[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A co wspólnego pytał cierpliwie Leslie ma jego zbieranie znaczków z moją sprawą? Ja panicza do niego przedstawię oznajmił spokojnie Spiro po raz pierwszy ujawniającswój plan w całej makiawelskiej zawiłości a panicz mu obieca znaczki z Anglii. Ależ to jest przekupywanie sądu zawołała Margo, wstrząśnięta. Nie żadne kupowanie zapewnił ją Spiro. On zbiera znaczki.On chce mieć znaczki. Przypuszczam, że jeśli spróbujesz go przekupić znaczkami, wlepi ci z pięćset lat ciężkichrobót tłumaczył logicznie Larry.Zapytałem skwapliwie, czy, jeśli Leslie zostanie skazany, to go wyślą na Vido, gdzie jestkolonia karna na małej wysepce, leżącej pół mili od miasta na roziskrzonym morzu. Nie, nie, kochanie matka była coraz bardziej zdenerwowana. Leslie nie będzie zesłanyna Vido.Przyjąłem to z pewnym rozczarowaniem.Miałem już jednego przyjaciela więznia, któryodsiadywał na Vido karę za zamordowanie żony.Był tak zwanym nienagannym , więcpozwolono mu zbudować łódz i pływać na weekendy do domu.Podarował mi potwornączarnodziobą mewę, która była postrachem zarówno moich zwierząt, jak rodziny.Wydawało misię, że chociaż bardzo fajnie jest mieć za przyjaciela prawdziwego mordercę, byłoby o wielelepiej, gdyby Leslie został zesłany na Vido i przyjeżdżał do domu na weekendy.Mieć bratawięznia to byłoby coś naprawdę oryginalnego. Nie wydaje mi się, żeby mogło się coś złego stać, jak do niego pójdę i pogadam powiedział wreszcie Leslie. Ja bym tam nie chodziła oznajmiła Margo. Pamiętaj, komu się noga powinie, temu niktręki nie poda. Doprawdy, sądzę, że powinieneś uważać powiedziała matka. Widzę już, widzę rozkoszował się Lany. Leslie zakuty w kajdany, Spiro zapewne też,jako wspólnik.Margo robi im na drutach ciepłe skarpetki na zimę, mama zaś wysyła paczkiz żywnością i płynem przeciw wszom. Och, przestań, Lany rozgniewała się matka. Naprawdę nie ma z czego żartować. Pan nie ma nic do roboty, tylko iść i rozmawiać przekonywał go Spiro z powagą.Słowo daję, jak nie, to ja się nie załatwię.Spiro nigdy nas dotąd nie zawiódł.Rady jego zawsze były słuszne, a nawet jeśli nie zewszystkim zgodne z literą prawa, jakoś nie mieliśmy z tego powodu kłopotów. Dobra podjął decyzję Leslie. Ryzykujemy. Proszę cię, kochanie, uważaj mówiła matka, gdy Leslie i Spiro wstawali i ruszaliw kierunku sędziego.Ten przywitał ich sympatycznie i przez następne pół godziny siedzieli popijając z nim kawę,a Leslie gadał swoją potoczystą, acz niezbyt gramatyczną greczyzną.Wreszcie sędzia wstałi odszedł pożegnawszy się z nimi bardzo serdecznie i z szacunkiem.Wrócili do naszego stolika,gdzie czekaliśmy w napięciu na wiadomości. Uroczy staruszek oznajmił Leslie. Ze świecą szukać drugiego tak miłego.Obiecałemmu zdobyć trochę znaczków.Czy znamy w Anglii kogoś, kto zbiera znaczki? Cóż, twój ojciec zbierał powiedziała matka. Był zapalonym filatelistą. Pani Durrell, niech pani nie mówi coś takiego! zgorszył się szczerze Spiro.Nastąpiła krótka przerwa, podczas której cała rodzina wyjaśniała mu znaczenie słowafilatelista. W dalszym ciągu nie widzę, jak ci to może pomóc podjął Larry. Nawet jeśli gozasypiesz najcenniejszymi znaczkami. Niech pana o to głowa nie pęka, paniczu Larry mówił tajemniczo Spiro. Powiedziałem,że go urządzę, to urządzę.Przez kilka następnych dni Leslie, przekonany, iż Spiro potrafi wpłynąć na bezstronnośćsądu, pisał do wszystkich znajomych w Anglii i prosił o znaczki.W rezultacie przychodząca donas poczta zwiększyła się trzykrotnie i praktycznie biorąc każdy wolny kąt w domu zawalonybył znaczkami, które, za najlżejszym podmuchem wiatru fruwały po pokoju jak liście jesienneku jazgotliwej, rozszczekanej radości psów.Wiele znaczków przybrało szybko bardzo zużytywygląd. Chyba nie zamierzasz dać mu tych? mówił pogardliwie Larry patrząc na stoswymiętoszonych, na wpół zeżartych znaczków, które przed pół godziną Leslie wyrwał z pyskaRogera. Znaczki powinny być stare, no nie? odparł wojowniczo Leslie. Może stare, ale na pewno nie tak uślinione, żeby facet dostał wścieklizny. Słuchaj, jeśli potrafisz znalezć jakieś lepsze wyjście, to czemu nie znajdziesz? Mój drogi, mnie jest wszystko jedno.Ale jak sędzia zacznie latać po mieście i gryzćswoich kolegów, a ty będziesz gnił w greckim więzieniu, to nie miej do mnie pretensji. Ja cię proszę tylko o jedno: pilnuj swojego zakichanego nosa! wrzasnął Leslie. Ależ, kochanie uspokajała go matka Larry chce ci pomóc. Akurat, pomóc! warczał Leslie rzucając się ku nowej porcji znaczków, które wiatrwłaśnie zdmuchnął ze stołu. Po prostu wtrąca się w nie swoje sprawy, jak zwykle. No cóż matka poprawiła okulary na nosie moim zdaniem w tym, co mówi Larry, jesttrochę racji.Przecież niektóre z tych znaczków doprawdy wyglądają.na mocno używane. Chce znaczków i, do cholery, będzie miał znaczki oznajmił Leslie.I nieszczęsny sędzia otrzymywał znaczki zdumiewająco różnorodne pod względemrozmiaru, kształtu, koloru i stanu rozpadu.Potem zdarzyło się coś jeszcze, co niezmiernie wzmogło ufność Lesliego w wygraną.Dowiedzieliśmy się, że ów właściciel indyków, którego Larry uparcie nazywał Indykopulos, byłna tyle nieroztropny, że podał Lugarecję na świadka oskarżenia.Lugarecja była wściekłai chciała odmówić, ale przekonaliśmy ją wreszcie, by tego nie robiła. Pomyśleć tylko, że ten człowiek wzywa mnie na świadka, żebym była po jego stronie mówiła. Niech się pan nic nie martwi, paniczu Leslie.Już ja im powiem, co on zrobił, że panmusiał aż kląć i wyzywać go od.Cała rodzina podniosła się jak jeden mąż i krzykliwie poinformowała Lugarecję, że tegowłaśnie nie wolno jej robić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]