[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Umilkła i po chwili dodała z obrzydzeniem: - Czasami mi się wydaje, że to są szczury.Zenon nie czuł się winien tego stanu rzeczy.Przy tym inna jego strona uderzyła go bardziej.Słuchał nie odzywając się wcale.- Więc jak to nazwać? - powtórzyła.- Bo można by powiedzieć, że to jest filantropia.CiGołąbscy zostali eksmitowani z mieszkania na czwartym piętrze.Rzeczywiście nigdy niepłacili.Ale ponieważ ona była jeszcze chora po połogu i nie mieli gdzie się podziać, więcciotkapozwoliła im zostać w tym kącie, póki sobie czegoś nie znajdą Podłoga, piecyk, ta ściana zdesek - to nawet coś kosztowało.I tal już siedzą szósty rok.Oni sami mówią nie - mieszkać,tyłki siedzieć, bo tam nie można się ruszać.A na noc wszyscy wchodz, do tego łóżka, domatki.- Ach! owszem! - przerwała sobie sama.- Pan się pytał, co ja robię Rzeczywiście coś robię.Już dwa lata zastępuję ciotkę i prowadz' meldunki.Polega to na tym, że wszystkienajintymniejsze sprawy tęgi domu przechodzą przez moje palce.Ktoś się chce ożenić, ja mi wypisuję świadectwo, że tu mieszka - ktoś u kogoś nocuje ni meldowany, ja to muszęwytropić.Urodziny, śmierci, wszystko Wiem, gdzie na ilu metrach kwadratowych ilu ludzisię gniezdzi Wszystko poświadczam, przybijam u dołu pieczątkę, usprawiedli wiam,legalizuję.Taki dom to jest rzecz zadziwiająca.Czy to nii szczególne, że ludzie zdecydowalisię żyć na sobie warstwami? O dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem.Panwie, że ti połowa piwnic zamieniona jest na mieszkania i tam, pod nami mieszka więcej ludziniż na wszystkich piętrach poza tym.- Oni się nazywają Gołąbscy? - spytał powoli Zenon.- Ci pod nami, tak, Gołąbscy - powtórzyła Elżbieta i przypatrzyli mu się z uwagą.- Dlaczegopan się o to pyta? Zenon nie odpowiedział.- Bo to jest chyba obojętne.Cały ten dom pełen jest takich rzeczy I to wszystko ja wiem.Ja topodpisuję i u dołu przykładam do teg( pieczątkę z nazwą ulicy Staszica i numerem domusiedemnastyn i jeszcze hipotecznym.To jest ustanowione.Od tego nie można sil wyłamać,nie ma żadnego sposobu, żeby się z tego wykręcić, żeby sil tego wyprzeć.Wszelkaindywidualna niezależność to jest złudzenie Już przez sam fakt, że żyję, godzę się nieustannie,biorę w tym udział przykładam do tego ręki.Każdym oddechem przystaję wciąż nat( wszystko.Elżbieta mówiła stojąc.Jak kiedyś dawniej.Zenon rozumiał, żi powinien już iść, że to jest jużpożegnanie.I jak wtedy, gdy czytał razem książki z biblioteki starego Wąbrowskiego alborozwiązywał geometryczne zadania, Zenon zapytał, czy może przyjść jutro.- Dobrze, niech pan przyjdzie - powiedziała Elżbieta.- Jutro, tylk( wcześniej, dobrze?Zenon wyszedł z ciemnego salonu na jasną jeszcze ulicę.Była chłodna, jesienna pogoda.Pocałym niebie rozsypane były drobne, szarofioletowe obłoki, ostatnie refleksy wczesnegozachodu gasły.Na ulicy Emerytalnej, w tym samym miejscu co wczoraj, zobaczyłschodzącego ze schodów cukierni Awaczewicza.Przystanął i przez chwilę patrzył za nim.Awaczewicz rzeczywiście skręcił w ulicę Staszica i Zenon nie wiadomo czemu był pewny, żeten stary lew prowincjonalny poszedł właśnie do Elżbiety.8Pani Cecylia Kolichowska wyraziła się raz tak: Wszystkiego się spodziewałam, ale tego, żebędę stara, to nigdy?Było to po jednej scenie z Elżbietą.Z tą dziewczyną, do której przywiązała się naprawdę jakdo rodzonego dziecka.A czasami myśli, że to jest stworzenie bez serca, zupełnie pozbawioneuczucia, ktoś obcy, prawdziwy wróg domowy.%7łyje tylko swoim życiem, poza sobą nie widzinikogo.Nie rozumie, że ktoś obok niej się męczy, że istnieją większe tragedie niż nie mócwyjechać na uniwersytet.Wystarczy po prostu się odezwać, żeby zaraz była innego zdania.Bierze stronę każdego przeciw niej, wciąż o coś walczy, każdy jest bliższy niż ona, jedynasiostra jej ojca, kobieta, która właściwie ją wychowała, nie mając wobec niej żadnychobowiązków.Bo przecież nie jest sierotą, skoro jej matka żyje i opływa we wszystko, a odkądzostała małżonką dygnitarza, którego przez szereg lat była kochanką, mogłaby sobieprzypomnieć, że ma córkę.Staje w obronie oszusta i złodzieja Gołąbs-kiego, nie daje ruszyć Chąśbów, którzy na komorne wprawdzie nie mają, ale urządzać u siebie hałasy i pijatyki cotydzień to mogą, ujmuje się za Ignacym, starym leniem i niedołęgą, przez którego marniejeogród, nie da słowa powiedzieć żadnej służącej.Co to wszystko jest? Poczuciesprawiedliwości, równość, uświadomienie społeczne? Pani Cecylii wiadome były te rzeczynie od dzisiaj.Sprawiedliwość, dobrze.Ale niechże idzie ze swoimi pretensjami tam, gdzienaprawdę jest jakiś wyzysk i krzywda, nie do niej, którą właśnie wszyscy wyzyskują, której takamienica nic nie przynosi prócz kłopotów."Ja ci wcale nie powiadam - mówiła do Elżbiety -że świat jest dobrze urządzony i że każdy ma, co mu trzeba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    hp include("s/6.php") ?>