być wszędzie, byleby był! Kościół to dobre miejsce, ale rodzicompowiem dopiero po fakcie.Nie chcę ich tu ciągnąć, a pewnie czuliby, \e to obowiązek zjawić się nauroczystości.A twoi?Zawahała się.Na pewno czuliby się dotknięci, dowiadując się o wszystkim post factum,ale byli częścią jej dramatu.Chciała wejść w przyszłość wolna od tego, co było.A co z Abby? Ona była raczej dopełnieniem jej szczęścia, a nie powodem, dla któregowiązała się z Jake'm.Abby zbli\yła ich do siebie, ale jej uczucia dla Jake'a nie miały nic wspólnegoz pragnieniem połączenia się z córką.- Sądzę, \e powinnam ich zaprosić.Mimo wszystko są moimi rodzicami.I uwa\am, \e tyte\ powinieneś zaprosić twoich!- Tak, masz rację.Jest jeszcze moja siostra, choć wątpię, czy przyjedzie, mieszka wSingapurze.Ale \adnych ciotek, wujków, ani przyjaciół rodziny!- Zgoda.Cicha uroczystość bez zbędnego szumu!Gdy Jake odjechał, Laine wyciągnęła się na sofie, by przemyśleć to wszystko.Tak wielewydarzyło się w tak krótkim czasie! Jednak jej szczęście nie było pełne.Tkwił w nim mały cierń!Jake nigdy nie powiedział jej, \e ją kocha.Potrzebował - owszem, ale ani słowem nie wspomniał omiłości.Mo\e ju\ nigdy jej nie pokocha? Mo\e będzie musiała \yć ze świadomością, \e jest tądrugą.No có\ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •