[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzwoniła do  Korporacji Connover" i usłyszała automatyczną sekretarkę.Prawie do północy krzątała się po domu.Zaczęła piec ciastka, spaliła je iwyrzuciła.Wzięła kąpiel, przenosząc telefon do łazienki.Pózniejeksperymentowała z kremami, kładąc dla odmiany aloesowy na policzki, az wyciągiem z avocado pod oczy.Nic jednak nie mogło oderwać jej odponurych myśli.Telefon zadzwonił w chwili, kiedy weszła do łóżka.- Nie odkładaj słuchawki.- Usłyszała ukochany, mocno skruszonygłos.- Zasługuję na to, ale proszę, nie odkładaj.- No, w końcu zadzwoniłeś! Nic się nie stało? - Stevie oddychała takszybko, że ledwo mogła mówić.- Wszystko w porządku.Jestem szczęśliwy, że cię słyszę.Co uciebie?- Nieważne co u mnie.Co z tobą? Gdzie jesteś?- W mieście.Na ostatnim piętrze biurowca jest mieszkanie.Spędziłem tu parę ostatnich nocy.Zdaję sobie sprawę, że jest pózno, ale130RS musiałem cię usłyszeć.To jest pierwsza okazja, kiedy mogłem do ciebiezadzwonić.Przez całe popołudnie trwały rozmowy i zaraz potemmusiałem lecieć do San Francisco.Przed chwilą wróciłem z lotniska.Stevie zapaliła lampę, tak jakby mogło jej to pomóc w zrozumieniusytuacji.- Powiedziałś: San Francisco?- Tak.Tam są nasi prawnicy.Wiesz, to co chcę ci powiedzieć, nienadaje się na telefon, a ja padam ze zmęczenia.Mogłabyś się ze mnąspotkać na kolacji w piątek?- W piątek? - powtórzyła zawiedzionym głosem.- Rano lecę do Nowego Jorku i nie będzie mnie aż do piątkowegopopołudnia.Mam parę spraw do załatwienia.- A więc muszę cierpieć i czekać na wyjaśnienia aż do piątku?Usłyszała cichy śmiech.- Gdybyś ty tego ode mnie żądała, moje ciasteczko, domagałbym siętwojej głowy - przyznał.- To co, w piątek o siódmej?- Powiedz mi tylko.- Nagle Stevie zastanowiła się, co takiegochciałaby usłyszeć.- Powiedz, co z ojcem?- Dochodzi do siebie.Miał łagodny atak, będący ostrzeżeniem, żemusi zwolnić tempo życia.Jeśli nic się nie zmieni, to za parę dni wypiszągo ze szpitala.- To cudownie.- Zapadło milczenie przerwane z jego stronystłumionym ziewnięciem.- Dam ci już spokój.Wyraznie potrzebujesz snu.- Starzeję się, Stevie.- Mam nadzieję.Wtedy byś mi dorównał wiekiem.131RS - Postaram się.- Kolejne ziewnięcie.- Podobno człowiek starzeje sięwtedy, kiedy podnieca go myśl o pójściu do łóżka po to tylko, żeby spać.Stevie uśmiechnęła się i dotknęła słuchawki opuszkami palców.- W takim razie do piątku, Romeo.- Zostawię informację o sobie w recepcji na dole.Powiedzą ci, gdziejestem.Jego głos brzmiał jakby był gdzieś bardzo daleko.Może ostatniepiętro  Connover Building" rzeczywiście znajdowało się w połowie drogido nieba?- W porządku - westchnęła.- Nie pozostaje mi wobec tego nic dododania, poza.- Stop! Pamiętasz, co mi obiecałaś? Nigdy nie będziesz się ze mnążegnać.O mało co nie złamałaś obietnicy.- Słodkich snów, M.J.Connover.Stevie nie miała pojęcia, jak się ubrać na kolację w apartamencieusytuowanym tak blisko nieba.W końcu zdecydowała się na skromnykostium z białego jedwabiu.Włosy, świeżo po wysuszeniu, były proste ilśniące.Zaparkowała samochód w podziemiach  Connover Building" ibłyskawicznie dojechała windą do recepcji.Strażnik przy biurku poprosiłją o dokument stwierdzający tożsamość.Kiedy Stevie wyciągnęła sześćkart kredytowych, prawo jazdy, chusteczkę z monogramem i kwit z pralni,dopiero był usatysfakcjonowany.Kolejną windą pojechała na trzydzieste trzecie piętro, gdzie musiałastawić czoło jeszcze jednemu strażnikowi.Potem prowadzono ją szerokimkorytarzem wyłożonym ciemnobrązowym dywanem.Na końcu drogiznajdowały się masywne drewniane drzwi.132RS - Proszę wejść - powiedział strażnik, otwierając drzwi i wycofującsię.- Pan Connover jest na zebraniu, ale prosił, żeby czuła się pani jak usiebie w domu.Pan Connover wkrótce przyjdzie.Pierwszym odczuciem Stevie był żal z powodu braku witającego jąMicka.Może sprawił to niewiarygodny ogrom pokoi wysokich na czterymetry, może błyszczące szklane ściany, przez które widać było światłamiasta. Powinieneś być tu ze mną - mówiła w myślach do Micka - bowchodziłam już do zbyt wielu pustych pokoi".Nie mogła nie docenić artystycznego zmysłu dekoratora, którypokrył ściany nadrukiem w czarno-białą jodełkę pulsującą srebrzystymświatłem.Wysokie do sufitu kolumny z plastyku i stali oddzielały salon odjadalni.Umeblowany był stereotypowo, lecz w dobrym stylu -czarny stółna wysoki połysk, białe skórzane sofy i krzesła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •