[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.wzrosło.Z tym jednak jakoś sobie radził.Dużo lepiejniż ze wzlotami, które zamieniały ją w inną osobę.Nadal była ciocią Mer,tylko mówiła szybko, robiła dziwne rzeczy, wydawała wszystkiepieniądze, które mieli, i każdy grosz, którego nie mieli, maniakalniesprzątała, snułafantastyczne plany (jak przekopanie ogródka w środku nocy wposzukiwaniu znalezisk archeologicznych), nie spała, nie jadła.Wujek Victor ją kochał, byłam tego pewna, lecz nie mógł z niąmieszkać.Nie był wystarczająco silny.Fizycznie tak, ale psychicznie nie.Kiedyś myślałam, że nie mógł patrzeć, jak ona cierpi, wiedząc, że niemoże jej pomóc.Kiedyś myślałam, że nienawidzi się za to, że nie możejej kochać i pomóc, że nie jest w stanie dać jej wystarczająco dużo, bybyła w dobrej formie i nie miała takich zmian nastroju.Ale byłamromantyczką.Przez lata odkryłam, że wszystkie związki mają swojetajemnice i że nikt z zewnątrz nigdy nie wie, jak jest naprawdę. Lepiej już pójdę, kochanie.Powiedziałam twoim rodzicom, żezapomniałam tego. Sięgnęła do torby i wyjęła wełniane niebieskierękawiczki. Nie lubię mówić niewinnych kłamstw, ale chciałam cipowiedzieć, że jest piękny.Uśmiechnęłam się do niej. Naprawdę. Głos uwiązł jej w gardle, zdołała stłumić płacz..piękny. Myślisz, że dobrze postąpiłam? zapytałam ją, zanim sięodwróciła.Teraz, gdy znała część prawdy, i pewnie myślała, że Mai i jamamy romans, musiałam ja zapytać.Nadal nie byłam pewna, czypowinnam była wybrać to drugie rozwiązanie.Jej twarz złagodził najradośniejszy uśmiech, jaki widziałam od lat. Jak najbardziej odpowiedziała. Nie wyobrażam sobie światabez niego.A ty?Spojrzałam na mojego syna.Mój syn.Zwięty Boże.Mój syn. Ja też nie odpowiedziałam, czując przypływ czułości. Niewyobrażam sobie.35Mai i ja potrzebujemy wakacji.Myję serwis do herbaty, który dała nam Meredith, i czuję się o wielelepiej.To, czego nam potrzeba, to wyrwanie się z tego wszystkiego.Oderwanie się od presji bycia tutaj przez cały czas, tylko we dwoje, bezzmian.To właśnie bezdzietne pary powinny robić: latać na zagranicznewycieczki, kochać się, gdzie i kiedy chcą, wydawać dużo pieniędzy nabłahostki.Musimy wykorzystać tę spontaniczność, którą daje brak dzieci.To jest nasz obowiązek.Hiszpania? Portugalia? Dublin? Mediolan? Paryż? Timbuktu!Dokądkolwiek pojedziemy, będzie wspaniale.Byle tylko razem.Kiedy będziemy już zrelaksowani, w błogostanie, poruszę tematwidywania się z Leem.Zasugeruję Malowi, żeby cokolwiek zagadnąłMeredith, żeby porozmawiała z Novą na temat widywania się z nim.Nadal zależy jej na Malu, musi, bo nazwała syna po nim.Oczywiścietylko ktoś, kto kochał go tak jak ja, mógł to zauważyć: Leo, Malv-olio.Jeśli tak zrobiła, nadal musi coś do niego czuć.A to oznacza, że możewpuści Mala z powrotem do swojego życia, dopuści go do życia Lea.Mnie także.Ale, wszystko po kolei.Najpierw Mai.To go uszczęśliwi.I tego chcę.Tak bardzo pragnę, by znów był szczęśliwy.%7łeby przestałtęsknić za Novą i za Leem.Filiżanka wymyka mi się z ręki i upada z niewielkiej wysokości domiski do mycia naczyń.Nie spada z wysoka, lecz mój żołądek ściska sięna dzwięk pęknięcia, gdy uderza w coś zanurzonego w mydlinach.Tenserwis do herbaty jest rzadki.Stary, antyczny, rzadki.Meredith dużo zaniego zapłaciła.Nie lubię go, ale doceniam, jaki jej zdaniem jest cenny.Miał nam służyć przez całe życie.Wyciągam kawałek filiżanki, ten zuszkiem.Nie myśląc, lewą ręką sięgam po drugą połowę i nagle bólprzeszywa mój kciuk, gdy wyszczerbiona krawędz porcelany go kaleczy.Szybko wyciągam rękę ze zlewu i wkładam pod zimną wodę.To nic nie znaczy, mówię sobie, wkładając kciuk do ust, nawet nieoglądając rany.Nie jestem Novą, nie doszukuję się we wszystkim znaków, więc to nicnie oznacza.Część piąta Więc, masz najlepszego przyjaciela, Leo? zapytała mama. Tak odpowiedział. Kto to taki?Przycisnął guzik pauza" na kontrolerze, żeby móc spojrzeć na mamę,nie tracąc gry.Uśmiechnęła się do niego, jakby nie znała odpowiedzi nato pytanie.Leo zmarszczył czoło.Czasami jest głupiutką mamą.Odwrócił się do kontrolera, wyłączył pauzę i starał się, żeby DarthSidious zabił Mistrza Windu. Ty, oczywiście powiedział.Leo, 6 lat i 9 miesięcy36Cordy kroczy po deskach podłogowych gościnnej sypialni w moimdomu we flanelowej koszuli nocnej do kolan i podkolanówkach,rozmawiając przez komórkę.Włosy ma zaczesane do góry i przewiązaneniebieskim satynowym szalem.Wygląda całkiem elegancko jak nakogoś, kto zaraz ma położyć się do łóżka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]