[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Malec płakał.- Mamusia zaraz da ci colę - powiedziała.- Chcesz colę?Chłopczyk pokręcił zdecydowanie głową i rozpłakał sięjeszcze bardziej.- Nie potrafisz go uspokoić? - odezwał się mąż zimnymgłosem.Jego spojrzenie powędrowało na koniec hali, gdzie stałaamerykańska lalunia w obcisłej sukience z ogromnymdekoltem i silikonowymi piersiami, które na pewno nie służyłydo karmienia niemowląt.Po przejściu kontroli skierowali się w stronę klasy biz-nesowej.Jego żona przekładała walizy na taśmę, podczas gdy ongawędził ze stewardesą, w ogóle nie starając się jej pomóc.Obok ortodoksyjni %7łydzi ładowali walizki na ruchomą taśmę,podczas gdy ich żony stały obok z niemowlętami w ramionach,czekając, aż skończą.Było oczywiste, że uważają to za zajęciewyłącznie dla mężczyzn.Czekaliśmy w długiej kolejce w klasie turystycznej, a zanami stał cały Brooklyn.Z boku przyglądałam się tęgiejkobiecie, sapiącej pod ciężarem walizek.Kiedy wydano imkarty pokładowe, pobiegła do automatu z napojami i przyniosłacolę swemu małemu synkowi.Jej bufonowaty mąż ruszyłstatecznym krokiem w kierunku hali odlotów, nawet nierzucając okiem na synka, który został z hinduską opiekunką.Kiedy znowu ustawiliśmy się w długiej kolejce do samolotu,oni wsiadali do klasy biznes pierwsi.Gdy po długim oczekiwaniu dotarliśmy w końcu do naszychmiejsc w rzędzie czterdziestym siódmym przy oknie, kuswemu zdumieniu zobaczyłam hinduską opiekunkę siedzącą wrzędzie czterdziestym szóstym przy oknie.Na jej kolanach siedział mały chłopczyk i pił colę.Obok siedział re-ligijny chłopiec, około dziewięcioletni, którego matka sie-działa obok, przy przejściu.Hinduska nie mogła porozumiećsię ze swym sąsiadem, który mówił wyłącznie w jidysz.Alekiedy maluch upuścił puszkę z napojem, chłopiec podniósł ją zziemi, mówiąc uprzejmie: bitte.Najwyrazniej miał w tymdoświadczenie, wychowując się w domu pełnym malutkichdzieci w rozmaitym wieku.Podczas lotu zabawiał dziecko,robiąc do niego miny, a mały pękał ze śmiechu.Okrągła mama malucha przyszła dwa razy porozmawiać zeswoją hinduską nianią, oczywiście po angielsku.Powiedziała,że to wielkie szczęście, że dziecko śpi, bo jej mąż jest bardzozapracowany. Potrzebuje chwili spokoju podczas lotu",starała się usprawiedliwić jakoś fakt, że ich synek nie siedzi zrodzicami, lecz z opiekunką w klasie turystycznej.Jeden razprzyszedł także on, zapytał opiekunkę, czy czegoś jej nietrzeba, obrzucił przelotnym spojrzeniem dziecko, które spało wramionach kobiety, i przekazał jej jakąś przekąskę dla niego.Wszędzie wokół mnie ortodoksyjni %7łydzi ze swymidziesiątkami dzieci jedli, rozmawiali, bawili się, spali albośmiali się.Pomyślałam o tym, z jak wielką cierpliwościąodpowiadają na każde pytanie, reagują na każdy płacz.I tylkonieortodoksyjni rodzice ze swym jedynym dzieckiem ihinduską opiekunką odesłali je od siebie, żeby im nieprzeszkadzało.Podczas lotu planowaliśmy, jak Erez przeprowadzi rozmowęz żoną i co powie swojej córce.Poprosił tylko, żebymchwilowo na niego nie naciskała.%7łebym pozwoliła muprzygotować się do porzucenia domu we własnym tempie.- Jakie jest twoje tempo? - zapytałam, po prostu żebywiedzieć, przez cały czas starając się wyrzucić z pamięci wspomnienie obrzydliwej kłótni między nami, która śmier-telnie mnie przestraszyła.- Miesiąc, najwyżej dwa - odparł i jego odpowiedz przypadłami do gustu.- Jak w tym czasie będziemy się spotykać? - zapytałam.Powiedział, że zamierza spędzać ze mną każdą wolnąchwilę.Niemożliwe, byśmy nie widzieli się codziennie.- Nawet jeśli mam wpadać choćby na pół godziny.Poza tympoproszę mojego stażystę, żeby wzywał mnie na operacje wnocy i będę wtedy przychodził do ciebie.- Dlaczego nie robiłeś tego także przed wyjazdem, skoromogłeś to zorganizować? - zapytałam zdziwiona.Rzeczy-wiście dlaczego nie starał się bardziej w całym tym okresieprzed naszym wyjazdem, chociaż skarżyłam się, że nie lubiępospiesznych spotkań przed południem.- Nie przyszło mi to wcześniej do głowy, zgoda? Rozwiązujęjakiś problem dopiero, gdy zachodzi taka konieczność -powiedział.Zapytałam go, jak sobie z tym radzi w życiu, a on zapytał zczym.- Z kłamstwami - odparłam.- To nie stanowi problemu - wyznał.- Poza tym z czasemczłowiek staje się coraz bardziej doświadczony.Najlepiejzawsze podawać wszystkie prawdziwe szczegóły, zafałszo-wując lekko parę faktów.Jeśli moja żona sprawdzi szczegóły,wszystko się zgadza - wyjaśnił.- Jak z tym wyjazdem doStanów.Pomyślałam, jak jeden mały szczegół zamienia wszystkieprawdziwe fakty w jedno monstrualne kłamstwo.Po wylądowaniu poprosił, żebym odczekała przynajmniejpół godziny po tym, jak wyjdzie z bagażami, bo jego żonaprzyjeżdża po niego na lotnisko. - Przynajmniej pół godziny - błagał.Kiedy długo czekaliśmy na bagaże, znowu zobaczyłamnieortodoksyjną rodzinę z dzieckiem w ramionach uległejmatki, z hinduską opiekunką stojącą obok.Tym razem mąż,który wyglądał na wypoczętego i świeżego po długim locie,jakby całą drogę spokojnie przespał, stał przy taśmie zbagażami, żeby wziąć ich rzeczy.Podeszłam do niego zwózkiem, na którym leżała już moja walizka -bo nie maznaczenia, czy leci się klasą biznes czy turystyczną, i tak trzebana końcu czekać razem ze wszystkimi - i z całej siły wjechałamw niego z tylu.Zwinął się z bólu, obrócił się do mnie niczymwąż i syknął:- Oczu nie masz, idiotko?- Właśnie że mam - odparłam, zerkając na jego żonę.Uśmiechnęła się do mnie, a ja odpowiedziałam jej uśmiechem.Miałam wrażenie, że jej uśmiech mówił:  dziękuję".Gdy już wszyscy odebrali swoje bagaże, także te należące dolicznych dzieci, odczekałam dwadzieścia pięć minut, chodzącpo długich, pustych korytarzach.Wiedziałam, że mój Michaelczeka na zewnątrz od dawna, bo przyjechał za wcześnie i niewiedział, że lot się spózni.Współczułam mojemu synowi, żemusi czekać na swoją matkę, zadającą się z żonatym facetem,który nie chce, by jego żona ją zauważyła.- Po co ci to było? - zapytał w drodze do domu.Kiedywcześniej spytał mnie, jak było w Ameryce, powiedziałamcichutko, że w porządku.- To dlaczego jesteś taka przybita?Wyjaśniłam mu, że zmęczyło mnie czekanie pół godziny napustym lotnisku, po tym jak wszyscy już wyszli ze swoimibagażami.- To nie w twoim stylu umawiać się z cudzym mężczyzną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
    >