[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie będziemy o tym gadać przez telefon, Obi.- Jasne - zgodził się Oberstar.- Ani w tej twojej spelunie.Wezmę samochód i zabiorę cięgdzieś.Czekaj na rogu; będę za dziesięć minut. Dokładnie dziesięć minut pózniej Oberstar zatrzymał przy krawężniku nieoznakowany wózpolicyjny.Bobby Lee ledwie zdążył trzasnąć drzwiami, gdy szef z piskiem opon włączył siędo ruchu i spytał:- Co masz?- Wolniej, Obi, bo kogoś staranujesz.- Chcę dojechać do Bertolucciego i kupić kanapkę, zanim zrobi się tłoczno.- Dzieciaki przyjeżdżają na weekend?- Tak, a ja muszę przynajmniej zjeść kiełbasę.Padam z głodu.- No to szkoda, że nie wpadłeś do klubu.Dobrze karmią.- Mówiłem ci, że nie lubię tego miejsca.Właściciel jest wyjątkowym dupkiem, a sumieniema brudne jak dno śmietnika.- To wiemy nie od dziś.- Wystarczający powód, żeby tam nie chodzić.Myślisz, że facet ma coś przeciwko temu, żegliny do niego przyłażą?- Właśnie o tym chciałbym z tobą pogadać.- Jak to?- Jeden z pracowników widywał Simmonsa w klubie114w towarzystwie gliniarzy, czasem też z grupą Australijczyków.To solidny trop, ale przedewszystkim martwi mnie to, że ktoś z naszych mógł mieć konszachty z Simmonsem.- Skąd wiadomo, że to był gliniarz? - spytał Oberstar.-Miał mundur, czy co?- Był po cywilnemu, ale wyglądał na policjanta, nie oddał kurtki i pokazał odznakędziewczynie, która pracowała niegdyś przy drzwiach.Wiesz przecież, że w tym lokaluwszyscy zdejmują okrycia - oprócz glin.Oberstar przyspieszył bez słowa, walcząc o miejsce przed światłami na skrzyżowaniu.- Sukinsyn - mruknął po chwili.- Nie podoba mi się kierunek, w którym zmierza ta sprawa,Bobby Lee.- Zwięte słowa.Będę musiał poprosić jednego z moich ludzi grzebiących w sprawachfinansowych Simmonsa, żeby sprawdził, czy nie trafi na nazwisko któregoś z naszych.- Mam kogoś, kto mógłby to zrobić po cichu.- Jak to?- Sądzisz, że jeśli wyślesz kogoś, żeby szukał w bankowych papierach nazwisk policjantów,to nie wróci z długą listą? First Bank kredytuje nam domy, prowadzi rachunki rozliczeniowe ilokaty.Wierz mi, lista będzie długa.Poza tym wszyscy będą wiedzieć o tym, że węszymy,włącznie z tym, kogo chcielibyśmy przyskrzynić.Mówię ci, wezmiemy mojego człowieka.To emeryt, może zająć się sprawą po cichu; nikt się nie dowie, póki nie zdobędziemysolidnych dowodów.- Jak na starego psa, którego lada chwila pogonią na zieloną trawkę, całkiem niezlekombinujesz, Obi-Wanię -przyznał Bobby Lee.- Chodzmy po tę kiełbasę.Może nawet cośzjem?- Jasne.Młody jesteś, długie życie przed tobą, możesz sobie na to pozwolić.Niszcz sobieżołądek, póki stać cię na tę przyjemność."2.62.7Aatwo było poznać szyfr wyłączający elektroniczny system bezpieczeństwa w domu HaroldaNyąuista.Alfie położył się w wysokiej trawie za płotem na tyłach posesji, a przed sobąustawił lunetkę o dwudziestoczterokrotnym powiększeniu, którą kupił w sklepie sportowym.W maksymalnym powiększeniu dobrze widział klawiaturę zamontowaną w kuchni, obokdrzwi.Tuż obok niej wisiała na ścianie karteczka z czterema cyframi i symbolem.KiedyNyąuist wrócił do domu, zostawił samochód w garażu i zaraz skierował się właśnie do kuchni, by wbić kod wejściowy, zanim uruchomi się alarm.Klawiatura była zainstalowanapod kątem, akurat tak, że ciało gospodarza nie zasłaniało Alfiemu widoku.Jak większość zbytzajętych ludzi, Nyąuist nie chciał przeciążać się myśleniem po ciężkim dniu pracy - kod byłnader prosty: 1, 2, 3, 4 i znak #.Dokładnie taki jak na przyklejonej obok karteczce.Zabójczo prosty.Alfie przez pewien czas obserwował Nyąuista krzątającego się po domu.Wkrótce pojawiłasię i żona; mąż pomógł jej przenieść zakupy z drugiego samochodu do kuchni.Jako że zaposesją grunt wznosił się dość ostro, tworząc skarpę szosy, Nyąuist nie miał zwyczajuzaciągać zasłon i spuszczać żaluzji na tyłach domu.Lubił spoglądać przez okno na podmokłąłąkę i ciągnący się za nią nasyp.Pomruk przejeżdżających górą samochodów i prawienieustająca parada czerwonych świateł mknących w jedną, a białych w drugą stronę musiałyciekawie prezentować się z wnętrza domu.Alfie przekonał się o tym, kiedy znalazł się w środku.Młodszy z dwóch mundurowych trzymających straż na chodniku przed domem HaroldaNyąuista powiedział:- Co to jest  skrwawienie"?- Całkowita utrata krwi - odparł oficer szkolący go w policyjnym rzemiośle, siwowłosy ikrągły Irlandczyk o obojętnych oczach, które zbyt wiele widziały.- Skąd pan wie?- Kiedyś potrzebne mi było hasło w krzyżówce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •