[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłem bowiem zapominać, że wielemiejscowości polskich, szczególnie pod zaborem pruskim posiadało swoje niemieckie nazwy.Wezmy taki Wrocław! Miasto będące od 1526 roku pod zwierzchnictwem Habsburgów, od1742 włączone do państwa pruskiego.Toż kiedyś nosiło nazwę: Breslau.Jeśli w naszejsprawie chodziło o Wrocław, to współczesna mapa nie była pomocnym rekwizytem.Staramiejscowość zaczynająca się na  B. mogła okazać się współczesną miejscowościązaczynającą się na całkiem inną literę.A dlaczegóż właściwie pomyślałem o Wrocławiu? Ztego powodu, o którym przed chwilą wspomniałem; poza tym na wrocławskiej wyspie Piasekznajdował się póznobarokowy klasztor oo.Augustianów.Tylko owo sąsiedztwo Aysej Góryeliminowało to dolnośląskie miasto z dalszych poszukiwań.Nie tylko Wrocław, ale i każdeinne miasto.Aysa Góra była wyłącznie zarezerwowana dla Gór Zwiętokrzyskich, tyle że - jakna złość - w okolicach Zwiętego Krzyża nie było żadnego odpowiedniego miejsca na  B.Nasze poszukiwania palcem po mapie zataczały coraz to szerszy krąg. A może owo B.nie jest wcale nazwą miejscowości? - zastanawialiśmy się z Fiolką.W tym czasie niewiele wydarzyło się na korytarzu.Ruch prawie zamarł, choć ktośprzeszedł kilka razy za naszymi drzwiami, skrzypnęły dwa razy drzwi sąsiedniego przedziałukonduktorskiego, potem znowu słyszeliśmy czyjeś kroki zagłuszane przez dudniące kołapociągu o tory.W pewnym momencie coś nawet zadudniło za ścianą u konduktora.Wyszedłem dyskretnie na korytarz i rozejrzałem się na lewo i na prawo.Nie było nikogo.Konduktor dalej hałasował, jakby przestawiał jakieś bagaże, poza tym droga na tył składu byławolna. - Ruszaj się, Fiolka - nakazałem.Fiolka ruszył biegiem na tył wagonu w kierunku restauracyjnego.Był już na samymkońcu, gdy otworzyły się drzwi przedziału, w którym podróżował Vidac.Jednak zamiastniego ujrzałem głowę Mirabeli.Na szczęście młoda kobieta patrzyła w moją stronę i niezauważyła chowającego się w przedsionku wagonu Fiolki.Chłopak dosłownie skoczył wkierunku toalety, a że był z niego wysportowany młodzieniec, zrobił to szybko i sprawnie.Mirabela obejrzała się za siebie zaintrygowana dziwnym hałasem za jej plecami i niedostrzegłszy nikogo, z powrotem schowała się w swoim przedziale.I znowu zachowanie Mirabeli wydało mi się zagadkowe.Czemuż to nie spała? Czemuczuwała? Dlaczego zainteresowały ją kroki na korytarzu? Co tu się działo i kim była ta młodakobieta? A może to ona współpracowała z Saint-Germainem i dziennikarzem?Fiolka wychylił się nieznacznie zza ścianki wagonu, za którą zaczynał się jużprzedsionek i drzwi do następnego wagonu.Już miał dać drapaka w tamtym kierunku, gdynagle znieruchomiał i błyskawicznie zniknął mi z oczu.Ktoś nadchodził od strony wagonurestauracyjnego.Ależ tak!Nie myliłem się.Po chwili ujrzałem ciężko kroczącego Niemca, tego olbrzymaubranego w ciemny golf.Szedł chwiejąc się, ale nie był to wynik wypicia nadmiernej ilościpiwa, a kołysania się pociągu.Niemiec nie zerknął w bok, minął przedsionek i korytarzemdoszedł do swojego przedziału.Zanim otworzył drzwi i zniknął w nim na dobre, popatrzył namnie spode łba.I znowu, kiedy założyłem, że za chwilę ujrzę Fiolkę opuszczającego wagon,zobaczyłem powracającego z wagonu restauracyjnego Zubilewicza.Mówił coś do mnie zdaleka, a ja coś biedny krzyczałem, nie rozumiejąc ani jednego słowa, które tamtenwypowiadał.Tak bardzo hałasował pociąg, który przejeżdżał właśnie przez rozjazd naprzedmieściach Dortmundu.Kolega Wiktor otworzył na chwilę drzwi swojego przedziału i przez sekundę z kimśrozmawiał, stojąc cały czas na korytarzu, bokiem do mnie.Potem zbliżył się do mnie, a jegotwarz wyrażała silne podenerwowanie.Pierwszy raz widziałem go takiego poruszonego iożywionego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •