[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytałem: Te filmy naprawdę istnieją? Oczywiście.Ale nie ma ich wiele.Niebawem przestanie się je oglądać i kręcić.Fielding, jak zauważyłem, kroił cielęcinę w przyjęty ogólnie sposób, tylko potem brał widelec wprawą rękę i dziabał to mięcho, jak gdyby trzymał widły. Posłuchaj, Slick, bądzmy realistami.Jeżeli był w tym jakiś szmal, trzeba to wypróbować.Tedziewczyny były włóczęgami. Widziałeś coś z tego? Czy zdajesz sobie sprawę, o co mnie pytasz? Pytasz mnie, czy nie jestem wspólnikiem post factumzbrodni pierwszego stopnia.To nie moja działka, Slick.To była zorganizowana zbrodnia,zorganizowana idealnie, zbrodnia idealna.Czysta sprawa.Filmy  ostatniego tchnienia  one sądopiero dowodem.Jego sposób mówienia zmienił się, przygasła siła i energia, wyparowało zapamiętanie, choć nie nadługo.Uderzył w ton sarkazmu i zażyłości:  Czujesz dreszczyk? Oto dowód, jak pornografia potrafi deprawować. Uspokoił się trochę. Tozbyt gorący kartofel, Slick.Nikt nie chciałby tego brać.Problemy z dystrybucją.Przeszliśmy następnie do dyskusji nad naszym problemem dystrybucji; zdaniem mojego przyjacieląFieldinga nie było tu żadnego problemu, nic takiego w ogóle nie istniało.Będziemy po prostuwypożyczać gotowy już produkt: w ten sposób, mówił Fielding, zachowamy artystyczną niezależność,zarabiając przy tym dużo, dużo więcej pieniędzy.Myślałem, że tylko naprawdę grube ryby mogłybywykręcić taki numer, lecz chłopak wypracował sobie wszystko na cacy.Kontakty miał niesamowite, ito nie tylko w świecie filmu.Podczas gdy mówił, a ja wlewałem w siebie długi ciąg kieliszków grappyi filiżanek kawy, poczułem nagle chwyt i trącanie nosem prawdziwej, grubej forsy.Forsy  tegomojego goryla. Wiesz, Slick  ciągnął Fielding  czasami biznes wydaje mi się wielkim tępym psiskiem, któreskomli, żeby się z nim pobawić.Chcesz wiedzieć, na jaką stawiam teraz działkę po linii nałogów iuzależnienia? Chciałbyś zarobić milion? Czy mam cię wtajemniczyć? Zrób to  mruknąłem. Pieszczoszki  powiedział Fielding Goodney. To znaczy przytulanie się, tulenie.Para leżysobie w łóżku, generując ciepło i poczucie bezpieczeństwa.I teraz: jak Zrobić na tym interes? Jak tourynkowić? Podręcznik przytulania? A może wideo? Nocne koszule? Czy studio przytulania, zkwalifikowaną hostessą-instruktorką? Pomyśl o tym, Slick.Miliony dolarów kryją się w takimniewinnym przytulanku.Fielding zapłacił niezbyt imponujący rachunek i zostawił na tacce dwudziestkę.Wynajęty autocratczekał już na ulicy.W pewnym momencieFielding spojrzał na mnie  twarz oświetlały mu światła manhattańskiego midtownu  i powiedział: Wiesz, Slick, wprowadziłem cię trochę w błąd.Te filmy  ostatniego tchnienia to jednak morddrugiego stopnia, nie pierwszego.W Nowym Jorku pierwszy stopień jest tylko dla gliniarzy, klawiszyi podobnego gówna.Wybacz tę moją nieścisłość.Wyskoczyłem w rejonie Times Square.Słyszałem, jak Fielding podawał kierowcy adres nazniewieściałej Park Avenue.Szedłem niezbyt pewnie w upale pornograficznej nocy.Według wskazań zegara mojego ciała iwspółrzędnych czasoprzestrzennych musiała być szósta rano; w każdym razie godzina ta parowałaalkoholem.Daleką drogę odbyłem tego dnia, tak w czasie, jak i w przestrzeni.Jezu, miałem ochotę zsobą skończyć.W pobliżu hotelu  Ashbery , pośród ciemnych zaułków i stromych dachów, drobny,zwinny maniak wspina się i skacze po dachach.Odczuwa potrzebę zrzucania dachówek, cegieł ikamieni na głowy przechodniów powracających z teatrów i restauracji.Miał już pięć takichdachowych seansów.I zarazem pięć celnych trafień.Jedno skończyło się fatalnie.Zbrodnia drugiegostopnia.Policjanci z noktowizorami mogą sobie leżeć na czatach, lecz nie wydaje się, żeby mogli gozłapać, tego dachowego psychopatę, mistrza parapetów, okapów i podniebnych włazów, małegoartystę nieskończoności.Więc odstaw swe susy i wspinaczki pośród żelastwa przeciwpożarowychschodów, blach rynien i aluminium telewizyjnych anten, a pod tym światem najeżonym metalemtrzeszczy styropian nocnego Broadwayu, i nie ma w tym żadnej forsy.%7ładnej forsy dla tego smętnegoświra  gdziekolwiek, kiedykolwiek.Widzieliście już mnie w Nowym Jorku przedtem i wiecie, jak daję tam sobie radę.Zastanawiam się,na czym rzecz polega: to coś, co ma jakiś związek z kipiącą energią i naelektryzowaniem tegomiejsca, z całym tym zamieszaniem, przepychankami, wrzaskiem i wrzawą  to właśnie daje mikopa, wprawia mnie w stan wibracji.Jestem w Nowym Jorku inną całkiem parą kaloszy, zebrany dokupy, gotowy do działania.Tak jest i dziś rano, zabrałem się do roboty natychmiast, pomimo jet-lagu itego kaca, który swobodnie ściąłby z nóg mężczyznę mniejszego kalibru  kaca gorszego jeszcze, jakmyślę, od tego, jaki dopadł mnie w Kalifornii.Ten kac kalifornijski ma już teraz siedem dokładniemiesięcy i wciąż nie widać oznak, że się z niego wyleczę.Nie opuści mnie pewnie i na łożu śmierci.Opowiadałem wam chyba o moich rozrywkach w Los Angeles co, może nie? Było nie najgorzej,prawda? Ten wielki czarny typas z kijem baseballowym, pamiętacie? Chryste Panie, czego to niezaryzykujemy, żeby się trochę pośmiać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •